✮10✮

2K 93 178
                                    

 Szliśmy razem z Kacchanem do szkoły. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze, żebym wziął książki z mojego domu i poszliśmy dalej.

Chciałem z nim jakoś zacząć rozmowę, ale nie wiedziałem jak..

- A więc, Kacchan... lubisz chleb?- zapytałem.

- CO KURWA?!- spojrzał się na mnie jak na idiotę.

- No... czy lubisz chleb?

- Jebnąłeś się w głowę, czy co ci odpierdala?!

- Eh... już nic- moje policzki pokrył rumieniec...

Boże, jak mogłem powiedzieć coś tak głupiego? Wstyd totalny... Za kogo on mnie teraz ma...?

W ciszy doszliśmy do szkoły i się rozdzieliliśmy.

Po drodze wpadłem na jakiegoś wysokiego chłopaka o niskim wzroście.

Wszedłem do klasy i usiadłem w swojej ławce. Skrzyżowałem na niej ręce i położyłem na nich głowę.

Nah... ten dzień będzie fatalny...

Przez pierwszą lekcję totalnie nie potrafiłem się skupić.

Na drugiej lekcji mieliśmy z panem Aizawą. Pod koniec zaczął nam mówić jakieś ważne informacje, więc wyprostowałem się i zacząłem słuchać.

- Od czwartku przenosicie się do akademików, które zostały wybudowane, abyście byli bezpieczniejsi i złoczyńcy was nie napadli. Pokoje są jednoosobowe. Każdy z was może go urządzić, jak tylko chce. Jeden pokój jest wspólny, macie tam kanapę, telewizor no i oczywiście kuchnie. W środę dostaniecie klucze do pokoi, będą czekały na was do odebrania w sekretariacie. Najlepiej by było jakbyście część swoich rzeczy przynieśli już w środę, bo w czwartek nie weźmiecie wszystkiego, a na dodatek większość uczniów zapewne będzie to robić na ostatnią chwilę. To tyle jeśli chodzi o informacje, więc wróćmy do lekcji.

- Panie Aizawo? A można mieć dwuosobowy pokój?

- Czego nie zrozumiałeś? POKOJE JEDNOOSOBOWE- przeliterował Denkiemu.

Mamy mieszkać w akademiku? Z jednej strony fajnie, bo będzie blisko do szkoły... Ale będzie tam cała klasa... Nie będę miał tyle spokoju i... będę musiał więcej udawać... zakładać maski... Jak o tym myślę to chce mi się po prostu płakać. Przecież ja nie dam rady...

Do końca dnia mój humor był koszmarny, nie mogłem się już doczekać, aż wrócę do domu i ulżę sobie. Wiem, że mówiłem Kacchanowi, że postaram się tego nie robić, ale to jest silniejsze ode mnie.

Wracałem już do domu. Szedłem powolnym krokiem, bo nie miałem siły, żeby iść szybciej. Nagle zauważyłem Bakugo idącego w moją stronę.

- Deku? Cieszysz się, że będziemy mieszkać w akademikach?

- Um... Taaak! Jasne, nie mogę się już doczekać... będziemy codziennie z klasą się widzieć, będziemy mogli razem gdzieś wychodzić... wszyscy razem... haha... fajnie- odpowiedziałem ze sztucznym uśmiechem. Kiedy to mówiłem zachciało mi się płakać. Czułem, że moje oczy się zaszkliły, ale Kacchan jest chyba mało spostrzegawczy jeśli chodzi o uczucia, więc mam nadzieję, że nic nie zauważył.

- Ta, przynajmniej będę mógł cię pilnować, żebyś nie robił sobie czegoś głupiego.

- Ym... wiesz, Kacchan, ja już muszę iść- odwróciłem się i szybkim krokiem oddaliłem się od niego, bo czułem, że dłużej już nie dam rady wstrzymywać łez.

Po moich policzkach ściekały już łzy, a jeszcze nie jestem w domu... Jestem słaby... Nie zasługuję na to, żeby ktoś się mną przejmował... Zabieram tylko innym czas... Kacchan pewnie z litości się tylko ze mną przyjaźni, a tak naprawdę ma mnie dosyć i chciałby, abym skoczył z tego dachu..

Zniszczyłem go..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz