Jake i Neytiri udali się zwołać spotkanie dotyczące obrony ich miejsca na Pandorze. Chcieli za wszelką cenę bronić jej zasobów i nie pozwolić ludziom nieba ich zabrać.
Tha postanowiła udać się gdzieś z Lo'akiem, na co początkowo nie chciał pozwolić Jake, jednak po tym jak uzyskał pomoc od dziewczyny i poznał ją bliżej, zgodził się.
Chłopak nie wiedział dokąd go prowadzi, a dziewczyna kierowała się zmysłem. Mimo że Thanatory zazwyczaj żyją samotnie, to jednak gdy nie dochodzi do walki o teren potrafią się akceptować. Tha nie była przez nie atakowana, od dziecka nauczyła się wśród nich żyć.
-Nie powinienem tu przychodzić – odezwał się chłopak widząc jak wkraczają w dolinę Thanatorów. - Ty jesteś z nimi spokrewniona. Mnie rozszarpią.
Tha położyła dłoń na jego klatce piersiowej, aby go uspokoić.
-Zaufanie? - nie umiała jeszcze formułować wszystkich zdań, ale mówiła na wystarczającym poziomie, aby dobrze się rozumieli.
-W porządku. Ale jeśli mnie rozszarpią będziesz mieć mnie na sumieniu.
-Co to sumienie?
-Teraz to mnie dopiero uspokoiłaś – na te słowa Tha uśmiechnęła się, a Lo'ak nie wiedział czy właśnie nie zażartowała.
Dziewczyna wyciągnęła do niego rękę i złączyli ze sobą dłonie, po czym podeszli do znajdującego się przed nimi Thanatora. Stworzenie zachowywało się spokojnie, nie było przygotowane do ataku. Taki wpływ miała na nie Tha, która przyłożyła głowę do jego boku, aby pokazać chłopakowi, że czuje się bezpiecznie. Dłoń Lo'aka, którą do tej pory trzymała położyła na jego pancerzu.
-Niesamowite – chłopak zachwycił się tym, co właśnie przeżywał. Coś, co do tej pory wydawało się dla niego niemożliwe, stało się osiągalne.
Znał historię swojej matki, która wiele lat temu dosiadła Thanatora w walce z ludźmi nieba, ale nie sądził, że on także jest w stanie nawiązać z jakimś więź. Nie było to wprawdzie tsaheylu, ale fakt, że znajdował się przy nim żywy także był imponujący.
Spojrzał na dziewczynę, która skupiała na nim całą swoją uwagę. Lo'ak fascynował ją bardziej od tego, co znajdowało się dookoła.
-Dziękuję, że pokazujesz mi swój świat – dzięki temu był w stanie lepiej ją zrozumieć i był za to wdzięczny.
Wprowadzenie Lo'aka do doliny Thanatorów i zobaczenie tych stworzeń z bliska było dla niego czymś niesamowitym, nie tylko ze względu na niebezpieczeństwo jakie wiązało się z jakimkolwiek kontaktem z tymi stworzeniami. Czuł, że Tha zaufała mu na tyle, że postanowiła pokazać mu swoje miejsce, w którym tyle przeżyła.
Z każdym dniem kiedy poznawał ją lepiej, jeszcze bardziej go intrygowała. Była dla niego najciekawszym, co w życiu spotkał.
Tha nie pokazała mu tego wszystkiego bez powodu. Wiedziała, że nawet zwierzęta będą bronić tej ziemi na wspólnej wojnie. Czuła to. Ale chciała też żeby chłopak dostrzegł jaka więź ją z nimi łączy.
Wrócili na teren Na'vi, którzy pod przywództwem Jake'a obmawiali plan bitwy i przydzielali strażników do poszczególnych miejsc.
Mieli świadomość, że dzielą ich godziny odkąd ludzie nieba ponownie zejdą na ich ziemię ze statku, który nie miał zamiaru odlecieć. Nie mylili się. Przeciwnicy postanowili przeczekać do wschodu słońca, wiedząc, że po ciemku nie mają szans z mieszkańcami Pandory.
Wyłonili się tuż o świcie rozchodząc się na wszystkie strony, aby odwrócić uwagę Na'vi. Rozpoczął się kolejny atak, a w walce brali udział niemal wszyscy.
CZYTASZ
"Ocalony" Lo'ak // Avatar
FantasyLo'ak, syn Neytiri i Jake'a Sully'ego zostaje uratowany przez tajemniczą postać, z którą nawiązuje wyjątkową więź. Ich relacja zostaje wystawiona na próbę nie tylko przez rodziców chłopaka, ale i zbliżającą się wojną z ludźmi nieba. Jak poradzą sobi...