Rozkoszna cisza 4

140 21 0
                                    

– To się nie wydarzyło... Kurwa, to jest niemożliwe...! – krzyczała Serana w poduszkę zapłakana. Nie wiedziała co ma teraz ze sobą zrobić. Malcolm dosłownie przed paroma minutami próbował ją zgwałcić. Nigdy nie zapomni tego, jak bezbronnie się poczuła. Co za okropieństwo! Przyrzekła sobie, że nigdy więcej nie dopuści do takiej sytuacji. Totalnie była niegotowa, zszokowana. Nie sądziła, że jej kolega z roku, z którym tak naprawdę się wychowała, byłby w stanie zrobić coś takiego. Jedli razem, uczyli się razem, walczyli razem. Wszystko było teraz takie popieprzone.

"Wszystkim się zajmę", pamiętała czułe słowa Bastiana, gdy opuszczał jej komnatę. Jak zobaczyła jego zmienione oczy w ciemności, mimo dodatkowej grozy jaką wywołał w jej sercu, poczuła dużą ulgę. To cud, że przybył jej na ratunek w takiej chwili. Niczym jej prawdziwy Anioł Stróż.

Serana nasłuchiwała niepokojących dźwięków spod kołdry jeszcze przez parę chwil, ale całkowita cisza spowiła jej komnatę. Poczuła okropne zmęczenie i opadła na poduszki. 

Zasnęła.

                                                                * * *

Nadszedł złocisty poranek.

– Więc mówisz, że ten chujek próbował ją zgwałcić? – zapytał niedowierzająco Aaron.

– Tak, gdyby nie ja, to by mu się udało...

Bastian stał oparty o framugę okna i patrzył z nostalgią na pięknie oświetloną przez poranne słońce panoramę lasu. Aaron siedział na schodku oparty o kamienną ścianę.

– Ale jak właściwie udało ci się ją znaleźć?

– Całkiem przypadkiem. Po pokazie zmieniłem się w sokoła, żeby się szybko ulotnić, noc była idealna i chwile dłużej poszybowałem nad twierdzą.

– Śledziłeś ją – podsumował, oskarżającym tonem Aaron, zakładając ręce.

– Nie, nieprawda, ja po prostu... – zaczął tłumaczyć się dość niezgrabnie, ale towarzysz dobrze wiedział swoje.

– Grunt, że dzięki temu uratowałeś jej życie. Ale trochę niepokoi mnie twoje zainteresowanie tą dziewuchą. Sam rozumiesz, najpierw przekonała cię do jakiegoś durnego pokazu, potem cudownie ratujesz jej życie. Tak jakby ciągle kręciła się koło twojej osoby.

– Przesadzasz. To wszystko to zbieg okoliczności. Co, miałem ją zostawić na pastwę tego kutasa?

– A może powinieneś był? – Bastian popatrzył na niego niepewnie. – Teraz będą z tego tytułu same problemy. Mieliśmy tylko wejść, pogadać z Iliamem i ruszyć dalej w swoją drogę. A teraz...

– Nic nie będzie, bo nikt nic nie wie – przerwał mu nagle przyjaciel. Aaron popatrzył na niego z zainteresowaniem.

– Nie poinformowałeś nikogo? – Bastian zaprzeczył ruchem głowy.

– Jeśli poinformuje radę o gwałcie, odsuną nie tylko tego gnoja, ale Seranę też. Nie przystąpi do próby i spowolnię ją przynajmniej o rok. A jest na to zbyt dobra. Już nie mówię o tym, że zaczęliby zadawać pytania o mnie, a ja nie mogę się wychylać. Poza tym... – tu się nieco zamyślił, a kącik ust podniósł się w dziwnym uśmiechu – ...sprawiedliwość dosięgnie go szybciej niż myślisz. – W oczach Bastiana błysnęło dziwnie, niepokojące światło.

– I znowu Serana. – Aaron wstał z drewnianego schodka i podszedł zniecierpliwiony do przyjaciela. Położył mu rękę na ramieniu. – Daj sobie z nią spokój. Nic dobrego z tego nie wyniknie.

Mimesis [+18] [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz