Rozdział 3

86 10 3
                                    

'

- Mówiąc, że mi się odwdzięczysz nie sądziłam, że zabierzesz mnie aż tu - powiedziała Jean.

Wciąż nie mogła uwierzyć, że byli w Wangshu Inn. Początkowo kiedy czerwonowłosy poprowadził ją w stronę najbliższego teleportera, była pewna że znajdą się wciąż gdzieś na terenie Mondstadt. Nie sądziła, że miejsce owej niespodzianki mogło być tak dalekie. Oczywiście nie przeszkadzało jej to, ale jako ktoś silnie powiązany z Miastem Wolności, niechętnie opuszczała je bez wcześniejszego uprzedzenia innych zaufanych ludzi.

- Nie podoba ci się? - zapytał unosząc brew.

- Nie, skąd! - zaprzeczyła. - Ale dlaczego nie powiedziałeś mi, że coś cię gryzie?

- C-co? - zapytał zaskoczony.

Czyżby aż tak było to po nim widać?

- Znam cię nie od dziś i wiem, że wybierasz się poza tereny miasta kiedy potrzebujesz coś przemyśleć. W przeciwnym razie nie wylądowalibyśmy tutaj.

- Powiedzmy, że muszę odreagować wczorajszą noc - wyznał niechętnie sięgając po kartę dań.

- Było aż tak źle? Cokolwiek się wtedy wydarzyło - westchnęła ciężko, opierając brodę o zgiętą w łokciu rękę.

To nie tak, że miała mu to za złe, bo w końcu o wielu rzeczach i tak jej nie mówił pomimo tego jak bardzo zbliżyli się do siebie ostatnie czasy. Choć Jean wydawała się z tym pogodzona, Diluc wiedział, że powinien się przed nią bardziej otworzyć. Zwłaszcza, że na tej relacji naprawdę mu zależało.

- Tak się składa, że niewiele pamiętam - zaczął niepewny ile powiedzieć by uniknąć niewygodnych pytań.

- Czekaj, czekaj. Czy ty...? - zaczęła zaskoczona.

- Tylko ten raz - skłamał mając nadzieję, że blond włosa pomyśli o tym samym.

Powinien powiedzieć całą prawdę, ale nie mógł. Pamiętając słowa Dextera miał wrażenie, że mężczyzna właśnie to miał na myśli, że jeśli sam powie o tym Gunnhildr - jego życie nie będzie już tak samo.

- Zważywszy na to, że nie znosisz alkoholu, próbuje sobie wyobrazić co musiało się stać, że do tego doszło - powiedziała sięgając po kartę dań.

- Można powiedzieć, że zwykła nostalgia.

- Znowu?

- Hm? - zaskoczony podniósł na nią wzrok. - Co masz na myśli?

- Nie odbierz tego źle, ale wydaje mi się, że czas najwyższy pozamykać pewne rozdziały za sobą i przestać żyć przeszłością. Dawne urazy to coś co już nie wróci.

- Skąd w ogóle takie wnioski? Przecież ja wcale nie...!

- Czyżby? - uniosła brew, odkładając kartę z powrotem na stół. - W takim razie rozumiem, że nie miałbyś nic przeciwko powrotu do zakonu Favoniusa?

Nim ten zdążył jej odpowiedzieć przecząco, do ich stolika podeszła jedna z kelnerek. Dziewczyna o ciemnobrązowych włosach do ramion z uśmiechem przyjęła ich zamówienia, po czym oddaliła się prosząc o cierpliwość. Obaj jedynie skiwnęli na to głową, w mig powracając do rozmowy:

- Już jakiś czas temu nad tym myślałem - odpowiedział, a dostrzegając jej zdziwienie, dodał: - Naprawdę nawet ty myślałaś, że ze względu na przeszłość przekreśliłem to na dobre?

- Cóż... Zacznijmy od tego, że o twojej przeszłości wiem i tak niewiele, ale owszem. Zakładałam, że zważywszy na przynależność twojego ojca do zakonu, po jego śmierci odetniesz się od Favoniusów na dobre - wyjaśniła.

~ The wine from Abyss ~ ||Genshin Impact/Kaeluc||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz