Lo'ak był zły na ojca za zaistniałą sytuację. Nie chciał, aby Tha poczuła się zaatakowana, zwłaszcza przez jego bliskich. Znów obarczał się za to winą.
Postanowił, że wymknie się do niej wieczorem, podejrzewając gdzie ją wtedy znajdzie. Zanim jednak to nastąpiło, wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Nie tego dnia.
-Ludzie nieba! - zaalarmował jeden ze strażników obserwując zbliżające się w ich stronę coś w rodzaju ogromnego statku powietrznego.
-Znów będą chcieli sięgnąć po nasze minerały – rozbrzmiewały głosy mieszkańców, którzy pamiętali ostatnie spotkanie, z którego wielu nie wyszło cało.
-Nie pozwolimy im na to – Jake wiedział, że jeśli wracają na Pandorę to tylko w jednym celu i nie będzie obchodziło ich życie Na'vi. - Nie wiemy jaką mają armię. Ale my znamy to miejsce. Dzięki temu mamy przewagę – próbował uspokoić roztargnionych zebranych, których przerażał znajdujący się w powietrzu latający obiekt.
Wśród zamieszania obecna była rodzina Sully'ego, także zaniepokojona tym, co się zbliżało.
-Gdzie idziesz? - Neteyam zauważył, że młodszy brat próbuje się wymknąć.
-Muszę kogoś ostrzec – nie miał czasu na wyjaśnienia. W tamtym momencie liczyło się dla niego uprzedzenie dziewczyny o tym co nadchodzi.
-Nie możesz... Iść sam – już go nie słuchał. Neteyam postanowił udać się za nim nie tylko aby go pilnować, ale i zobaczyć co jest dla niego tak ważne.
Kilkadziesiąt minut biegu doprowadziło ich do dziewczyny, siedzącej na skale i spokojnie czekającej na wschód słońca. Z miejsca w którym się znajdowała nie była w stanie zobaczyć latającej maszyny.
-Tha! - wykrzyknął kiedy tylko ją zauważył, aby nie przestraszyć jej z bliska. Jego widok ją ucieszył, miała nadzieję, że go jeszcze zobaczy.
-Lo'ak – uśmiechnęła się ale dostrzegła, że coś jest nie tak. Pomyślała jednak, że chodzi o nieporozumienie z jego rodzicami.
-Musisz się ukryć – powiedział łapiąc oddech. - Ludzie nieba nadciągają.
-Ludzie nieba? - słyszała o nich z jego opowieści, ale nie do końca wszystko rozumiała.
-Źli – wskazał dłonią nad drzewa, ale wiedział, że ich stamtąd nie zobaczą. Miał nadzieję, że uwierzy mu na słowo.
-Lo'ak? - usłyszeli głos Neteyama, który nie wiedział czego właśnie jest świadkiem. Tha stanęła przed chłopakiem, przyjmując pozycję obronną, nie wiedząc, że ma do czynienia z jego bratem.
-Spokojnie – Lo'ak położył dłoń na jej ramieniu, dając jej znak, że nie ma się czego obawiać. - Rodzina.
-Co ty wyprawiasz? Ojciec o tym wie? - znał swojego brata i miał świadomość, że ostatnio nie podejmuje najlepszych decyzji, ale starał się go zrozumieć.
-Ojciec myśli, że wszystko robię nie tak.
-Dziwisz mu się? Kto to jest? - słyszał o niej tylko z ich kłótni.
-Wytłumaczę ci. Ale najpierw muszę jej wyjaśnić, żeby się ukryła – na te słowa dziewczyna pokręciła przecząco głową. - Będzie walka.
Tha pokazała, że ma zamiar bronić tego miejsca.
-Nie możesz. To niebezpieczne.
Nie mógł jednak przemówić jej do rozsądku. Nie chciała ukryć się w momencie kiedy Pandora na której żyje jest zagrożona.
Atak ludzi nieba rozpoczął się niedługo później.
-Przygotować się! - rozkazał Jake sięgając po broń potrzebną do obrony.
CZYTASZ
"Ocalony" Lo'ak // Avatar
FantasyLo'ak, syn Neytiri i Jake'a Sully'ego zostaje uratowany przez tajemniczą postać, z którą nawiązuje wyjątkową więź. Ich relacja zostaje wystawiona na próbę nie tylko przez rodziców chłopaka, ale i zbliżającą się wojną z ludźmi nieba. Jak poradzą sobi...