***
Początki są zawsze ciężkie...
***
Razem z siostrą zostawiły ich, aby oswoili się ze swoim nowym domem. Obie wiedziały, że będzie to dla nich ciężki czas, ale nie tylko dla nich... dla całego ludu również...
– Są słodcy – podsumowała Tsireya, kiedy spacerowały po plaży i oczywiście ich rozmowa dotyczyła nowych.
– Widziałam jak ten Lo'ak na ciebie patrzył.
Nie uszło to właśnie jej uwadze. Odkąd wynurzyła się z wody chłopak nie potrafił oderwać od niej oczu. To było denerwujące.
– Aaonung będzie miał, co robić, zatem – zaśmiała się Tsireya. – Jego brat również nie potrafił od kogoś oderwać oczu... – Przybliżyła się do siostry i otarła swoje ramię o jej mrucząc. – A ten ktoś również nie potrafił oderwać oczu...
– Tsireya! – krzyknęła zarumieniona i odepchnęła swoja siostrę.
Nawet, jeśli z tego coś było to Eywa miała dla niej inne plany...
Westchnęła na tą myśli i w jednej chwili spochmurniała. Zatrzymała się, objęła się ramionami i spojrzała na ocean.
– Aqua... – szepnęła Tsireya i położyła swoja dłoń na jej odkrytym ramieniu.
– To i tak by nie wyszło... – w jej oczach pojawiły się łzy. Ten temat... jest dla niej taki delikatny...
– Siostrzyczko... – Tsireya przytuliła ją mocno a Aqua próbowała powstrzymać łzy.
Jest dziwakiem... Kto by ją chciał? Zna tylko jego i tylko on ją akceptuje taką, jaką jest... Tylko z nim miałaby szczęśliwą przyszłość.
– Chodźmy popływać!
Tsireya nie da siostrze, aby ta zatraciła się w swoich myślach. Niech żyje chwilą i niech nie martwi się tym, co będzie. Bo przyszłość można zmienić, prawda?
Pływanie przy rafach koralowych było niesamowitym uczuciem. Mogło się wtedy odprężyć i zapomnieć o problemach, ale to był kiedyś. Wyrosła z tego i miała wrażenie, że nic już jej nie pomaga w uzyskaniu spokoju. Nie chciała jednak, aby Tsireya się o tym dowiedziała, nie chciała jej martwić. Nie zrozumie ona jej dziedzictwa. Była jej młodszą kochaną siostrzyczką, która rosła na zabawie z innymi dziećmi. Nie wpajano jej zasad i obowiązków. Ona tego nie zrozumie, jak to jest być najstarszą z rodzeństwa a zarazem dziwnym dzieckiem...
Pływały przy rafie bardzo długo, goniąc się nawzajem, szukając muszelek czy też bawiąc się z rybkami.
Ale to kiedyś musi się skończyć...
Następnego dnia wraz z siostrą szły po dzieci Jake'a. Od dzisiaj zaczynają naukę a Aqua skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie stresuje się. A jeśli coś pójdzie nie tak i to będzie jej wina? Jej ojciec zawiedzie się na niej.
– Gotowi na pierwszą lekcję? – spytała Tsireya i uśmiechnęła się lekko.
Nie byli oni zbytnio chętni. To wszystko dla nich jest nowe, muszą od nowa przystosować się do innego życia.
– Spokojnie, poradzicie sobie. – Aqua widziała smutne spojrzenia rodzeństwa i wiedziała, jak się muszą czuć.
– Na początek oswoicie się z Ilu, są one bardzo przyjaznymi i spokojnymi stworzeniami – wyjaśniła Tsireya, kiedy weszli do wody.
– Lo'ak i Kiri będziecie ze mną, Neteyam i Tuktirey wy będziecie pod opieką Aqua'y – wyjaśniła. Aqua spojrzała na Ilu w wodzie, podeszła do niego powoli i wyciągnęła rękę, która od razu dotknęła miękkiej skóry zwierzęcia. Ich nie da się nie kochać.
– Podejdź – szepnęła do Tuktirey, widziała jak kurczowo trzymała się dłoni brata. Bała się. – To Ilu. Nie zrobi Ci krzywdy. Spokojnie. – Wystawiła do niej dłoń nadal głaszcząc zwierzę.
Neteyam podszedł z siostrą do niej. Aqua złapała jej małą dłoń i powoli skierowała ją do Ilu. Zwierzę powąchało ją i powoli dotknął głową dłoń dziewczynki. Białowłosa puściła dłoń czując jak Tuktirey rozluźnia się a strach w jej oczach zniknął i pojawiły się iskierki szczęścia.
– Widzisz? Są one bardzo przyjazne.
– Są piękne – odezwał się Neteyam a Aqua od razu na niego spojrzała. Jego głos był dla niej taki uspokajający. Wzrok chłopaka spoczął na jej oczach i tak jak wczoraj zatopili się w swoich spojrzeniach. Ona w jego żółto-zielonych oczach a on w jej niezwykłych fioletowych.
Odkąd ją zobaczył poczuł niewyjaśnioną więź do niej. Była dla niego niezwykła, była inna niż reszta jej klanu i rodziny. Białe włosy, fioletowe oczy, które wczoraj przyjaźnie patrzyły na jego rodzinę.
– Neteyam? – Aqua zauważyła nieobecność Neteyama który cały czas patrzył w jej oczy. – Wszystko w porządku? – Położyła swoją dłoń na jego ramieniu i zmartwiona patrzyła na jego twarz.
– Braciszku! – Dopiero głos Tuktirey obudził go, zamrugał szybko i zmieszany wymruczał ciche przeprosiny. – Spójrz jaki on jest ładny! – Dziewczynka wskazała na innego Ilu który zaczął krążyć przy nich. Aqua zaśmiała się delikatnie, kiedy Ilu dziewczynki niespokojnie poruszyło się i lekko pochlapało ją.
Pisk dziewczynki dotarł do jej uszu i od razu przestała się śmiać.
– Tuktirey! – Neteyam od razu złapał w swoje ramiona dziewczynkę i przytulił mocno. Aqua spojrzała na Ilu, które teraz wydawało się być przestraszone.
– Tuktirey! – Reszta jej rodzeństwa również pojawiła się obok dziewczynki, która mocno przytulała swojego brata.
– Co się stało? – spytała Kiri i spojrzała na Aqua'e, która poczuła się nie swojo od tych spojrzeń nawet jej siostra ze zmartwieniem patrzyła na nią. A jeśli to zapadnie w jej pamięci i dziewczynka będzie się bała zbliżyć do Ilu?
– Aqua? – Jej siostra od razu wyczuła jej strach tak samo jak reszta rodzeństwa.
– Mmmm – nie miała pojęcia jak to wytłumaczyć. – To Ilu... to zwierzęta one również posiadają uczucia, emocje, Ilu Tuktirey zaakceptowała ją i kiedy dziewczynka zwróciła swoją uwagę na innego Ilu... zwierzę stało się po prostu zazdrosne.
Wszyscy od razu się rozluźnili, że to nic poważnego, ale nie Aqua. To właśnie jedna z jej wad zamartwianie się, kiedy już jest po wszystkim.
Inni rozeszli się kontynuując lekcje, Neteyam jednak czuł, że coś jest nie tak z białowłosą. Jej zmartwiony wzrok cały czas był na jego siostrze obok Ilu.
– Wszystko w porządku? – Tym razem to on zapytał, przekręcił głowę w bok i zmartwiony patrzył na nią.
Aqua pokiwała głową, kiedy odzyskała przytomność i posłała mu uspokajający uśmiech.
– Teraz twoja kolej na oswojenie Ilu.