Rozdział 17 " Niewidzialne łzy"

7.8K 276 73
                                    

Uciekałam przed życiem. Przed
wspomnieniami krążącymi w mojej. Przed ludźmi pytającymi czy wszystko w porządku. I przed szczęściem, które powoli mnie dosięgło, a przecież na nie nie zasłużyłam.

Uciekałam przed samą sobą.

Zimne powietrze krążyło w moich płucach boleśnie je kalecząc. Oddychałam z trudem, a jedyne co otrzymywałam po wydechu to para. Ciepła para stworzona z lodowatego wręcz powietrza. To jedyne co zostawało z na pozór nie do złamania rzeczy. Nawet przez moment przemknęło mi przez głowę, że było to jak z człowiekiem. Raz powietrze było ciepłe i miłe, chciało się nim wprost oddychać z uśmiechem na ustach, lecz później nastała zima i stało się ono nie do przyjęcia. Każdy oddech sprawiał ci ból, ale później. Później zdawałeś sobie, że uwolniłeś tlen z zimna i znowu skazałeś na ochłodzenie.Tak działali ludzie. Uwalniali, dawali nadzieję, a później odbierali wszystko i zmieniali cię w kamień bez uczuć, a później na nowo i tak działał karuzela śmiechu, zwana też życiem. Był to jednak tak debilny pomysł, że sama go wyśmiałam. Przecież my odbieraliśmy tlen dla siebie, a odstawialiśmy na bok dwutlenek węgla.

Zatrzymałam się po chwili niezdolna do dalszego biegu. Skóra szczypała mnie od zimna, a oddechy ledwo przychodziły. Nie nadawałam się do biegów długodystansowych. Nigdy. Zgięłam delikatnie kolana, położyłam dłonie na udach. Oblizałam nerwowo usta, które smakowały czymś słonym. Nie do końca wiedziałam czy były to moje łzy, czy zwyczajny pot. Wyprostowałam się wreszcie oraz szarpnęłam za swoje włosy, które bardzo mnie irytowały. Cholerne kręcone włosy były naprawdę wielkim powodem do przeklinania pod nosem, gdyż przez nie nie mogłam w spokoju obserwować krajobrazu.

Znalazłam się na mało ruchliwej o tej porze ulicy. Wszyscy wrócili do domu już godzinę temu lub dwie i nikt praktycznie nie poruszał się tymi drogami. Tym mostem znajdującym się nad zbiornikiem wodnym, wyjątkowo wzburzonym przez mocny wiatr. Nie byłam samobójcą. Nie teraz. Nie chciałam wpakować się pod jakiś samochód, nie chciałam także wpaść do wody. Dźwięk odbijających się o siebie fal jedynie uspokoił mnie na tyle, bym mogła unormować oddech. Zawsze to mnie uspokajało.

Podeszłam więc do barierek ochronnych, będąc pewna, że nikogo nie ma ze mną. Oparłam się o metal chłodzący moją rozgrzaną przez bieg skórę. Włosy opadły mi na policzki, ręce bezwładnie wzdłuż wody. Westchnęłam cicho, zaciągając się przy okazji zapachem strumienia. Odwróciłam się z zamiarem przejścia przez most i dostania się w spokoju na cmentarz, gdy moją uwagę przykuła osoba stojąca na brzegu mostu.

Dziewczyna trzymała się kurczowo barierek, podczas gdy wiatr rozwiewał jej długie ciemnobrązowe włosy. Nie zauważyła mnie, bo patrzyła tylko w dół. Od razu zorientowałam się dlaczego tam stała. I tylko ja wówczas mogłam jej pomóc. Tylko ja byłam w pobliżu i jedynie ja mogłam uratować jedno życie na tej wielkiej planecie. Jedno tak bardzo znaczące życie.

- Hej - odezwałam się cicho, by jej nie przestraszyć. Odwróciła się momentalnie w moją stronę, lustrując mnie uważnym spojrzeniem błękitnych tęczówek.

Była ładna, a wręcz piękna nawet z zapłakanymi oczami i rozczochranymi przez wiatr włosami. Miała nieskazitelną cerę, wielkie różowe usta, ciemne i gęste brwi, a także zadarty w górę mały nos. Nie miała na sobie ani grama makijażu, którego nawet nie potrzebowała, bo i bez niego wyglądała po prostu cudownie. Zmarszczyła brwi na mój widok, odwracając się lekko w moją stronę, więc odsunęłam się o dwa kroki w tył, żeby dać jej poczucie bezpieczeństwa. Jakimś cudem wiedziałam jak postępować z takimi osobami. Bo kiedyś sama taka byłam, ale nikt nie próbował mnie powstrzymać. Byłam w tym wszystkim sama.

- Serio ! Boże czy ja naprawdę nawet zabić się sama nie mogę i każdy musi mi to utrudniać !? - krzyknęła sfrustrowana. Uśmiechnęłam się delikatnie na jej słowa, które były śmieszne. Choć nie powinny mnie śmieszyć, to naprawdę to zrobiły. Postawiłam większy krok, ale ta od razu spojrzała złowrogo na moje buty, więc odsunęłam się. - Nie mam nastroju naprawdę. Mogę po prostu...

Our Little Destiny Among Shooting Stars  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz