Podróż w nieznane 8

101 22 0
                                    

Serana siedziała oniemiała jeszcze przez chwile. Czuła się wykorzystana i zostawiona samej sobie. W jednej z najważniejszych chwil mężczyzna jej życia po prostu wyszedł. I to nie z niej! Po prostu wyszedł. Dziewczyna poczuła chłód, podeszła szybko do swojego kokona i wyciągnęła z niego swoje ubranie i zbroje. Szybko założyła bieliznę, spodnie i mocno zawiązała wysokie buty. Jasna koszula opięła jej ciało, odsłaniając jedno ramie. Włosy zgrabnie zawiązała w wysoki kucyk. Zastanawiała się, kiedy słońce zacznie wschodzić i ile czasu minęło od ukąszenia. Spojrzała na wyjście z jaskini. Wielkie krople deszczu silnie uderzały o podłoże.

– A niech moknie. Dobrze mu tak – burknęła pod nosem. Uczucie smutku spowodowane wyjściem Bastiana powoli zamieniało się w złość i frustracje. Czuła się trochę otępiała. Miała wrażenie, że piękny zapach dymu unoszący się znad ogniska, nie pochodził tylko od drewna. Spostrzegła dziwną maź na kamieniu obok. Miała tyle pytań. Czy rytuał się powiódł? Gdzie w ogóle są? Co się właściwie stało?

Ale nie! On po prostu wyszedł!

Serana oklapła koło ogniska. Była strasznie głodna. Przemiana, dziki orgazm... Wspomnienie chwili z Bastianem wywołało u niej przyjemny dreszcz w podbrzuszu. Skarciła się za to wspomnienie.

On po prostu wyszedł! Powtarzała sobie w myślach. Nie wybaczy mu tego.

Złapała długi naostrzony patyk i nabiła większy kawałek surowego mięsa. Na szczęście pomyślał Pan Wychodzący, że ktoś mógłby umierać z głodu po przemianie. Dołożyła dwie kłody do ognia i poczekała chwilę, aż ognisko mocniej się rozjarzy, po czym wsadziła mięso w żar. Przyjemnie skwierczało i kapało tłuszczykiem. Serana złapała się na skurcz żołądka. Pyszny zapach unosił się w powietrzu i wzmagał apetyt. Głośno zaburczało jej w brzuchu. Rozglądnęła się raz jeszcze, badając położenie, w jakim się znalazła. Jaskinia oraz drugi kokon leżący nieopodal. Sięgnęła po skórzany bukłak z wodą i mocno zassała czubek. Poczuła dużą ulgę.

Nagle silne wspomnienie ogarnęło jej umysł, aż zachłysnęła się wodą. Drena! Jej przyjaciółka... Zabita przez wielkiego, czerwonego smoka. Krzycząca bogini. Wszechobecny ogień.

Łza spłynęła jej po policzku. Dotarło do niej, że została całkowicie sama na tym świecie. Wcześniej obawiała się rozstania z przyjaciółką, która miała odejść szczęśliwie z innym mistrzem żądna przygód. A teraz? Teraz leży w otoczce własnej krwi, wdeptana w podłoże. Chciała ją pochować w należyty sposób. Nie mogła jej tak zostawić. Serana nagle wyznaczyła sobie nowy cel. Musi wrócić do Kamiennego Labiryntu, znaleźć zwłoki przyjaciółki i zadbać o godny pochówek. Tak trzeba. Inaczej to nie da jej spokoju. Serana poczuła nagle, jak coś lepkiego spłynęło jej po plecach. Zerknęła za ramię i przypomniała sobie o trzech ciętych ranach, którymi obdarował ją demon w Labiryncie. Wciąż dawały o sobie znać, ale nie bolały.

W końcu mięso było idealnie przysmażone. Serana wzięła duży kęs. Zjadła go tak szybko i zachłannie jakby nie jadła tydzień. Ciepło rozlało się od żołądka. Bastian może był skończonym dupkiem, ale wiedział co upolować. Sarnina była przepyszna.

Serana zauważyła, że burza przeszła. Deszcz już prawie nie padał i w końcu usłyszała dźwięki dochodzące z lasu. Cykanie świerszczy, odgłosy nocnych ptaków polujących nocą. Nagle poczuła duże zmęczenie. Jej organizm był totalnie wyczerpany. Podniosła się i podeszła z powrotem do swojego kokona. Zauważyła, że w środku był opatulony mięciutką watą. Bez większego namysłu ułożyła się w nim wygodnie. Czuła się jak na chmurce. Zasnęła w sekundzie.

                                                    * * *

Bastian szedł przed siebie szybkim, mocnym krokiem. Krople deszczu spływały mu po włosach. Lniana koszula przykleiła się do ciała, a nabrzmiała męskość uciskała go w spodniach. Po chwili dotarł do sporego jeziorka, z którego brał wodę i bez namysłu wskoczył do niego na główkę. Miał wrażenie, że para delikatnie unosiła się z jego ciała. Potrzebował się schłodzić i uspokoić myśli, a deszcz mu nie wystarczał. Głosy w głowie oczywiście nie odpuszczały i cały czas tłamsiły go, za to co zrobił.

Mimesis [+18] [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz