Kolejna błyskawica przecięła niebo i po chwili głośny grzmot odbił się echem. Krople deszczu leniwie zaczęły opadać na powierzchnie.
– Serano... – Bastian z przerażeniem oglądał postać, która powolnym krokiem przemierzała dystans, który ich dzielił. Krople deszczu spływały jej po bladych policzkach. – Widzę harcerzyku, że wszystko masz pod pierdoloną kontrolą. – jego niski, kpiący głos zabrzmiał w uszach Ethana, który popatrzył tylko na niego z nienawiścią.
– Nie zdążyliśmy. – Odwrócił wzrok i spojrzał niedowierzająco na Seranę. – Przykro mi Bastianie, ale... – Ethan wypowiedział cichutko słowa zaklęcia i machnął ręką. Białe światło błysnęło, ale poczuł nagle mocny uchwyt za nadgarstek, a czar zdusił się w zarodku.
– Co ty wyprawiasz? – Bastian silnie chwycił go za dłoń i odepchnął. Ethan o mało się nie przewrócił.
– Dusza Serany opuściła nasz świat – słowa ledwo przeszły mu przez drżące gardło – dlatego...
– ... pierdolisz – wszedł mu w zdanie ciemnooki. Jego oczy błysnęły w ciemności. – Widać, że chuja tam wiesz o demonach – prychnął pod nosem.
Serana była coraz bliżej. Jej złocisty, radosny wzrok świecił w ciemności. Ethan popatrzył na Bastiana niepewnie.
– Co tak patrzysz? Zdziwiony? W tej waszej szkółce uczyli od razu zabijać spaczonych, co? – rzucił, poprawiając metalowe zarękawia, które idealnie przylgnęły do ciała. W czasie przemiany musiały się poluzować.
– Nie mamy wyjścia... – drążył dalej.
– ... to dopiero pierwsza faza, białasku – ponownie mu przerwał, rozciągając mocno kark. Na każdym możliwym kroku okazywał mu brak szacunku. – Gra dopiero się zaczyna... – Złowroga iskra błysnęła w jego ciemnych oczach. – Musimy ją tu ściągnąć z powrotem – westchnął i wziął głęboki wdech, zwilżając językiem suche usta.
– Oboje jesteście tacy słodcy... Nie dziwie się, że ta mała spróbowała każdego z was... – szept demona odbił się w ich głowach. Mężczyźni wymienili nienawistne spojrzenia.
– Widzę, że nie próżnowaliście... – odparł Bastian z delikatnie drżącą szczęką. Jego twarz w sekundzie przybrała lodowatą aurę, a żyły na rękach uwydatniły się pod wpływem napięcia. Demon najwyraźniej bardzo chciał ich poróżnić, bo dla niego nawet lepiej, żeby nawzajem się pozabijali. Ethana przeszedł zimny dreszcz. Nie wiedział, czy w tej chwili obawiał się bardziej demona skrytego w ciele Serany, czy Bastiana, który odczytując z jego twarzy, bardzo chciał przetrącić mu kark.
– Skup się lepiej na walce, on mąci ci w głowie! – krzyknął, próbując ostudzić choć trochę jego mordercze spojrzenie.
– Stań lepiej z boku, biały chłopcze. Będziesz mi tylko przeszkadzał.
Serana przejechała słodko swoimi rękoma wzdłuż ciała. Kusiła ich kobiecymi kształtami, które oboje dobrze już poznali.
– Uwielbiam, gdy moje ofiary skrycie łakną opętaną. Zabicie was będzie niesamowicie podniecające... – Serana stanęła, podniosła dłoń do twarzy i włożyła palec do buzi. Sprośnie go oblizała. – Zerknęła na Ethana, a potem jej świecący wzrok zatrzymał się na Bastianie, który podszedł bliżej, jak gdyby nigdy nic.
– Co ty...? – usłyszał za plecami niepewny głos czarodzieja. Nie wiedział, co się dzieje. Najwyraźniej nigdy wcześniej nie dyskutował z żadnym demonem. Po prostu je unicestwiał. Za to Bastian sprawiał wrażenie pewnego siebie.
CZYTASZ
Mimesis [+18] [ZAWIESZONE]
FantasyCzujesz to? Poczujesz... UWAGA! W powieści pojawiają się liczne wulgaryzmy, sceny erotyczne i drastyczne sceny. 27.03.2023 - ranking#15 W EROTYKA 04.04.2023 - ranking#37 w ZDRADA