15) Dziwny jest

6.9K 160 20
                                    


Ostatnie półtora tygodnia po powrocie do domu, spędziłam na treningach. Andy wcale nie był zły, całkowicie rozumiał mój ostatnio ograniczony czas treningowy. Uważa, że nasze talenty taneczne są na tyle dobre, iż chwilowo rzadsze ćwiczenia wcale nie osłabiły naszej pary. Z jednej strony go podziwiałam, za tak dużą wiarę, zaś z drugiej wiedziałam, że zbyt duża pewność siebie, czasem ucieka spod kontroli, przez co skutki mogą być katastrofalne. W międzyczasie udało mi się spotkać z Kitty, Marco natomiast prawie w ogóle się nie odzywał. W ostatnim czasie ograniczył się do krótkiego i niezręcznego „hej, wszystko dobrze." Postanowiłam z nim porozmawiać, ale to jeszcze nie teraz. Aktualnie całą moją uwagę muszę poświęcić nadchodzącym eliminacją, które odbywają się już dziś wieczorem w sali wielkiej. Stresuję się podwójnie, bo nie dość, że mam być oceniana, to jeszcze rodzina Ferro również ma się zjawić.

Czekałam w garderobie, aż mój taneczny partner łaskawie, pojawi się w pomieszczeniu. Chciałam przećwiczyć, sam początek naszego występu, a dokładniej ramę i pierwsze kroki. Krążąc po pomieszczeniu, stanęłam przed dużym lustrem. Moje włosy upięte były w idealny kok, w który wpięto małą czerwoną różę, uszy zdobiły podłużne kolczyki, ciemniejszy makijaż idealnie prezentował się z gdzieniegdzie połyskującą sukienką, którą aktualnie mam na sobie. Jej górna część świetnie przypasowuje się do mojej sylwetki, plecy w znacznej części są odkryte, zakrywa je jedynie ciemne, materiałowe, chude paski tworzące wzór „na krzyż". Dekolt z przodu jest uwydatniony, a grubsze ramiączka opadają na moje ramiona. Po obu bokach od bioder w dół wycięto materiał, ukazując skórę, trzy cienkie poziome paski łączą obie strony rozciętego materiału. Dolna część jest luźna i sięga mi do połowy łydki. Drzwi się uchyliły, a do pomieszczenia w końcu zawitał mój towarzysz w czarnych dopasowanych spodniach, oraz koszuli tego samego koloru. Trzy górne guziki zostawił odpięte, a włosy w kolorze ciemnego blondu zaczesał do tyłu.

-I jak się prezentuję? - Zapytał, podskakując i obracając się wokół własnej osi.

-Zacnie jak zawsze. - Odpowiedziałam, udając chwilowe zamyślenie.

-Pani również jest niczego sobie. - Wystawił swoją dłoń, chwyciłam ją, mężczyzna pociągnął mnie bliżej siebie i okręcił, sukienka uniosła się do góry. Już dawno przyzwyczaiłam się, że przy tańcach tego typu, stroje, często odsłaniają trochę ciała. Początkowo nie było to komfortowe, ale z czasem człowiek się przyzwyczaja. -Powalimy ich wszystkich na kolana! Będą błagać o więcej!

-Wiesz, twoja pewność siebie jest godna pochwały, aczkolwiek czasem zastanawiam się, czy nie wpadasz w narcyzm. -Zażartowałam, przez co się oburzył.

-To są same fakty, a nie żaden narcyzm. - Udawał, że jest obrażony. - Żyjemy w takim świecie, że jeżeli sam się nie pochwalę, to nikt tego nie zrobi. -Na te słowa wywróciłam oczami, kręcąc rozbawiony głową.

-Przećwiczmy jeszcze raz początek układu. -Zwróciłam się w jego stronę, na co jęknął znużony.

-Mir, robiliśmy to już tysiąc razy. - Założył ręce na torsie.

-To powtórzymy to tysiąc pierwszy raz. - Posłał mi wymowne spojrzenie. - Nie patrz tak na mnie. -Nie przestawał. - Ostatni raz. - Uśmiechnęłam się, unosząc dłoń i wystawiając jeden palec, na potwierdzenie.

-Ostatni. Bo w końcu naprawdę zapomnę kroków. - Odpowiedział, wzdychając.

Podszedł do mnie, jednocześnie przyciągając bliżej siebie, nasze ciała się stykały, ustawiliśmy się w odpowiedniej pozycji, krocząc noga za nogą w stu procentach skupieni na czynności.

-To nic nie da. - Głos pełen drwiny dobiegł do moich uszu. Stanęliśmy w miejscu. Dobrze wiedzieliśmy, kim jest osoba, która przeszkodziła w próbie.

Black Lady // ZAKOŃCZONA //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz