Rozdział 19

190 22 0
                                    

Gia

Derek grzecznie odstawił mnie do mieszkania, w którym mieszkał wraz z Larą, ale nie spodziewałam się zobaczyć ogromny przeszklony wieżowiec, do którego mnie wprowadził.

Czynsz za apartament mieszczący się w tym budynku musiał być ogromny.

Dwa poziomy, gdzie wraz z dziewczynami, rozsiadłyśmy się w jasnym salonie z otwartą kuchnią przed telewizorem, sprawiał wrażenie przytulnego.

Wiedziałam, że nie pomyliłam się z osądem, bo oboje wydawali się bardzo rodzinni, pomimo tego, że Derek nie wspominał za często o swoich rodzicach. Mieli dużo wspólnych zdjęć.

Szczególnie jedno przykuło moją uwagę.

Cała rodzina Hendler pozująca na tle łąki.

Derek był bardzo podobny do ojca, co ja wygaduję, był jego młodszą kopią.

Czarne włosy i zielone oczy, podobny wzrost, chociaż mój chłopak był trochę wyższy od pana Hendlera. Z kolei Lara to skóra ściągnięta z matki, również czarnowłosa, z krótkimi do ramion włosami oraz niebieskimi oczami. Tylko oczy mają inne. Córka odziedziczyła je po swoim ojcu.

Wyglądali na szczęśliwą rodzinę, taką jak moja.

- Jak ci się podoba? - pyta mnie Lara.

- Macie tu dużo miejsca – odpowiadam rozglądając się.

- Rodzice stwierdzili, że kupią nam to mieszkanie, bo nie ma ich prawie przez całe dnie w domu. - wyjaśnia. - Mam z niego blisko na uczelnię, a Derek do pracy, więc dobrze wybrali, chociaż wolałabym, aby mieszkali jeszcze z nami.

- Mają dużo na głowie? - pyta Cora.

Czarnowłosa wzrusza ramionami.

- Zawsze mieli dużo pracy. Derek... - zawahała się – nie był zachwycony tym, że mają nas gdzieś. Zostawiali nas pod opieką gosposi, która zajmowała się nami, pomagała w lekcjach na tyle na ile mogła. To ona nas bardziej wychowywała niż nas rodzice. Cały czas była jakaś sprawa w sądzie do wygrania lub życie do uratowania. Poświęcili się karierze.

Dziewczyna wygląda na smutną.

- Wyglądacie na szczęśliwych na zdjęciach. - wypalam.

- Byliśmy, brali urlop w tym samym czasie i spędzali z nami dwa tygodnie i święta, chociaż nie zawsze.

- Moja mama opiekowała się mną na tyle na ile mogła. Pracowała w dwóch pracach, aby związać koniec z końcem, abym miała się w co ubrać i nie chodziła głodna. - przyjaciółka opowiada swoją historię, nie wiedziało o niej zbyt wiele osób, poza mną, a to, że chce podzielić się nią z Larą, świadczy tylko o zaufaniu, jakim obdarzyła tę dziewczynę. - Bardzo pomogła nam wtedy rodzina Gii, wychowywałyśmy się razem, a nasze mamy były przyjaciółkami.

Łapię dziewczynę za dłoń, bo wiem, że wspominanie o mamie jest dla niej trudne.

- Zmarła trzy lata temu, gdy szłam na studia. - wyjawia w końcu. - Ojca nigdy nie poznałam.

- Chyba tylko ja z naszej trójki miałam w miarę normalne dzieciństwo. - przełamuję się. - Mama cały czas była w domu, to tata był i nadal jest głównym żywicielem rodziny. Nie żyliśmy w biedzie, ale nie byliśmy też bardzo bogaci. Z siostrami dogadywałam się normalnie, ale gdy najmłodsza, Diana, dorosła do chłopaków, Rebecca, złapała z nią lepszy kontakt.

- Po prostu wolałaś się uczyć. - Gia szturcha mnie. - Owszem, bo nie chciałam, obciążać rodziców utrzymaniem mnie na studiów. Pomagają mi, ale nie proszę ich o to. Sama mam stypendium i zarabiam na tyle dużo, że mogę chociaż trochę się od nich usamodzielnić.

Świąteczne LOVE STORYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz