Tha, a raczej ThaLily, bo takie imię przyjęła, została z Na'vi, a wielu pomogło jej przystosować się do nowych warunków. Lud wykazał się akceptacją, mimo tego dziewczyna potrzebowała czasu, który mogła spędzić w swoim dawnym miejscu.
Często przemierzała je z Lo'akiem, z którym więź stała się jeszcze trwalsza niż dotychczas. Oboje byli młodzi, a ich relacja mogła zostać jeszcze kiedyś wystawiona na próbę. Ale dla nich liczyło się tu i teraz.
Z czasem zaczęli poznawać nowe miejsca na Pandorze. ThaLily potrzebowała wolności, którą miała do tej pory, a chłopak starał się jej to zapewnić. Pokazywał jej także miejsca, w których do tej pory byli jedynie Na'vi.
Postanowił nawet zabrać ją na lot Ikranem, jednak dziewczyna nie chciała się na to zgodzić.
-Ty pokazałaś mi Thanatory, a też się ich bałem – nie był przekonujący i dobrze o tym wiedział.
-Gdyby Ikrany latały metr nad ziemią nie wahałabym się. Ale nigdy nie byłam w takich przestworzach. Po co zabierałeś mnie w te góry...
-Teraz ja pokazuję ci mój świat – dziewczyna faktycznie chciała w tym uczestniczyć, dlatego podała mu swoją dłoń czekając aż pomoże jej znaleźć się z nim na stworzeniu.
-Już wiem jak się czułeś w Dolinie Thanatorów – przekręciła oczami, czując obawy przed tym, co mają zamiar zrobić, ale postanowiła spróbować nowych rzeczy. Wiedziała, że przy nim nie stanie jej się krzywda.
ThaLily objęła go w talii i mocno się do niego przytuliła.
-Witaj w domu – mówiąc to ruszyli w przestworza, a strach zniknął od razu po otworzeniu przez nią oczu. Nigdy nie widziała Pandory z góry, a widoki były tak piękne, że nie mogła oderwać od nich wzroku.
-Jak było na Ikranach? - spytał Jake od razu po ich powrocie.
-Wiedziałeś o tym? - ThaLily mogła domyślić się, że umieścili taki krok na liście wdrażania jej do Na'vi.
-Oczywiście, że tak – mężczyzna rzucił jej porozumiewawcze spojrzenie. Przez ostatni czas zdążył ją lepiej poznać i momentami zaczął traktować ją jak swoje dziecko, któremu trzeba pomóc odnaleźć się w nowym środowisku.
-Było całkiem dobrze – latanie rzeczywiście zrobiło na niej wrażenie. - Ale wolę zostać na ziemi.
-Tak myślałem.
Dziewczyna widziała jak Sully stara się, żeby czuła się z nimi dobrze i była mu za to wdzięczna.
-ThaLily? - zawołał kiedy chciała się oddalić. Dziewczyna ponownie odwróciła się w jego kierunku. - W porządku? Jeśli potrzebujesz odpocząć...
-Jest dobrze – nie była to jednak przekonująca odpowiedź. - Przyjdę na zajęcia. Nie przejmuj się.
Jake zauważył, że coś ją męczy, ale nie miał zamiaru dalej jej wypytywać. Czuł, że potrzebowała przestrzeni.
Zajęcia o których mówiła odbyły się następnego ranka, kiedy ThaLily razem z Neytiri udały się na miejsce, gdzie kobieta uczyła ją strzelania z łuku. Była to czynność, która przychodziła jej z dużym trudem, ale był to ważny krok dla dziewczyny, która chciała stać się jedną z Na'vi, oczywiście w nieoficjalnej wersji.
-Schowaj pazury. Przebijesz kolejną cięciwę – z uwagi na relację dziewczyny z jej synem wykazywała się do niej cierpliwością, a ThaLily próbowała nie przekroczyć granicy, w której miałaby się ona skończyć.
-Stresuję się – dało się to zauważyć. Nauka nowych czynności niekoniecznie sprawiała jej przyjemność, zwłaszcza będąc tak blisko z matką Lo'aka.
-Nie ma czym – odparła Neytiri poprawiając jej postawę.
Między kobietami również poprawiła się relacja. Mimo że ich wcześniejszy kontakt nie był pozytywny, to skupiając się na dobru chłopaka starały się bliżej poznać.
Neytiri odpowiednio nakierowała dziewczynę, która wypuściła strzałę trafiając zdecydowanie bliżej celu niż ostatnim razem.
-Coraz lepiej – powiedziała Neytiri zauważając jej postępy i w ten sposób spędziły najbliższy czas.
-Lo'ak – zwróciła się do niego ThaLily, kiedy tylko zobaczyła go po skończonej nauce.
-Tak? - szybko znalazł się obok niej chcąc wiedzieć co ma mu do powiedzenia, a z wyrazu jej twarzy nie potrafił tego wyczytać.
-Pójdziemy do doliny? Chciałabym zobaczyć czy coś się zmieniło – dało się wyczuć, że tęskniła za swoim dawnym miejscem.
-Pewnie, że tak – w pewien sposób chłopak ucieszył się, że nie wymyka się tam sama, tylko ufa mu na tyle, żeby zabierać go ze sobą. W końcu kiedyś już tam razem byli.
Kiedy tylko znaleźli się na miejscu ThaLily uśmiechnęła się szeroko i trzymając chłopaka za rękę udała się wzdłuż drzew. Tutaj czuła się najlepiej, ale tylko kiedy on Lo'ak był z nią.
Spędzili ten dzień na spokojnym przemierzaniu doliny, unikając jednak żyjących tam stworzeń. Oboje potrzebowali takiego dnia regeneracji i pozostali tam nawet na noc. I mogłoby już być tak spokojnie, gdyby w drodze powrotnej nie natrafili na coś, co ponownie miało mieć wpływ na emocje dziewczyny.
Widok leżącego na ziemi urządzenia, pozostawionego tak jakby celowo ktoś miał je znaleźć. ThaLily sięgnęła po nie i od razu rozpoznała, że jest to lokalizator, podobny do tego, który Glorick umieścił w jej przedramieniu rok temu. Ten jednak wyglądał na starszy.
-W porządku ThaLily? - Lo'ak z daleka dostrzegł jak w coś się wpatruje. Podszedł bliżej i domyślił się co to może być. - To twój? - widział po jego stanie, że musi mieć już kilka lat.
-Nie – była o tym przekonana. - Wiem, że to co powiem zabrzmi dziwnie, ale czuję, że jest mi znajomy. To w ogóle możliwe?
-Myślisz, że twoja mama tu była?
-Co jeśli żyje? - te myśli natychmiast zajęły miejsce w jej głowie. Ale czy było to w ogóle możliwe? Gdyby Sophie rzeczywiście znajdowała się na Pandorze, to czy w ciągu tylu lat nie odnalazłaby córki?
-Jeśli gdzieś tu jest znajdziemy ją. Obiecuję – widział, że było to dla niej ważne.
-Myślisz, że Norm mógłby na to spojrzeć?
-Na pewno – Lo'ak ją uspokoił, po czym złożył pocałunek na jej czole. - Niczym się teraz nie martw.
-Mogę się martwić tylko tym, kto szybciej ucieknie przed nim – spojrzała na znajdującego się za chłopakiem przyczajonego Thanatora, który szykował się do ataku.
-Od razu mówię, że schowam się za tobą jak dziecko – miał świadomość, że ThaLily nie dopuści, aby stworzenie to wyrządziło mu krzywdę.
-Chyba czujesz się zbyt pewnie – mówiąc to zaczęła się oddalać, a chłopak przez sekundę był skłonny uwierzyć, że chce ona dać mu nauczkę.
-Nie zrobisz tego... - spojrzał na jej twarz, na której pojawił się uśmiech.
-Oczywiście, że nie – chwilę po tym poczuł jak złapała go za rękę i odgoniła stworzenie zanim wykonało jakikolwiek ruch. Razem z chłopakiem udali się w kierunku jej nowego domu, jakim stał się teren Na'vi.
^^
Zapraszam na kilka słów ode mnie.
CZYTASZ
"Ocalony" Lo'ak // Avatar
FantasyLo'ak, syn Neytiri i Jake'a Sully'ego zostaje uratowany przez tajemniczą postać, z którą nawiązuje wyjątkową więź. Ich relacja zostaje wystawiona na próbę nie tylko przez rodziców chłopaka, ale i zbliżającą się wojną z ludźmi nieba. Jak poradzą sobi...