IX

9 3 0
                                    


   Szli dość długo. Przez gałęzie i obumarłe na nich liście, nie widać było czy nadchodzi już zmrok. Dopiero gdy kobieta dobyła pochodni, zrozumiał że nastała noc. Przez większość drogi milczeli.

Aoi nadal zastanawiał się nad słowami towarzyszki. Czy zrobił by to? Czy był by w stanie? Nie! Aka nie mogła stać się potworem!

Głośno westchnął i aby przestać o tym myśleć, zaczął liczyć mijane po drodze drzewa. Niestety pomysł ten okazał się być wyjątkowo głupi, bo gdy liczył je, musiał na nie patrzeć. Widok był zatrważający. Ślady rozkładu i choroby na rdzawo, sinych pniach, ewidentnie wskazywały na ich śmierć. Odwrócił od nich wzrok. Spojrzał na pokryty szaro-brązowym mchem trakt i liczył kamienie w białym kolorze. Szedł tak w półmroku, starając się zachować trzeźwy umysł.

Nie było to łatwe. Ledwo zagojone rany i obite od upadku plecy zaczęły mu doskwierać. Powieki zaczęły mu ciążyć, a w głowie pojawiła się wizja, pozostawionego w kaplicy legowiska. Westchnął i w ostatniej sekundzie zauważył że Wrona stanęła. Zatrzymał się w porę.

W gęstych zaroślach coś zaszeleściło.

W zasięgu rzucanego przez pochodnię światła, dostrzegł że coś się porusza. Pełznie, ciągnąc się po zeschniętym leśnym runie. Początkowo myślał że to człowiek. Dopiero po chwili dostrzegł wywleczone długie kończyny, a z miejsca w którym powinna być głowa, ostało się coś w kształcie kalafiora. Istota drgnęła dostrzegając łunę ognia. Podparła się mackowatych wypustkach, pełniących funkcję rąk i usiadła. Kalafior z poprzetykanymi, gdzieniegdzie oczami, wpatrywał się w nich.

Wrona cofnęła się do tyłu. Plecami dotknęła chłopaka, który pod jej naporem zaczął wraz z nią wycofywać się do tyłu. Jasność powoli opuszczała dziwadło. Karykaturalna sylwetka niknęła w mroku. Kobieta obrała inny kierunek. Podążyła w górę, omijając to coś.

Aoi nie odważył się zapytać. Nie był w stanie.

Bez słowa ruszył za nią. W oddali dostrzegli światła. Blondyn wyprzedził tropicielkę i z uśmiechem na twarzy, podążył niczym świetlik do ognia. Wrona dopadła, go chwilę później. Szarpnięciem zmieniła jego trasę. Z bólem i przyganą spojrzał na jej twarz. Przytknięty palec do ust, nakazywał milczenie. Ciągnęła go za sobą jeszcze chwilę. Stawiała ostrożnie stopy, starając się nie nastąpić na żadną z gałęzi. Aoi ją papugował. 

Szli obok dwóch sypiących się chat. W jednej słychać było głośne łkanie. Kobieta jednak nie zwolniła, znów chwyciła go za ramię i pociągnęła za sobą. Nie przyjmowała odmowy. Blondyn wpatrywał się w szczeliny pomiędzy deskami, jednak niewiele mógł dostrzec. Szli dalej. Minęli wielkie metalowe klatki i mijając kolejny budynek, przy którym leżało kilka trupów zmutowanych psów, dotarli do dachu niżej postawionej rudery. Wrona schowała pochodnię i idąc w poblasku z umiejscowionych poniżej latarni, dostali się na wiszący nad wioską w lesie most, rozciągnięty pomiędzy dachami.

Drewno i liny cicho zajęczały gdy postawili na nim stopy. W ślimaczym tempie szli na przód. Aoi starał się być cicho, ale nie był w stanie kroczyć, tak bezgłośnie jak kroczyła kobieta. Przedarli się nad porzuconymi domostwami. Zeszli z drewnianego traktu i wkroczyli w cuchnące zgnilizną i olejem, bagna.

Szurali nogami grzęznąc w błocie.

Nagle znad śliskiej mazi po prawej stronie blondyna wyłoniła się długa szczapa. Myślał że to gałąź, ale one przecież same się nie unoszą. Dostrzegł na końcach wydłużone pazury i zaryczał ze strachu. Silnym pchnięciem, Wrona cisnęła go w bagno. Zasłoniła własnym ciałem i w sekundę odcięła, wierzgający już w błocie kikut. Aoi szybko uniósł się i dobył broni. A bynajmniej chciał to uczynić, bo śliskie od moczaru palce, nie utrzymały ciężkiego topora. Ostrze z plaskiem wylądowało w mazi. Kucnął i go chwycił. Kobieta zdołała uporać się już z nieprzyjacielem i wpatrywała się tępo w niezdarnego kompana. Aoi widząc jej wzrok aż poczerwieniał. Strzepała krew z długich sztyletów i schowała je pod płaszczem. Blondyn wytarł topór o płaszcz i schował go za pazuchę. Kobieta dobyła pochodni i ruszyła na przód.

BrzaskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz