Rozdział 8 " Twój czas nadszedł"

7.6K 251 77
                                    

- Czy ty możesz się w końcu, kurwa, zdecydować  ? Po co się w ogóle zgadzałem na pójście z tobą do sklepu. Mogłem poczekać w samochodzie i mieć spokój. Kobieto, siedzimy w tym sklepie już od dwudziestu minut ! - Neil opadł na kanapę butiku, a ja spojrzałam na niego spod byka.

- Zgodziłam się na pójście z tobą i udawanie twojej dziewczyny, co będzie trudnym zadaniem, zwłaszcza w towarzystwie takich osób. Muszę jakoś wyglądać, a w tym wyglądam jak czterdziestoletnia baba ze wsi, która wystroiła się na imprezę w remizie - Parsknęłam śmiechem oraz natychmiast weszłam do łazienki. - A poza tym nie dałabym za takie gówno dwieście dolców.

Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu czegoś sensownego, w czym mogłabym pójść razem z chłopakiem na te cholerne spotkanie. Tak naprawdę to na co się zgodziłam dotarło do mnie dopiero w sklepie, gdy miałam wybrać swój ubiór. Miałam spotkać się z cholernym Chris'em Sullivan'em, czyli praktycznie najbogatszym typem na świecie. Nienawidziłam go tak samo jak jego synów jeszcze przed kilkoma miesiącami, lecz kilka tygodni temu dowiedziałam się, że zajmowałam się jego wyrośniętymi plemnikami i uderzyłam jego jednego ze starszych potomków. Zajebiście.

Szczerze ? Miałam straszną ochotę napisać tamtego dnia wiadomość na jego skrzynkę pocztową z wyzwiskami.  Jak można zostawić matkę z takim stadem samą ? Nie było to dla mnie ani trochę realne i najchętniej uderzyłabym go żelazkiem prosto w durną łeb. Zadufany w sobie dupek. Ciekawe ile jeszcze dzieci miał, prócz piątki maluchów i Neil'a. Najstarszy syn pani Morgan wspomniał coś, że ma dużo braci, lecz nie dodał ilu. Mogło ich być nawet dziesięciu, w co wolałam nie wnikać. Im mniej wiedziełam o rodzinie Sullivan'ów, tym lepiej mi się spało.

Wybrałam w końcu mały wieszak z czarną sukienką i czarną skórzaną kurtką. Chyba wybrałam tę stylizację przez to, iż widziałam ją w mediach społecznościowych i nie była aż taką droga. Ceny w tym sklepie były kosmiczne. Jakoś udało mi się wcisnąć w sukienkę, w których niezbyt lubiłam chodzić, lecz dla pozoru i kompromitacji Starego Sullivan'a zrobiłabym dosłownie wszystko. Założyłam do tego jeszcze czarne botki na obcasie oraz poprawiłam włosy. Odsłoniłam kotarę przymierzalni, by główny pomysłodawca tego durnego pomysłu mógł ocenić, czy nadaję się do przyjścia z nim na spotkanie.

- Pasuje ? - spytałam go, rozkładając ramiona.

Neil zlustrował moje ciało z dziwną miną, założył ręce na klatce piersiowej oraz z cwanym uśmiechem oparł się o oparcie materiałowej sofy. Przez kilka najbliższych sekund wpatrywał się we mnie z dziwną miną, której nie potrafiłam rozpoznać. Jego oczy były lekko powiększone, a usta wydęte. Pstryknęłam w końcu palcami mając dość tego głupkowatego teatrzyku.

- Wyglądasz... Inaczej niż zwykle. Wyjątkowo ładnie, Rossi. Za ładnie jak na furiatkę, która bije ludzi miotłą - zaśmiał się jakby właśnie powiedział najśmieszniejszy żart na całym świecie. Wywróciłam oczami znudzona żartami blondasa.

- Vaffanculo - Fuknęłam przed wejściem do przymierzalni. *Spierdalaj*

Czy wspominałam już jak mocno kochałam obrażać ludzi w swoim ojczystym języku ? Jeśli nie, to właśnie wspominam. Kochałam robić to bardziej od podpalania domów, ogrodów i dręczenia sukinsynów. Ludzie na moje wyzwiska nawet nie reagowali, ponieważ nie znali mojego języka, a ja ? Ja mogłam bez żadnych konsekwencji besztać ich ile wlezie, patrząc im przy tym prosto w zacne oczy. Dlatego też chciałam uczyć się języka chińskiego, by mieć więcej możliwości. Jak moje umiejętności obrażania innych mogłyby się dzięki temu powiększyć.

Zabrałam z przymierzalni swoje rzeczy oraz włożyłam je do wielkiej papierowej torby podarowanej mi przez blondasa. Cholernego idiotę, przez którego musiałam odgrywać rolę grzecznej dziewczynki z dobrego domu przed jego cholernym ojcem bez krzty sumienia i człowieczeństwa. Nienawidziłam całej tej popapranej rodzinki całym sercem i najchętniej bym wybiła każdego, by ten świat był o wiele lepszy, niż z nimi stąpającymi po tej wynędzniałej ziemi bez szans na ratunek. Z przymierzalni wyszłam dopiero po kilku minutach, ponieważ poprawiałam makijaż. Jednak kosmetyczka mamy, którą miałam jej podrzucić do pracy na coś się przydała.

Our Little Destiny Among Shooting Stars  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz