20) Kocham cię.

6.2K 148 24
                                    


Gdy wróciłam do domu, ciągle czułam unoszące się we mnie emocje, na szczęście nikogo nie spotkałam. Obawiam się, że w tym konkretnym momencie, można czytać ze mnie jak z otwartej kartki. Leżałam na łóżku, rękę trzymając pod poduszką. Wpatrywałam się w widok za oknem.

Co chwilę przypominałam sobie ciepłe wargi mężczyzny i jego ręce na moim ciele. To okropne co się ze mną dzieje, jeszcze niedawno nawet bym nie pomyślała o takiej sytuacji. Nie przykuwałam do nich zbytniej uwagi, a tu proszę. Nie dość, że małżeństwo to jeszcze zbliżenia, na które się nie pisałam i które ostatecznie nie są takie złe… Chociaż nie. Stop, to tylko głupia umowa, potrząsnęłam głową, odganiając niesforne myśli. Miał być tylko moim przyjacielem, „Przyjaciel z korzyściami” słowa blondynki zadźwięczały w mojej głowie, na twarz wpłynął mi grymas. Sięgnęłam po telefon leżący na półce i wybrałam numer.

-Halo? - Wymruczała, tak jakby właśnie się obudziła.

-Czy ty naprawdę spałaś? - Spytałam, nie dowierzając.

-Tak, nie oceniaj mnie. Jest środek nocy. - Wychrypiała. Spojrzałam na godzinę.

-Ledwo po dziewiętnastej. - Rzuciłam ironicznie.

-W zaokrągleniu będzie to samo. - Prychnęła. - Powiesz mi co, jest tak ważnego, że zakłócasz mój sen z Damonem Salvatorem w roli głównej!? - Zaśmiałam się. - Śmiej się, śmiej, wiedz, że właśnie wszystko zepsułaś.

-Przed ponownym odpłynięciem może go sobie wymanifestuj.

-Mów. - Ponaglała.

-Chodzi o Lucasa, on…

-Co odpierdolił!? - Mogę się założyć, że właśnie wstała. - Jak go dorwę, to klejnoty polecą! - Zagroziła wściekle.

-Nawet w najgorszych koszmarach nie chciałabym sobie tego wyobrażać. - Skrzywiłam się na ten irracjonalny plan.

-Konkrety!!!

-Właściwie to nic takiego, tylko... mnie pocałował. - Wstrzymałam oddech, Czułam się, jakbym właśnie przekazała jakieś tajne plany wojenne.

-I to przez pocałunek wzbudziłaś we mnie chęć mordu i obudziłaś w środku nocy!? - Zastanawiałam się, czy jest zła, czy może rozbawiona.

-Jest dziewiętnasta. - Przypomniałam.

-Nie ważne! Eh… czyjś pocałunek musi się skończyć, aby czyjś się rozpoczął. - Poczułam ciepło na policzkach. - Dobra nie trzymaj mnie, w niepewności opowiadaj.

- Nie mam pojęcia, co się dzieje. -Stwierdziłam bezradnie. - Chyba dorosłość mnie zepsuła. Kitty, odwzajemniłam ten głupi pocałunek. Wyobrażasz to sobie? Do tej pory nie miałam takich problemów, a teraz! Nie wiem jak znowu być tą wcześniejszą, zawsze opanowaną sobą, poniosła mnie chwila, to nie jest normalne! - Wykrzyczałam na jednym wdechu.

-A może Pan Lucuś, wkradł się w twoje łaski? - Nie spodobało mi się to stwierdzenie.

-Czy ty mnie obrażasz? Co to za insynuacje?

-Nie wiem, czy jesteś ślepa, czy głupia. -Prychnęłam niezadowolona. - Pomyślałaś może, że mógł zacząć ci się zwyczajnie podobać? - Mogłam sobie wyobrazić to jej palące spojrzenie.

-To nie ma prawa byt…

-To twój narzeczony, powtarzam, n a r z e c z o n y. - Przerwała. - Nie ma nic złego w tym, że obdarzysz go uczuciem. -Dodała już łagodniej.

-Przypominam, że to nie jest prawdziwy związek. - Żachnęłam się. - Udajemy. To nie może się stać, on… chce, znaczy ja też. - Poprawiłam. - Chcemy się po prostu dogadywać. Nic więcej.

Black Lady // ZAKOŃCZONA //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz