Wracałem właśnie ze szkoły, kilkadziesiąt metrów przede mną szedł Deku. Słuchałem muzyki i czytałem dzisiejsze wiadomości.
Akurat leciała moja ulubiona piosenka i chciałem zaczął ją nucić, ale przypomniało mi się przecież, że jestem w miejscu publicznym, więc nie mogę robić z siebie debila.
Kontynuowałem czytanie jakiegoś artykułu, spojrzałem się na chwilę przed siebie i wróciłem do czytania- CHWILA. Spojrzałem ponownie przed siebie, ale tego nerda nigdzie nie było, rozglądałem się chwilę, ale on zniknął, jakby, kurwa, się w powietrzu rozpłynął.
Trochę się zacząłem martwić, przyśpieszyłem kroku i spostrzegłem, że z jakiejś uliczki wybiega zapłakana dziewczyna.
Wszedłem w ten zaułek i zobaczyłem jakiś 5 facetów, którzy kogoś bili. Ta osoba leżała już na ziemi.
Podszedłem trochę bliżej i coś we mnie pękło, wkurwiłem się w chuj.
Jebnąłem w każdego z nich potężną eksplozją tak, że odrzuciło ich o kilkanaście metrów. Potem podszedłem do każdego z nich i jebnąłem ich z pięści po kolei. Normalnie dostaliby większy wpierdol, ale musiałem sprawdzić, co z Izu.
Kiedy moja złość trochę opadła, podbiegłem do Deku, który leżał skulony, trzymał się za brzuch i płakał. Po niektórych częściach ciała spływała mu krew. Wokół niego błyskały zielone błyskawice.
- Deku?- wrzasnął, kiedy tylko wypowiedziałem jego pseudonim...
Patrzył na mnie z przerażeniem w oczach.
Podszedłem do niego jeszcze bliżej i chwyciłem go, on od razu zaczął się wyrywać, wpadł w histerię, a jego ciałem wstrząsały silne torsje. Miał atak paniki...
Wziąłem go na ręce i za pomocą mojej mocy dostałem się do mojego domu najszybciej, jak tylko potrafiłem.
Położyłem go na kanapie i patrzyłem, jak się dusi. Nie mógł złapać powietrza. To było okropne uczucie patrzeć na niego w takim stanie.
Dodatkowo cały czas odsuwał się ode mnie, przez co nie mogłem w żaden sposób mu pomóc.
- DEKU, KURWA! SPÓJRZ NA MNIE! Przecież cię uratowałem od tych skurwieli, więc nic ci nie zrobię! Uspokój się i pozwól mi się do ciebie zbliżyć!- zacząłem wrzeszczeć, bo nie wiedziałem, co robić. Po prostu sam zacząłem panikować.
Zacząłem znowu powoli się do niego zbliżać, tym razem się nie odsuwał.
Objąłem go, a jego głowę położyłem na moją klatkę piersiową. Wzdrygnął się na mój dotyk, co mnie zabolało, ale nie mogłem się mu dziwić.
Głaskałem jego włosy i starałem się go uspokoić, ale to nic nie dawało. Jego ciało cały czas się trzęsło, wzrok miał jakiś taki... rozbiegany? Nieobecny? Sam nie wiem, ale zaczęło mnie to przerażać... Jeśli zaraz czegoś nie zrobię... to on się udusi... KURWA MAĆ!
- De- Izuku... Nie wiem, jak mam ci pomóc... Jeśli jest teraz coś, co mogę dla ciebie zrobić...- chwyciłem go za jego trzęsące się ręce.- Powiedz mi... proszę...
Deku nic nie odpowiedział, tylko rzucił się na moją klatkę piersiową. Było to tak gwałtowne, że przewrócił mnie. Leżałem na kanapie, a w moją klatkę piersiową wtulał się ten uroczy nerd.. Swoją głowę trzymał w miejscu, gdzie jest moje serce. Nie wiem, dlaczego akurat tam, ale chyba poczułem, że mniej się dzięki temu trzęsie.
Głaskałem go jeszcze przez jakiś czas po włosach. Po jakiś dwudziestu minutach chłopak był w takim stanie, że dało się z nim w miarę rozmawiać.
CZYTASZ
Zniszczyłem go..
أدب الهواة⚠️TW!⚠️ ⚠️samookaleczanie ⚠️ataki paniki ⚠️znęcanie się fizycznie i psychicznie ⚠️depresja ⚠️zachowania autodestrukcyjne ⚠️próby samobójcze? Bakugo od dzieciństwa znęca się nad Midoriyą. Chłopak nie daje sobie już rady. Każdego dnia jego stan psych...