LUCASCzułem się, jakby moje wszystkie funkcje życiowe właśnie się zatrzymały. Nie byłem pewny, czy dobrze usłyszałem to, co powiedziała „Mir miała wypadek” słowa zadzwoniły w moim umyśle, jak głuchy dzwon. Telefon prawie wysunął się z moich dłoni, gdy opuściłem rękę w dół, patrząc nieobecnie przed siebie i przekonując, że to, co właśnie wybrzmiało, nie miało miejsca. Już dawno nie czułem, tak cholernie nieprzyjemnego ucisku w klatce piersiowej. Z rozmyśleń wyciągnął mnie głos kobiety, wciąż wybrzmiewające w słuchawce.
-Lucas, słyszysz mnie!? -Wychrypiała. - Lucas!
Spojrzałem na dłoń, w której znajdował się przedmiot, z lekkim zawahaniem znowu przyciągnąłem go do ucha. Przymknąłem oczy i wziąłem wdech, aby uspokoić samego siebie, przybrałem swój względnie naturalny ton głosu.
-Czy… - Ścisnąłem mocniej dłoń. Bojąc się pytać dalej. - Czy ona… czy żyje? -Od zaciskania pięści moja dłoń cała drżała.
-Żyje. - Jedno krótkie słowo, sprawiło, że niewyobrażalna ulga zawładnęła całym moim ciałem. - Ale jeszcze się nie obudziła, lekarze…
-W którym szpitalu leży? - Przerwałem jej, zebrałem swoje rzeczy, kierując się do wyjścia. - Niech Pani wyśle mi lokalizację, zaraz tam będę.
Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni. Zamknąłem za sobą drzwi. Idąc wielkim korytarzem, chciałem jak najszybciej znaleźć się w szpitalu. Zszedłem po dużych schodach, w drodze spotkałem kilku pracowników.
-Szefie…
-Później. - Za każdym razem odpowiadałem to samo, krótko i na temat.
Opuściłem budynek, wsiadłem do czarnego samochodu, odpaliłem go i z piskiem opon ruszyłem z miejsca. Tak jak prosiłem, Pani Ramirez wysłała mi lokalizację. Myśli zaczęły krążyć wokół mnie:
Gdybym bardziej naciskał na zabranie Alexa, nic by się nie stało.
Gdybym tylko poszedł z nią.
Gdybym jednak na nią poczekał.
Mogłem zrobić cokolwiek.
-Kurwa, jebane światła. -Przekląłem pod nosem, gdy przez kolejne bóg wie ile czasu, stałem na czerwonym. Na szczęście miejsce docelowe było już niedaleko. Zachodziłem w głowę, czy Mir nie nabawiła się żadnych poważnych obrażeń.
W końcu dotarłem na miejsce. Dorwałem się do recepcji, w której względnie miła młoda kobieta, wskazała mi salę. Przyjąłem swój neutralny i spokojny wyraz twarzy, chociaż w środku cały wariowałem z niepokoju.
Przybliżając się, zwróciłem uwagę, na piątkę osób. Morga, matka Mirabell, siedziała z głową opartą na ramieniu męża, ten ściskał jej rękę. Peter wpatrywał się w ścianę przed nim. Kitty i Marco zajęli miejsca po przeciwnej stronie, temu drugiemu posłałem tylko mrożące spojrzenie, nim zajmę się później. Minąłem tę dwójkę, podchodząc do ciemnej blondynki, z którą wcześniej rozmawiałem.
-Co z nią? Obudziła się? - Zapytałem trochę zbyt ostrym tonem, kobieta pokręciła głową.
-Jeszcze nie. Lekarze mówią, że prócz paru zadrapań nie ma złamań, ani głębszych urazów. - Wypowiedziała z bólem, miała spuchnięte od płaczu oczy, do których napływały kolejne łzy.
- Mówią, że są dobrej myśli, Mir… potrzebuje czasu na wybudzenie się. Zapewniają, że to nastąpi. - Dokończył za nią Peter.
-Czyli kiedy? Jutro? Za tydzień?
CZYTASZ
Black Lady // ZAKOŃCZONA //
RomanceHistoria o eleganckiej młodej kobiecie, która musi wyjść za mąż. W innym wypadku jej rodzina wpadnie w okropne długi. Nie wie jednak, czym tak naprawdę zajmuje się jej przyszły, chłodny i bezemocjonalny mąż. Lucas jest najstarszym synem i następcą r...