Rozdział 4.

369 24 1
                                    

Pov Matthew

Był to już trzeci dzień na Marbelli, a pieprzyłem już piątkę Hiszpanek. Byłem w różnych klubach i barach z Nickiem i Adrienem. I po prostu bawię się, kurwa, zajebiście!

Dziś mamy iść na wspólną kolacje ale już nie do hotelowej restauracji tylko gdzieś na mieście. A potem mamy iść na jacht, wypłynąć na morze i podziwiać zachód słońca, upijając się i siedząc w jacuzzi. Fajnie, nie?

I kurwa, nikt i nic nie popsuje mi humoru. Nawet już wybaczyłem tej dziewczynce. Mam ją w dupie.

Ubrałem czarne spodenki i butelkową zieloną koszule. Włosy zostawiłem w ładnym nieładzie, popsikałem się jakimiś perfumami, schowałem telefon do kieszeni i poszedłem do salonu, w którym siedział już tata z Thomasem.

Ojciec miał ubraną białą koszulę i czarne spodenki. Złote włosy elegancko uczesał. Na ręce znacznie wyróżniał się duży elegancki i na pewno drogi zegarek. Tommy miał szare spodenki w kratkę i czarną koszulę. Włosy również miał elegancko uczesane.

Christopher kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się i kiwnął abym do nich podszedł. Tak też zrobiłem. Ujął moja twarz w dłoniach i przysunął swoją tak, że nasze czoła się stykały, a potem mnie przytulił.

- Synu.

Poklepał mnie po plecach i odsunął się.

Po chwili zjawił się Vincent poważny, jak zwykle. Ciemne włosy miał zaczesane do góry. Ubrany był w czarną koszule i czarne spodenki. Zmierzył mnie spojrzeniem ale widziałem na jego twarzy cień uśmieszku.

- Pierdole, ale ja głodny jestem. Ja dupce.

To nie mógł być nikt inny niż Adrien. Blond włosy wyglądały jak moje. Albo nie, odwołuje. Moje były o wiele ładniejszym nieładzie. Ubrany był w białą koszulę i czarne spodenki w kartkę.

W skrócie byliśmy ubrani elegancko i bardzo drogo. Każdy nas był przystojny, bez skazy. Nawet ojciec, choć zbliżał się do pięćdziesiątki trzymał się bardzo dobrze i wyglądał ma trzydziestkę. I mówię tu serio. Dbał o siebie od zawsze, takie więc są skutki, z których na pewno jest dumny.

I tak wiem, wiem. Powtarzam się, mówiąc, że jesteśmy bogaci i takie tam. Ale takie są fakty, więc czemu nie miałbym tego zawsze podkreślać?

- Przecież idziemy zaraz, chłopie. Uspokój żeś się.

- Ale ja głodny, kurwa, jestem.

- To idź, że żryj ciekawe, jak później zjesz.

- To już nie twój problem, tato. Wiedz, że się wszystko zmieści.

Zaśmiałem się.

- Ale chyba nie zdążysz nic zjeść, bo idziemy już.

- No, kur...

- Adrien!

Przed hotelem czekała na nas cała piątka.

Wszyscy elegancko ubrani. Ciotka miała fiołkową sukienkę na ramiączkach, a brązowe włosy idealnie wyprostowane. Na nogach miała czarne sandały na szpilce. Panowie razem z chłopcem mieli koszule i spodenki. Mike wyglądał przeuroczo z brązowymi loczkami i dużymi niebieskimi oczami. Jego twarz pokryta była delikatnymi piegami. Był uroczym i pięknym chłopcem. Rodzice ubrali go w błękitną koszule i białe spodenki.

- Heeej! - przywitał się, podbierając do nas.

- Mike! Nie biegaj! - krzyknęła Sophia ale mały jej nie słuchał. Podbiegł do Thomasa, który wziął go na ręce.

Radiant SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz