Rozdział 4

244 23 0
                                    

Gia

Cudowne uczucie palenia mięśni podczas wysiłku, a dodatkowo woda wysysała ze mnie wszystkie negatywne emocje i stres nagromadzone przez weekend.

Pomimo, że się świetnie bawiłam na wspólnych wypadach, pomijając sobotnie lodowisko, reszta dnia była przyjemna, ale i stresująca.

Stresujący był dla mnie Derek, a raczej jego zachowanie.

Oczywiście poczułam motyle w brzuchu, nie wiedziałam do tej pory o ich istnieniu, albo brałam to wcześniej za zwykłą niestrawność. W końcu co mogę wiedzieć o tym, czy mi się jakiś samiec płci przeciwnej podoba?

Zaczytywałam się w romansach, w których autorki opisywały zakochanie, i motylki w brzuchu na widok drugiego bohatera, ale nigdy czegoś takiego sama nie doświadczyłam. Może teraz nie mam pewności co do tego, czy mi się podoba?

Podpływam do brzegu basenu i przyglądam się przez chwilę mężczyzną ćwiczących za przeszkloną szybą. Pocą się i prężą muskuły podczas ćwiczeń. Lubię ich obserwować, grę mięśni, gdy wykonują proste czynności takie jak podnoszenie ciężarów czy bieg na bieżni, oni również mają doskonały widok na basen.

O tej porze dnia nie ma na nim prawie nikogo, co mi odpowiada, ponieważ nie lubię dzielić się torem.

Zauważam burzę czarnych włosów, której właściciel od jakiegoś czasu obserwuje.

Bez jaj.

Przewracam oczami.

Będzie mnie teraz prześladował w moich ulubionych miejscach?

Wychodzę z basenu ociekając wodą, po czym zgarniam ręcznik z krzesła i udaję się pod prysznice, aby zmyć z siebie chlor.

Co Derek tu robi?

Nigdy go tutaj nie widziałam, a on pojawia się znikąd. Jakby dokładnie wiedział gdzie jestem. Przez myśl przechodzi mi, że Cora mu opowiedziała o całym moim rozkładzie dnia, w końcu każdy z nich wygląda prawie tak samo. Tylko środy są inne od innych dni tygodnia, ponieważ wtedy mam zbyt długo zajęcia na uczelni, aby dotrzeć metrem na basen przed jego zamknięciem. Tego dnia zazwyczaj poświęcam więcej czasu na naukę w bibliotece uniwersyteckiej, potem wracam do mieszkania, jem kolację z Corą i ponownie siadam do nauki.

Czasem po basenie wpadam na kilka godzin do pracy, aby pomóc Tracy, a i wtedy wpadnie mi jakiś grosz na mieszkanie. Podczas egzaminów staram się jednak tego nie robić.

Przebieram się w swoje ubrania, czyli jeansy i koszulkę, zakładam bluzę. Zbieram swoje rzeczy, zabieram je ze sobą do stanowiska z suszarkami. Szybko je osuszam, zakładam płaszcz i wychodzę żegnając się z recepcjonistką.

Mogłabym korzystać z basenu, który jest na uczelni, ale tam zawsze jest tłok, tutaj mam swobodę, o której wspominałam wcześniej.

- Cześć – dobiega mnie zachrypnięty głos Dereka.

- Cześć. - Zatrzymuję się. - Mam wrażenie czy mnie śledzisz?

Parska śmiechem.

- Miałem spytać o to samo, ale praca w barze nie pasuje do bycia stalkerką. - zbliża się do mnie na niebezpiecznie bliską odległość. - Odwieźć cię?

W ręce trzyma torbę, pewnie z rzeczami na siłownię.

Na dworze prószy śnieg w końcu za kilka dni są Mikołajki. Samochody zaczyna pokrywać warstwa śnieżnego puchu.

- Przejdę się, mam blisko – odpowiadam.

- Nie przesadzaj, zmarzniesz. - zabiera mi torbę z rąk. - Pojedziesz w cieple i będziesz szybciej w mieszkaniu. - kusi.

Świąteczne LOVE STORYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz