Rozdział 1 " Miły anonim "

28.1K 513 562
                                    

Ludzie mówili mi zawsze, że to strach napędza człowieka, powoduje go silniejszym i mocniejszym. Nikt nigdy jednak nie brał pod uwagę czegoś mocniejszego od strachu. Czegoś, co budzi się w człowieku po nim. Zemsty.

Odrzuciłam kanister z benzyną na drugą stronę pola, żeby nikt niczego się nie domyślił. Odszukałam w kieszeni spodni paczkę z zapałkami, z której wyjęłam jedną malutką zapałeczkę. Jedna zapałka. Jedna malutka zapałeczka za jedno ludzkie życie. Jeden ruch rzucenia palącej się rzeczy za jedną butelkę za dużo alkoholu. Może nauczy się, że nie można z niczym przesadzać, bo co za dużo to nie zdrowo. A ja zdecydowanie wylałam na jego durny wóz zbyt dużo benzyny. Uśmiech wpłynął na moje usta, gdy wszystko zaczęło płonąć.

Każdy najmniejszy zakamarek, każda część samochodu, który zniszczył mi życie. Dwa początkowe małe wybuchy, a później jedna wielka masakra pożarowa. Jak mnie to satysfakcjonowało. Ten człowiek zniszczył mi życie, odebrał inne. I co ? Został bezkarny do dnia dzisiejszego, a jego wyrok unieważniony.

Należało mu się. Potrzebowałam tej zemsty, żeby cholerny pan prawnik wiedział, że zawsze i wszędzie dosięgnie go kara za swoje czyny. Tak działała karma. Tym razem karma przyszła do typa w postaci nastoletniej dziewczyny, która po stracie ojca chciała się zemścić.

- Mój samochód ! - usłyszałam głośny krzyk po drugiej stronie ogniska. Mimowolnie sięgnęłam do kieszeni swoich spodni, gdzie znajdowała się moja jedyna deska ratunku. Nigdy bym nie wygrała z dorosłym mężczyzną. - Ty ! Jak mogłeś ! Ty szatanie, ukatrupię !

Ojca już zabiłeś. - pomyślałam bez własnej woli. Bo wtedy nie ja panowałam nad swoim ciałem. Zemsta opanowała całą mnie i nie chciała odpuścić póki nie pomści swojej rodziny do ostatniej osoby na tej jebanej planecie. Mojego ojca, moją matkę, a nawet kuzynostwa czy ciotek. Moja misja dopiero się zaczynała, a ja jeszcze nigdy nie byłam aż tak zdeterminowana.

Choć za pierwszym razem bałam się, że zginę lub co gorsza mnie złapią, to za każdym kolejnym się nie bałam. Chciałam więcej. Pragnęłam widzieć palące się własności ludzi, którzy zniszczyli mi całe życie. To przez nich mama leżała zapłakana po nocach. To przez tych wszystkich ludzi musiałam zostawić na kilka lat swoją mamę, by ta doszła do siebie. A gdy facet wyszedł z domu z wiatrówką uśmiechnęłam się ponownie i naciągnęłam na twarz upiorną maskę z jednej z imprez halloween'owych.

Strzał. Huk. Masa pyłu. Pudło, strzelił w ziemię, a później w kamień. Jego samochód się palił, a on wolał strzelać do mnie. Co za ironia losu. Zaczęłam się równocześnie śmiać i uciekać ile wlezie. Mój strój był przemyślany bardzo dobrze, tak by nie przeszkadzał mi w ucieczce oraz żeby nikt mnie nie rozpoznał.

Normalnie chodziłam w szerokich spodniach i koszulkach, więc w nocy zakładałam strasznie obcisłe skórzane spodnie i za dużą kurtkę należącą niegdyś do mojego ojca. Włosy spinałam, a na twarz zakładałam maskę z uśmiechem totalnego psychika, z którego ust ciekła czerwona posoka. Nikt, nikt nie miał prawa mnie rozpoznać, nawet po głosie. Plusy posiadania mądrego kuzynostwa, któremu szkoda było dać kilkanaście dolarów na dobry zmieniacz głosu i sami go zbudowali. Na moje dobre oczka oddali mi cały sprzęt, przez co brzmiałam jak czterdziestoletni pedofil.

Chociaż nie używałam praktycznie głosu. Wolałam roboty z ogniem i wszystko co związane z ucieczką oraz szybką jazdą. Gdyby moja matka się o tym dowiedziała, dostałaby zawału.

- Stój, bo cię zastrzelę jak sarnę podczas polowania ! - zawołał za mną, a ja wiedziałam, że i tak by mnie nie dogonił. Był zbyt rozleniwiony, a mnie podczas akcji jakaś nierealna siła dodawała sił i szybkości, przez co biegłam szybciej niż niejeden wysportowany chłopak w moim wieku.

Our Little Destiny Among Shooting Stars  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz