Rozdział 6 Charlie

314 42 169
                                    

Sarah

Minął miesiąc i ku mojemu zaskoczeniu Charles coraz bardziej zyskiwał w oczach męża. Wzorowo wywiązywał się ze swoich obowiązków, proponował innowacyjne rozwiązania i podsuwał pomysły usprawniające biznesowe transakcje. Tchnął w ekipę pracowniczą młodego ducha i odrobinę świeżego spojrzenia na sprawy. Pilnie strzegł przepisów prawnych i prężnie działał w materii finansów. Z wilczym zaangażowaniem kontrolował interesy, wykorzystując swój wyuczony fach. Henry był coraz bardziej zadowolony ze współpracy z młodszym od siebie dżentelmenem. Verrier na co dzień pracował w okrytej dobrą sławą kancelarii na Manhattanie, która miała w zwyczaju brać na barki trudne, rozgałęzione sprawy znanych w kraju przedsiębiorców.

 Verrier na co dzień pracował w okrytej dobrą sławą kancelarii na Manhattanie, która miała w zwyczaju brać na barki trudne, rozgałęzione sprawy znanych w kraju przedsiębiorców

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W ciągu ostatnich tygodni Charles widywał się z Henrym nie tylko w kancelarii, ale także w naszym domu. Nie byłam zadowolona z takiego obrotu spraw, ponieważ każde spotkanie z blondasem budziło we mnie nietypowe odczucia. Ten mężczyzna za bardzo mi się podobał, więc jakiekolwiek przebywanie w jego towarzystwie wprawiało mnie w nienaturalnie zachowanie. Bałam się, że nieopanowana mowa ciała zdradzi to, co projektuje głowa. Jak na razie młody prawnik był skuteczny w tym, co robił i bardzo sprytnie potrafił rozwiązywać problemy Henry'ego. Mimo tego w dalszym ciągu istniało ryzyko, że pewnego dnia coś nie spodoba się mężowi i bezapelacyjnie zwolni młodziaka.


Wszystko wskazywało na to, że powinnam przywyknąć do tego, że Charles obraca się w naszym towarzystwie, a właściwie powoli staje się prawą ręką męża. Podczas wspomnianego miesiąca zdarzyło się nam zamienić kilka słów. Czasem obrzucaliśmy się spojrzeniami lub uśmiechami, lecz wtedy błyskawicznie urywałam wszelkie próby dłuższego kontaktu. Nie miałam zamiaru niepotrzebnie się z nim spoufalać.


W każdy wtorek i piątek prowadziłam zajęcia z dziećmi. Przy okazji pomagałam im odrabiać lekcje i przygotowywać się do szkoły. Było to jedyne miejsce, w którym czułam się dobrze i swobodnie. Tylko tam mogłam pozwolić sobie na to, żeby założyć luźną bluzę, legginsy czy dres. Tylko tam zjawiałam się bez przesadnego makijażu, a czasem nawet całkowicie sauté. Nie wyobrażałam sobie podjechać pod budynek najnowszym Cadillakiem, który dostałam od męża w prezencie. Miałam więc dobry pretekst, aby Henry pozwolił mi używać mojego ukochanego starego Dodge'a. Na co dzień jednak kategorycznie zabraniał mi przemieszczać się tym samochodem. Powtarzał, że chyba mi odbiło, skoro wolę jeździć wiekowym gratem niż najnowszym autem z błyszczącym purpurowym lakierem i bogato wytapicerowanym wnętrzem.


Tymczasem ja uwielbiałam jeździć Dodgem Challengerem, lecz mąż nie potrafił przymknąć oka na mój sentyment. Bał się, że ktoś z naszych znajomych mnie zauważy, a to przecież byłaby skaza na jego honorze. Tłumaczyłam, że nie wypada mi podjeżdżać pod placówkę wypasioną furą. Dzięki namolnemu marudzeniu w końcu wyraził zgodę, abym korzystała z samochodu, który nosił namiastkę mojego taty. Zastrzegł jednak, abym robiła to jak najbardziej niezauważenie. Starałam się trzymać owego planu, lecz nie miałam też oporów przed korzystaniem z metra i autobusu. 

Golden CageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz