Rozdział 5

48 1 0
                                    

— Zakuro, ścisz te szarpidruty! — Usłyszałam głos matki z przedpokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Zakuro, ścisz te szarpidruty! — Usłyszałam głos matki z przedpokoju

Wyszłam z łazienki z mokrym kotem, owiniętym w ręcznik

 Weszłam do swojego pokoju i wyłączyłam piosenkę

 — Venus, posiedź tu i nie chodź nigdzie — Rozkazałam zwierzakowi i wyszłam z pokoju

 — Zakuro, poznaj mojego partnera — Wskazała na starszego mężczyznę

 — Jestem Arata, miło mi cię poznać. Dużo o tobie słyszałem — Podał mi dłoń, a ja ją uścisnęłam

 — Arata się do nas wprowadza — Uśmiechnęła się, patrząc na mnie

 — Jak to? — Podniosłam głos spoglądając na rodzicielkę

 — Zakuro, nie zaczynaj proszę — Spojrzała na mnie błagalnie

 — Mogę cię poprosić, Arato, żebyś pozwolił mi porozmawiać z moja matką? — Spojrzałam wzrokiem gorszym niż samego szatana

— Oczywiście — Spojrzał się na mą rodzicielkę, obdarowując ją namiętnym pocałunkiem w dłoń

Gdy uzyskałam jego odpowiedź, kiwnęłam tylko głową, a mężczyzna zniknął z mojego pola widzenia

— Burzo moja, ja wiem, że to dla ciebie szokująca informacja, ale przecież wiesz o tym, że już nie jestem z twoim tatusiem

— Nie chodzi mi już nawet oto, tylko to, że mój ojciec pracuje na nas i do tego na ciebie, a ty przyprowadzasz jakiś delikwentów

— Myszk- — Przerwałam jej

— I do tego ojciec dalej tu przesiaduje — Przejechałam wzrokiem po jej smutnej minie — Mogłaś chociaż poczekać, aż ojciec nie będzie w tej posiadłości przesiadywać

 — Zakuro, wiesz pewnie jak miłość od pierwszego wejrzenia działa

— Szczerze? Mam gdzieś jak to działa, ale wiem na pewno, że mogłaś z tym poczekać — Przerwałam biorąc głęboki wdech by się uspokoić — Ile wy się znacie, jeśli mogę zapytać?

— Dwa tygodnie

— I niby on ma zostać moim ojczymem? Wy się prawie nie znacie

— Zaku, jesteś za młoda, żeby to zrozumieć...

— W takim razie jak jestem za młoda na to, to przestaje się mieszać w twoje życie. Później to ty będziesz płakała, jeśli wbije ci nóż w plecy

— Przestań tak mówić. Polubisz jeszcze Aratę i będziesz go akceptować jak prawdziwego tatę

 — Nie sądzę, ale rozumiem twoje zdanie — Odwróciłam się napięcie, chcąc wrócić już do mojego pokoju. Gdy nagle poczułam, jak coś łasi mi się do nóg

— A co to za okropny kocur? Weź go wyrzuć na dwór — Rozkazała już surowym tonem rodzicielka

— Arate jakoś wyrzucić nie chcesz, to ja nie wyrzucę Venusa — Zaśmiałam się, biorąc futrzaka w swoje blade dłonie

Stałyśmy sobie w cudownej ciszy, dopóki moja również cudowna rodzicielka ją przerwała

— Zjemy dzisiaj razem kolacje, Shuji również ma być

— Ok.

— Jak zawsze bezduszna odpowiedź, tak trzymaj diablico — Uśmiechnęła się do mnie, a ja odeszłam spokojnie z kotem na rękach do swojej męczarni

Wyciągnęłam telefon z kieszeni, żeby zadzwonić do brata

Po paru nieudanych próbach odebrał

— Czeeść siostrzyczko — Usłyszałam bełkot chłopaka co świadczyło o tym że pił wysokoprocentowe napoje — Coo się stało ze dzwoniss?

— No witam cię, masz być na kolacji rodzinnej

 — Czemuż to mam się tam zjawić?

— Matula tak powiedziała

— A ty będziess?

— Oczywiście

— Chuj mi w dupę w takim razie. A taki piękny dzień był — Przerwał — Dobra, będę na tym wykwintnym spotkaniu rodzinnym

— W takim razie żegnam, miłego picia kapitanie

— Wypije za ciebie, księżniczko — Skończyłam rozmowę z bratem i usiadłam przy biurku. Zaczęłam szkicować nieznaczące linie ołówkiem na kartce, przy czym słuchałam mojej ulubionej piosenki od Nocturnal Depression pt. ''Autumn''









Who is he?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz