- Więc dowiem się, dokąd jedziemy? - pyta Camila, wsiadając do mojego samochodu. Uśmiecham się szeroko i kręcę głową.
- Ciebie też miło widzieć, skarbie - nachylam się, by złożyć czuły pocałunek na jej wargach. - I nic ci więcej nie powiem.
Chwytam dłoń dziewczyny i włączam się do ruchu. Na szczęście, nie jeździ dużo aut, więc szybko docieram do wyznaczonego celu. Cabello patrzy w okno, z zachwytem podziwiając świąteczne dekoracje. Do Gwiazdki pozostało coraz mniej czasu. Ludzie totalnie wpadli w szaleństwo strojenia domów oraz podwórka. Cieszę się jednak, widząc migające lampki w oczach brunetki.
Zatrzymuję się przed jednym z największych lodowisk świata, zerkając na brązowooką. Przez chwilę siedzi oniemiała, a potem nasze spojrzenia się krzyżują. Uśmiecham się do niej i wyciągam z kieszeni dwie wejściówki.
- Co powiesz na całe lodowisko tylko dla nas? - pytam, doskonale znając odpowiedź. Mimo że nie potrafi jeździć na łyżwach, zawsze marzyła, by się nauczyć. Mam zaszczyt być tą pierwszą, z czego jestem bardzo dumna.
- Całe? Dla nas? Wynajęłaś je? - jej podekscytowanie rośnie z minuty na minutę, co powiększa mój uśmiech. Przytakuję jej, a potem wyskakuję za nią z samochodu, bo już niemal pędzi w kierunku wejścia. Chichoczę, kręcąc głową. Jest taka urocza.
Niecałe piętnaście minut później po dobraniu odpowiedniego numeru łyżew i założeniu ich, w końcu wchodzimy na lód. Czuję się tu jak ryba w wodzie. Zazwyczaj wyjeżdżając z rodzicami na ferie zimowe, zahaczaliśmy po drodze o lodowisko, więc nie sprawia mi to żadnych problemów. Camili idzie trochę gorzej, choć z moją małą pomocą stara się utrzymać równowagę. Kilka razy się wywraca, zaliczając wślizg na kilka metrów, z czego się śmieję, ale po czasie zaczyna jeździć lepiej. Nasze dłonie bez przerwy się muskają. Wirujemy w rytm świątecznych przebojów, uśmiechając się jak wariatki.
Po kolejnych trzydziestu minutach Cabello jest w stanie przejechać sama całe lodowisko dookoła. Kiedy utwór zmienia się na "All I want for Christmas is you", porywam ją w swoje ramiona i całuję dokładnie na środku wielkiej tafli lodu. Brunetka zarzuca mi ręce na kark, przyciągając mnie bliżej. Mój język muska jej i niemal zapominam o całym świecie. Usta dziewczyny są tak idealne, że nie jestem w stanie się powstrzymać przed kolejnymi muśnięciami.
Dwie godziny później uradowane schodzimy z lodowiska. Ciągnę Camilę w stronę rynku, gdzie znajduje się świąteczny jarmark. W czasie drogi wymieniamy uwagi na temat dzisiejszej nauki jazdy na łyżwach. Brązowooka mówi, że chciałaby pójść jeszcze raz, więc odnotowuję, by zabrać ją tam w święta. W jednej z budek kupuję nam gorącą czekoladę i kieruję się w stronę ulicy, gdzie można podziwiać świąteczne dekoracje domów.
- To jest przepięknie - piszczy dziewczyna, przytulając się do mojego boku. Obejmuję ją ramieniem i przytulam, pociągając łyk ciepłego napoju.
- Wiem, bo jesteś tu prawdziwą gwiazdą - uśmiecham się i cmokam ją w czoło. Wyraźnie się rumieni, próbując to jednak ukryć za papierowym kubkiem.
- Ależ ty romantyczna - stwierdza, pocierając moje plecy. Przechadzamy się niemal wszystkimi alejkami, natrafiając na niezliczoną ilość turystów. Przewodnik opowiada im, skąd wzięła się tradycja strojenia domów, a także pokazuje te dekoracje, które startują w konkursie na najpiękniejszy dom. - A tak swoją drogą, cieszę się, że mnie tutaj zabrałaś. Naprawdę to najcudowniejsza randka, jaką mogłam sobie kiedykolwiek wymarzyć.
- Do usług, skarbie - mruczę z szerokim uśmiechem. Jej radości nie zamieniłabym na nic innego.
- Też chciałabym cię zabrać na randkę - wypycha dolną wargę, robiąc uroczą minę. Chichoczę i wzruszam lekko ramionami.
- Więc może jutro? - pytam, a brunetka przytakuje mi z ochotą.
- Jutro - uśmiecha się, więc korzystam z okazji i składam czuły pocałunek na jej ustach.
CZYTASZ
Magic Grinchams || Camren FF || ✅
Hayran KurguGdy Lauren po raz kolejny zostaje świątecznym Grinchem, Camila postanawia to zmienić.