Serce waliło mu jak szalone z każdym kolejnym krokiem. Odgłosy dobiegające zza ściany były coraz wyraźniejsze, lecz szum w uszach uniemożliwił mu od razu możliwości zrozumienia o czym dwójka mężczyzn rozmawiała. Jednak po tonie ich głosu mógł z łatwością wywnioskować, że obaj są źli, ale na co bądź kogo? Cholera! zaklął w myślach, zaciskając dłonie w pięści. Przecież początkowy plan patrolu nawet tego nie zakładał. Wycofaj się póki możesz ostrzegał ten cichutki głos w jego głowie i szczerze mówiąc sam nie wiedział dlaczego go wtedy nie posłuchał. Może wtedy to wszystko skończyłoby się inaczej? Tutaj można było tylko gdybać. Zachowując pełną ostrożność, czerwonowłosy wychylił się nieco by zerknąć na rozmawiających. Tak jak podejrzewał byli to mężczyźni, lecz co do ich liczby przeliczył się. Zamiast spodziewanych dwóch, było ich aż trzech. Słabo świecąca lampa była jedynym źródłem światła w zaułku w jakim się znalazł co wcale nie pomagało w dokładnym przyjrzeniu się tej trójce. Dopiero, gdy księżyc wyszedł zza chmur rzucając swoją jasną poświatę na miasto, w pełni dostrzegł ich sylwetki. Jeden z nich okazał się starszym mężczyzną, który pomimo swojego wieku stał dumnie wyprostowany. Dłonie splótł za plecami spoglądając z wyższością na dwóch pozostałych mężczyzn. Oboje mieli na sobie ciemne peleryny, a kaptury narzucone na głowę skrywały ich twarze.
- To już istne wariactwo! - uniósł się starszy nie zważając, że jego podniesiony głos może przyciągnąć ciekawskich.
O ile się nie mylił, Kaeya miał dziś nocny patrol, więc zdecydowanie powinien więc uważać, bo w przeciwieństwie do tej dziwnej trójki, on do stracenia miał wiele. Głównie reputacje, bo nikt poza granatowowłosym nie wiedział o nim jako o Darknight Hero. Nie wątpił jednak w to, że tym razem nawet niebieskooki byłby zaskoczony spotkaniem, ponieważ do tej pory był pewien, że Diluc skończył z nocnymi patrolami. Nie miał pojęcia, że prawda była inna, że wciąż to robił wykorzystując moment kiedy nie był potrzebny ani w tawernie, ani w rodzinnej winiarni.
- Nie możemy nic poradzić, że to wszystko idzie tak wolno - usprawiedliwiał się jeden z zakapturzonych.
- Daję wam ostatnią noc - zastrzegł. - Ostatnią albo wszyscy dowiedzą się prawdy. Wiecie jak wami gardzę. Wasz uznany za zaginiony lud to garstka ocalałych tchórzy łącznie z tym całym Dainsleifem.
- To ryzykowne! - uniósł się drugi z zakapturzonych wyraźnie przestraszony taką wizją. - Jeśli wydasz go, to zaszkodzisz nie tylko nam, ale i sobie. Wszelkie połączenia z Abyssem nie są mile widziane.
Miał rację, lecz o kim oni mówili? Kim byli?
- Poza tym odetniesz nasze jedyne źródło informacji prosto z góry. Nie zapominaj, że jego twój syn nie zrobił tego bez powodu.
- Mój syn był głupcem! - warknął starzec tupnąwszy ze złością nogą w ziemię. - Nie ma innych słów na kogoś kto zdolny jest podrzucić członka Khaenri'ah wrogowi.
Nie... Zdecydowanie nie powinno go tu być. Nie powinien tego słuchać. To nie dotyczyło jego, dlaczego więc wewnątrz czuł, że jest inaczej? Ciekawość nie pozwoliła mu się ruszyć. Skoro już tu przyszedł wypadało dowiedzieć się wszystkiego co możliwe o tej trójce. Ich zamiary, czy już same tożsamości wiele mogłyby pomóc samemu Mondstadt przed potencjalnym zagrożeniem. Jeśli zaś o Khaenri'ah chodzi to o samym ludzie słyszał niewiele. Jedynie to, że ten wyginął choć pojawiały się też wersję, że wszyscy którzy do niego należeli zostali zmienieni w potwory co miało być ich karą za to, że próbowali żyć bez opieki bóstwa z Celestii. Teoria, że ich garstka mogła wciąż żyć pod postacią ludzi była czymś nowym. Wzmianka o porzuconym młodym członku niemal natychmiast nasunęła mu na myśl Alberich'a. Nie było jednak mowy by to o niego chodziło. Przecież on nie należał do tego rodu, bo należał... właściwie to nikt nie wiedział. Przyjęło się, że jako oddany kapitan kawalerii zawsze był gotów służyć miastu przez co nikomu nie przyszłoby do głowy, że ten mężczyzna może nawet nie być powiązany z tym miastem.
CZYTASZ
~ The wine from Abyss ~ ||Genshin Impact/Kaeluc||
FanfictionPonoć Abyss jest miejscem, gdzie nikt kto nie jest potworem, nie przeżyje, ale... czy aby na pewno? Czy miejsce to może stać się nowym domem dla dwóch przeciwności? Po tym jak Diluc i Kaeya zostają wygnani z Mondstadt, podróżują z nadzieją, że...