Łapcie wieczorny rozdział kochani. Miłego czytania! <3
Gdy wróciłam, zegarek wskazywał późną godzinę. Przechadzałam się po ogrodzie, rozmyślając nad dalszym życiem. Nie wiedziałam, jak to wszystko się potoczy, co będzie ze mną i czy mój narzeczony dotrzyma umowy. Nie byłam niczego pewna, a gula w gardle narastała coraz bardziej, nie płakałam od bardzo dawna, nie pozwalałam sobie na uczucia tego typu, nawet gdy byłam sama ze sobą. Weszłam do pokoju, moje króliki leżały na kanapie wtulone w siebie. To był tak uroczy widok, że aż musiałam zrobić zdjęcie. Wzięłam prysznic i przebrałam się w ulubioną różową piżamę. Wskoczyłam pod kołdrę, pilotem wyłączając światło, pragnęłam spać, jednak kłębiące się w głowie myśli skutecznie mi to uniemożliwiały. Włączyłam telewizor, wyjmując słodycze z szafki awaryjnej. Była to oddzielona półka wypełniona słodkościami. Tak właśnie rozpoczęłam bajkowy maraton, niektórzy mogą uważać to za dziwne, ale dobry film animowany jest potrzebny każdemu, niezależnie od wieku.
Ranek okazał się naprawdę trudny, co nie dziwiło mnie ani trochę, w końcu nie spałam większość nocy. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Wykonałam poranną rutynę, schodząc na dół. Chciałam coś zjeść, ale usłyszałam rozmowy dobiegające z salonu, skierowałam się w tamtą stronę. Zajrzałam do środka, szybko zmieniłam decyzję, cofając się o krok.
-Nie martw się, zaraz zejdzie. - Zapewniła mama. Byłam w ogromnym szoku. Moja osobista zmora, postanowiła nawiedzić dom, w którym mieszkam. Jak cudownie.
-Na to bym nie liczył. Chyba że pod słowem „zaraz” masz na myśli godzinę jak nie dwie. - Zażartował mój brat, na co wywróciłam oczami. Zastanawiało mnie, kiedy tak nagle zmienił swoje podejście do bruneta.
-Nie przesadzaj. - Skarciła go mama, nadal stałam jak słup, chowając się za ścianą.
-Nie śpieszy mi się. - Stwierdził spokojnie mężczyzna. Poprawiłam włosy, wyprostowałam się i weszłam pewnie do środka.
Mój nieszczęsny narzeczony siedział cierpliwie na jednym z siedzących miejsc. Mama przeglądała jedno ze swoich ulubionych czasopism, natomiast brat stał przy niewielkiej szafce, szukając czegoś w plecaku.
-Dzień dobry. - Zawołałam. Wszystkie, głowy zwróciły się w moją stronę.
-O wilku mowa! - Uradowała się mama. - Skarbie, ktoś przyszedł po ciebie. - Posłałam Lucasowi, pytając spojrzenie.
-Nie ktoś, tylko jej Romeo. - Poprawił ją Peter, poruszając zabawnie brwiami. Moje ramiona opadły z dezaprobaty. Chciałam coś odpowiedzieć, kątem oka zauważyłam, że czarnowłosy na szczęście nic sobie nie robił, z tego idiotycznie dziecinnego komentarza.
-Na twoim miejscu trzymałabym usta zamknięte, bo ta piękna twarzyczka, któregoś dnia straci cały urok. - Uśmiechnęłam się sztucznie słodko, na co chłopak uniósł ręce w geście poddańczym.
-Za ile będziesz gotowa? - Lucas ze swoją poważną twarzą, w końcu postanowił się odezwać.
-Możemy już jechać. - Stwierdziłam. - Tylko skoczę po torebkę. - Odwróciłam się z zamiarem pójścia po przedmiot.
-Czekaj. - Zatrzymał mnie jego głos. - Jadłaś coś? - Zapytał spokojnie, ale stanowczo. Odwracając głowę w jego stronę, jak zawsze nie byłam w stanie odczytać absolutnie nic.
-Nie. - Odpowiedziałam krótko. Mężczyzna skrzywił się.
-W takim razie najpierw coś zjedz. - Nakazał, zakładając ręce na torsie. - Nie chcę, abyś źle się poczuła.
-Nie jestem głodna. Możemy jechać i tak już długo czekasz. - Chociaż, faktycznie czułam lekki głód, to nie chciałam przeciągać i marnować jego czasu.
CZYTASZ
Black Lady // ZAKOŃCZONA //
RomanceHistoria o eleganckiej młodej kobiecie, która musi wyjść za mąż. W innym wypadku jej rodzina wpadnie w okropne długi. Nie wie jednak, czym tak naprawdę zajmuje się jej przyszły, chłodny i bezemocjonalny mąż. Lucas jest najstarszym synem i następcą r...