Rozdział 12

8 1 0
                                    

-Skąd znasz łacinę?-zapytała Ewelina.

-Ale ja nie znam łaciny -zaczęła się tłumaczyć i machać rękoma-Słowiańskie języki pochodzą z łaciny przeważnie, ale nie wiem skąd znam te słowa! Takie mam przeczucie!

-Uspokójmy się -odparła Wiktoria-Skoro znasz te słowa a twierdzisz ,że nie wiesz skąd , to jak nam to wyjaśnisz ?

-Nie wiem -Natasha zaczęła się motać Pola widziała jak wszyscy próbują na nią naskoczyć i coś z niej wyciągnąć, zrobiło jej się po prostu żal rudowłosej- Ale ja naprawdę nic nie wiem .

-Przestańcie!-Krzyknęła czarnowłosa-Znacie ją i wiecie ,że nic złego by nie zrobiła.

-Skąd wiesz ? Nie znasz jej aż tak -wtrącił Nikodem.

-Czuje to od niej nie mów ,że ty nie ? Jesteśmy tym samym -odparła pokazując na siebie i na chłopaka-Po za tym gdyby kłamała miała by przyśpieszone tętno, szybszy oddech, i zaczęła by się pocić co by było czuć.

Pola od samego początku wsłuchiwała się i przypatrywała wszystkiemu , mimo swojej porywczej natury była dobrym obserwatorem , może dlatego ,że w szkole nie miała za dużo przyjaciół?

-Dziękuje Polu -uśmiechnęła się płomiennowłosa .

-Nie ma za co -uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi wtedy jak na pstrykniecie palcem można było dostrzec ,ze Natasha zamarła w bezruchu-Wszystko w porządku?

-Nat ,nie rób sobie żartów-Martyna podeszłą bliżej i złapała jej twarz w swoje dłonie jednak dziewczyna ani drgnęła, delikatnie oklepywali ja po twarzy, machali dłonią przed oczami a nawet pstrykali lub klaskali. Wszyscy próbowali dotrzeć do dziewczyny ale nie dało to żadnych upragnionych efektów.

Tym czasem Natasha czuła się jak zamknięta we własnej głowie , widziała tylko ciemność nagle koło nóg przebiegła jej mała istotka o króciutkich włosach w kolorze ciemnego blondu bądź też jasnego brązu. Z każdym krokiem małej dziewczynki pojawiał się obraz domu, na ścianach wisiały charakterystyczne obrazy ludzi jednak co było pod nimi napisane było rozmazane.

-Tato, tato !-krzyczała wniebogłosy śmiejąc się i trzymając w dłoniach jakąś kartkę, podbiegła do masywnych drzwi i otworzyła je. Natasha zaraz pobiegła za nią do pokoju do ,którego otworzyła drzwi , na ziemi leżał mężczyzna opierający się na dłoniach , widać było po nim ,że z czymś walczy.

-Polu odejdź!-krzyknął gdy dziewczynka podeszła bliżej.

-Tatusiu ? Wszystko dobrze ?-zapytała a je słodziutki głosik zaczął się łamać.

-Tak mój wilczku -po chwili mężczyzna zaczął warczeć i wypowiadał na okrągło te same słowa.

-Co tu się dzieje?-Nagle do pokoju wbiegła jakaś kobieta i wzięła małą Pole na ręce.

-Corpore et anima mitiges, fies unus-powtarzał mężczyzna w kółko i w kółko przez dobre dwie minuty aż wstał z ziemi i podszedł do kobiety i dziewczynki.

-Wybaczcie mi moje kochane wilczyce -pogłaskał ich policzki-Mam nadzieje ,ze Pola nie będzie miała takiego problemu jak ja podczas przemian nie łatwo jest być wilkołakiem.

Rudowłosa podeszła bliżej i przyjrzała się obrazowi szczęśliwej rodziny. Mama i tata trzymający swój mały świat w dłoniach i ona, ich największe szczęście. Kiedy zobaczyła ,że dziecko z uśmiechem patrzy w jej stronę jakby ją widziało, wiedziało o jej obecności wtedy wiedziała ,że zna tą twarz bardzo dobrze mimo upływu lat.

-Nat!?-Czarek potrząsnął Natsahą nieco mocniej niż reszta, rudowłosa wyglądała jakby właśnie wróciła zza światów.

-Polu czy czarny to twój naturalny kolor włosów?-zapytała patrząc na czarnowłosą, Pola patrzyła na nią niezrozumianie dokładnie tak jak reszta przyjaciół.

Schody donikądOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz