* * *
Każdy musi doświadczyć stratę, aby zrozumieć...
* * *
Neteyam szybko oswoił swojego Ilu. Teraz czeka ich ta trudniejsza część. Ujeżdżanie.
Aqua głaskała szyję Ilu i patrzyła na Neteyama, który na nim siedział. Oczywiście co chwilę spoglądała na Tuk, aby mieć pewność, że z nią wszystko w porządku.
– Ilu czuje twoje emocje, twój strach, przez który popełniają błędy, nie pozwól, aby przejął on nad tobą kontrolę. Wycisz się i uspokój serce a on również się uspokoi. – Neteyam uważnie słuchał jej poleceń i starał się je jak najlepiej wykonać. – Zamknij oczy i wsłuchaj się w Ilu. Twoje i jego serce biją tak samo... jesteście jednością... – Czuła, jak Ilu staje się spokojniejsze. – Dobrze spróbuj teraz popłynąć kawałek na powierzchni. Zanurz się na chwilę i wypłyń. Pamiętaj o pozycji i co najważniejsze powoli.
Wszystko szło dobrze, dopóki nie zanurzył się a Ilu nabrało prędkości takiej, że Neteyam nie potrafił się utrzymać. Aqua skrzywiła się i podpłynęła do Neteyama.
– Było dobrze – pocieszyła go i westchnęła słysząc śmiechy za nią. Obróciła się do brata i jego przyjaciela Rotxo. – Nie macie nic lepszego do roboty? – krzyknęła do nich i posłała mordercze spojrzenie.
– Daj spokój siostro, to było śmieszne!
– Idźcie sprawdzić czy nie ma was przypadkiem gdzieś indziej – syknęła w ich stronę.
– Właściwie to przyszliśmy po Ciebie, matka Cię wzywa, ponoć to ważne – powiedział Aonung i posłał nieprzyjemne spojrzenie chłopakowi.
– Zaraz wrócę – oznajmiła Neteyam'owi. – Idź do Tuk i miej ją na oku, dopóki nie przyjdę. – Chłopak skinął głową i oddalił się, ale nadal patrzył na sylwetkę Aqua'y, która powoli wynurzała się z wody i znikała za domami.
– Ciekawe jak sobie radzi tata. – Tuk siedziała na Ilu i machała nogami patrząc na brata. – Jak sądzisz idzie mu lepiej niż nam?
Ciężko stwierdzić...
*
Aqua nerwowo czekała na matkę w jej Marui. Widziała, że coś jest nie tak po spojrzeniu ojca, ale nic nie powiedział tak samo jak ona.
Jej matka przyszła niecałe pięć minut później dziewczyna od razu wstała z podłogi.
– Usiądź.
Usiadł a Ronal przed nią. Coś było definitywnie nie tak. Widziała w oczach matki niezdecydowanie i zmartwienie.
– Co się dzieje? – spytała nie mogąc już wytrzymać.
– Morio zachorował – odezwała się wreszcie a Aqua zbladła. – To było kilka dni temu nie chciałam Cię martwić. Ich Tsahik robił wszystko co w jej mocy, aby go uratować, ale jego stan był nie stabilny.
W oczach białowłosej pojawiły się łzy. Szybko wstała, chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła, jej warga drgała a oddech uwiązł w gardle.