13) Jeśli się nie obudzi

7K 165 24
                                    

Po wypowiedzianych przez niego słowach, na mini sekundę stanęłam jak wryta. Cieszyłam się, że mam taką warstwę tapety na twarzy, skutecznie zakrywała kwitnący rumieniec. Ten pocałunek wywołał we mnie stanowczo zbyt dużo przyjemności. Nie chciałabym, aby to się powtórzyło. Wolę trzymać swoje serce szczelnie zamknięte. Zeszliśmy z parkietu w niezręcznej ciszy. Na pomoc przyszła mama Lucasa.

-Dzieci! -Zawołała Pani Ferro. -Jak wy cudownie razem wyglądacie! Jak się masz moja gwiazdeczko? - Skierowała pytanie w moją stronę.

-Dzięki mamo, mi też miło cię widzieć. -Rzucił ironicznie Lucas.

-Oj proszę cię, spędziłam z tobą dwadzieścia jeden lat. Czas dorosnąć. - Puściła do mnie oczko, na co zachichotałam. Lucas nic już nie odpowiedział, jedynie cicho westchnął. -No gwiazdeczko? Jak podoba ci się przyjęcie?

-Jest naprawdę urocze. -Zmusiłam się do uśmiechu.

Przyjęcie naprawdę było przyjemne, to bardziej problem we mnie. Wszystko było eleganckie i z klasą, powoli zaczynałam się dusić, wiedziałam, iż od tego wieczoru moja wolność w jakimś stopniu zostanie ograniczona. Przytłaczała mnie wizja zbliżającej się ceremonii ślubnej. Jako tak młoda osoba czułam się przygnieciona tym obowiązkiem, jednakże schowałam obawy do kieszeni, prostując sylwetkę, chciałam zakryć nawiedzające mnie obawy, bijącą pewnością siebie. Udawanie było dużo prostsze.

-Miło mi to słyszeć, poznałaś już nasz rodzinny skarb? -Zapytała z wyczuwalnym sarkazmem, spoglądając na Lucasa.

-Skarb? -W niezrozumieniu również spojrzałam na bruneta. Zmarszczył brwi, patrząc na swoją matkę, jednak gdy jego wzrok wylądował na mnie, zimne tęczówki delikatnie się ociepliły.

-Tak, Mirabell poznała już babkę. -Wyprostował się i rozejrzał dookoła, tak jakby zastanawiał się, czy przypadkiem nie pojawi się za nim. -Było lepiej… niż się spodziewałem. -Skinęła w zrozumieniu.

-Nie martw się gwiazdeczko, ten typ tak ma. -Otoczyła mnie ramieniem. -Masz szczęście, że to ja jestem twoją przyszłą teściową. -Wyszeptała mi na ucho. -W razie potrzeby będziemy się bronić.

W międzyczasie spotkałam moją rodzinkę i przyjaciół. Wszyscy byli podekscytowani i zdenerwowani jednocześnie. Kitty jak to ona obrzuciła mnie masą pytań, nie miałam jej tego za złe. Po prostu taka jest, w gruncie rzeczy jest wspaniałą przyjaciółką. Nigdy nie zawiodła mojego zaufania i zawsze mogłam na nią liczyć. Mama wypytała mnie czy dobrze się czuje, natomiast tata i Pet zgodnie oznajmili, że jeśli ten mężczyzna mnie skrzywdzi, zaryzykują i wyślą go, aby wąchał kwiatki od spodu. Już wcześniej zauważyłam, że Marco ewidentnie był nie w humorze, cały czas grymasił i wydawał się poddenerwowany.

Po krótkiej rozmowie, Lucas grzecznie porwał mnie na bok. Nie obyło się od spotkań biznesowych, rozmowie o udziałach i rynku gospodarki, co w gruncie rzeczy bardzo mnie interesowało. Jeśli chciałam kiedyś założyć własną firmę, muszę szkolić się już teraz. Ludzie tańczyli i pili, niektórzy powoli wchodzili w stan nietrzeźwości.

W końcu mieliśmy chwilę spokoju, Lucas wyciągnął dłoń w moją stronę. Przyjęłam ją bez zawahania, skierował nas na zewnątrz. Była cicha, chłodna, spokojna noc. Księżyc mocno świecił, na balkonie nie było żywej duszy, tylko ja i on. Przypomniał mi się nasz pocałunek, przez co zacisnęłam dłonie. Widok rozpościerał się na rozświetlone miasto, podeszliśmy do balustrady, oparliśmy o nią łokcie, spoglądając w przestrzeń przed nami.

-Nie przepadasz za takimi imprezami, prawda? -Mężczyzna zaskoczył mnie, przerywając ciszę.

-Prawda. -Spojrzałam w niebo. -Nigdy ich nie lubiłam, są…

Black Lady // ZAKOŃCZONA //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz