Szli powoli, uważnie się się rozglądając. Ocaleni byli dobrze ukryci, więc mieli o jedno zmartwienie mniej. Wrona tropiła i dostrzegłszy jeden z wilczych tropów, uśmiechnęła się.
- Poszły do góry.- Powiedziała i wskazała na ślad.
Aoi skinął głową i ruszył za kobietą. Wspinali się po schodach, co rusz znajdując ślady wilczej obecności. To trop, to kępka futra, to rozbity lub podrapany przedmiot.
- Jakby chciały, żebyśmy za nimi szli...- Zauważyła tropicielka.
- Dlaczego tak myślisz?
- Tak wygląda, specjalnie zostawiają ślady.
Chłopak zmarszczył brwi, nie podobała mu się ta myśl.
- To pułapka- powiedzieli równocześnie.
Spojrzeli sobie w oczy. Kobieta uśmiechnęła się do niego. Szybko się uczył.
- Więc musimy być przygotowani na wszystko- powiedział Aoi.
- Tak, ręka na broni...
Wrona chwyciła miecz pod płaszczem. Broń brzdęknęła i rozdzieliła się na sztylety. Blondyn wydobył topór i uzbrojeni, ruszyli na plac przed Archikatedrą.
Okrągły plac przemierzyli powoli. Przekroczyli bramę i dostrzegli kolejny ślad. Plamę moczu na balustradzie schodów. Podążyli za psowatym śladem i do nosa Aoi-ego dobiegł swąd. Spojrzał na górujący nad nimi budynek.
Archikatedra błyszczała czernią z oddali. W miarę jak się zbliżali, schodami osnutymi czarnym popoiłem, dostrzegali ogrom zniszczeń. Cały dach i część ścian, zapadła się i roztrzaskała o dolny poziom. Gruz, zwęglone belki i szary popiół, tarasowały wejście do budowli. Wielkie metalowe drzwi z brązu, których płaskorzeźby stopiły się i spłynęły, tworząc lawowy wzór, tkwiły nadal rozwarte, zamierając pomiędzy hałdami kamienia i drewna. Brukowany parkiet, pod wpływem żywiołu popękał i częściowo zapadł się pod ciężarem osuwiska.
Aoi rozwarł usta widząc ogrom zniszczeń. Wrona, jakby wcale nie przejęta, tropiła dalej.
- Tędy- wskazała kierunek.
Jej dłoń wskazywała na uliczkę odbijającą w lewo od Archikatedry.
- Będzie ciężko się tam dostać.- Stwierdził Aoi, widząc lawiny gruzu, zamarłe na owym trakcie.
- One dały radę to i my damy.
Eileen kroczyła po śladach stworzeń. Wspinali się po chybotliwej powierzchni i zsuwali po szarym popiele. Umorusani i zasapani, dotarli w końcu do drogi. Zeszli ze schodów i dostali się na czarną jak noc polanę.
Gdzieniegdzie, w okolicach piętrzących się tu nagrobków, ocalały żółte kępki trawy. Na czarnym dywanie, ewidentnie widać było tropy.
Ruszyli za nimi i wkroczyli do tunelu. Aoi rozkaszlał się, pył podrażnił mu płuca. Wrona stanęła i podał mu wodę. Po chwili odpoczynku, szli dalej.
Przebyli tunel i dotarli do lasu. Ślady zatarły się w ubitym piaskowym trakcie, ale Eileen wiedziała już dokąd zmierzają.
- Karner w Hemwick...
- Co?- Aoi szukał śladów łap na ziemi.
- Idą do Hemwick- powiedziała.
- Czy to coś złego?
Spojrzała na niego ze znużeniem.
- Tutaj nic nie jest dobre- skwitowała i podążyła do bramy.
Kroczyli leśnym traktem, aż ukazał się pierwszy dom. Drewniana rudera, skrzypiała cicho, po ich prawej stronie. Przeszli przez dziwny, usypany grobami plac, na którego środku wznosił się pomnik kobiety dzierżącej dziwną broń. Przypatrywał się temu chwilę, ale chrząknięcie kobiety wybudziło go z transu. Podążył za nią, w górę po schodach.
Dotarli do kolejnego placyku. Tym razem na środku stało wyschnięte drzewo. Przeszli koło niego i idąc wzdłuż murowanych, kamiennych zapór, dotarli do kolejnych stopni. Będąc na szczycie chłopak dojrzał porozmieszczane na murach małe domki. Po ich prawej stronie górował wysoki mur, a na wprost zapraszała otwarta brama. Wrona podbiegła widząc szarą sierść wetknięta w pękniętą murowaną ścianę. Wydobyła kępkę i przetarła ją w dłoniach. Aoi przypatrywał się jej z uwagą.
- Teraz skup się!- Rozkazała i wyjęła ostrza.
Chłopak poprawił topór w dłoni i razem ruszyli przez bramę.
Szli po otwartym terenie. Szarobura trawa, wyschnięta na wiór szeleściła pod ich stopami. Z jej kęp wyłaniały się kamienne nagrobki. Całe ich mrowie. Chłopak zastanawiał się skąd tu ich tyle, ale myśl o czekającej gdzieś w ukryciu watasze, zamykała mu usta. Dotarli do filaru z błękitnego kamienia. Na wysokości metra dostrzegli ślady świeżego moczu. Zapach wydaliny palił w nosie. Wrona podążyła traktem dalej. Tu mur zwężał się i kończył, wraz z zawaloną częścią kamiennego traktu, gdzieś w morzu. Stanęła i wskazała na drogę na wprost.
- Idealne miejsce na pułapkę.
Aoi kiwnął głową, zgadzając się.
Rozglądali się po szczytach ziemnych wałów, jednak nie zauważyli żadnego śladu białych wilków. Wrona dostrzegła coś innego. Kruk siedział na murku i wpatrywał się w nią. Zatrzepotał skrzydłami i wzleciał. Kobieta mimowolnie puściła się biegiem za ptakiem. Aoi popędził za nią.
- Eileen! Stój!- Wrzeszczał.
Kobieta była dla niego za szybka. Dobiegała już do krawędzi traktu i wtedy kruk ją zatrzymał. Blondyn chwycił ja za ramię i wciągnął parę kroków w głąb drogi. Ocknęła się i wpatrywała w wodę. Głośno sapała. Kruk wrzasnął i wzbił się w powietrze, zatoczył koło i lecąc nad wodą skierował się w prawą stronę. Podążyli wzrokiem za ptaszyskiem i gdzieś w oddali, kawał za budowlą wzniesioną nad skalnym urwiskiem, kłębiło się coś czarnego.
- Kruki- powiedziała, marszcząc brwi.
- Cała ich kupa...- Dodał.
- Musimy tam iść.
- Nie Eileen. Nie możemy. On cię znów zahipnotyzował.
- Chciał mi coś pokazać. Ja idę ty jak chcesz?
Obróciła się na pięcie i cofała z powrotem do Hemwick.
- A co z wilkami?
- Nie ma ich tu.
- A ich ślady?
- Ostatni był przy słupie granicznym.
- Więc wróćmy do niego. Znajdźmy ślady, a potem Akę. Później pójdziemy zobaczyć, co chciały ci pokazać.- Powiedział, starając się ją przekonać.
Wiedziała że ma rację, ale czuła że w końcu, zdołała się z nimi porozumieć. Poczuła ukłucie w piersi i przypomniała sobie o długu. Wiszę im obojgu.
- Niech będzie. Najpierw Aka, potem kruki.
Kiwnął jej głową i ruszyli razem do błękitnego słupa.
CZYTASZ
Brzask
FantasíaNoc się skończyła. Słońce wzeszło nad horyzont, malując nieboskłon niewidzianymi dawno już barwami. Aoi obudził się i postanowił odnaleźć Tą, która została mu odebrana. Fanfiction z uniwersum gry Bloodborne. Czy Aoi odnajdzie zaginioną? Czy tajemni...