Rozdział 10

12 1 0
                                    

      Kiedy Mollie zjawiła się w jego gabinecie, coś kazało mu na starcie odmówić, szczególnie kiedy wspomniała o tajemniczym gościu. Tym razem wyjątkowo nie zapytał o jego imię i nazwisko, bo przeczucie mówiło mu kim mogła być ta osoba. Nie mniej nie spodziewał się, że Dexter który tak starał się ukrywać, pojawi się w jego domu. Był zaskoczony, ale nie tak jak tym co usłyszał. Ten tajemniczy mężczyzna zdawał się mieć za nie wiadomo kogo. Naprawdę myślał, że zdoła wywołać w nim poczucie winy? Cóż... Koniec końców mu się udało. Teraz wiedząc, że Kaeya zdecydował się na wyjazd, czuł się jeszcze gorzej. Mimo to nie próbował zatrzymać Dextera. Jak się później okazało tym lepiej. Czując na sobie spojrzenia innych, odchrząknął wracając na górę. Praca wciąż czekała, a patrząc jak mozolnie mu szło, zapowiadało się na dłuuugi dzień. Z ulgą odetchnął znajdując się z powrotem w swoim gabinecie. Zamiast usiąść na fotelu za biurkiem, zajął niewielką kanapę. Pojawienie się O'Riena w winnicy sprawiło, że czuł się jakby nie widział co na ze sobą zrobić. Najlogiczniej byłoby zaprosić Kaeyę tu i się porządnie pożegnać przed podróżą, ale na to zdobyć się nie mógł. Wiedział, że szybciej skończyłoby się to próbą zatrzymania go aniżeli tak po prostu patrzenia jak ten powraca do domu. Już myśl, że nie wiadomo kiedy go znów ujrzy, że nie będzie go miał tak jak na co dzień - go dobiła. Wkurzony na siebie, zacisnął dłonie w pięści. Czuł jak jego własna energia żywiołów żywiej w nim krąży. Nie chciał niczego podpalać dlatego wysilił się na jakieś uspokojenie. Zimna już herbata stojąca na biurku mogła mu pomóc. Wstał, sięgając po kubek, gdy ktoś zapukał do drzwi. To jak "tatuaż" na ramieniu zaczął go palić nagle palić było niespodziewane. Upuścił kubek, który rozbił się o lakierowany parkiet. Łapiąc się za bolące ramię nie do końca zarejestrował jak osoba po drugiej stronie drzwi wpadła do jego gabinetu. Nim nasilający się ból sprawił, że na chwilę stracił przytomność, ostatnim co zarejestrował było przenikliwe zimno.

*****

     Dexter miał to szczęście, że wracając z winnicy Dawn nie natknął się na Kaeyę, który krótko po nim również miał w planach złożyć wizytę samemu szefowi miejsca. W przeciwieństwie do blondyna, Książę nie zamierzał zjawić się by mówić o wyjeździe, a zwyczajnie pogadać. Ta krótka rozmowa z Rickiem sprowadziła się do tego, że finalnie chciał zaryzykować z nadzieją, że może tym razem nie zostanie aż tak odrzucony. Drzwi otworzyła mu Mollie, która przywitała go z uśmiechem wspominając coś o niespodziewanych gościach. Udał jednak, że tego nie słyszy pytając o Diluca. Odpowiedź, że ten jest dziś wyjątkowo zajęty nawet go nie zaskoczyła. Podejrzewał, gdzie będzie mógł go znaleźć, więc jedynie podziękował młodej kobiecie i udał się na górę. Stojąc przed drzwiami na chwilę zawahał się. W to, że Ragnvidr nie będzie zadowolony nie wątpił, ale prawdopodobnie winił by się już do końca, gdyby powrócił do domu bez odbycia tej rozmowy. Biorąc wdech, zapukał kilka razy. Zamiast jakiegokolwiek słowa odezwu, usłyszał tylko syk, a potem dźwięk tłuczonego szkła. To sprawiło, że nie zastanawiał się dwa razy - po prostu wszedł, a raczej wpadł do środka. To co zobaczył sprawiło, że w ostatniej chwili dopadł do niego, ratując go od rozbitej głowy. Jego cryo uaktywniło się niczym niemal gotowe do walki, sprawiając że temperatura w pomieszczeniu spadła. Biorąc go na ręce w stylu panny młodej, przeniósł go na kanapę, układając ostrożnie, sam zaś usiadł na podłodze. Delikatnie odsunął jego dłoń od ramienia, za które się trzymał by nieco uchylić materiał koszulki. Choć nie chciał się posuwać do niczego co ten mógłby źle odebrać gdyby nagle się ocknął, to jednak potrzebował potwierdzenia swojego domysłu. Widok czarnego tatuażu zdecydowanie wystarczył - znamię jakim naznaczył go tamtej nocy Tenebris, a które było winne obecnej sytuacji. Wokół czarnego tuszu pojawiła się czerwona osłonka i to ona sprawiła, że Diluc źle się poczuł choć dla Albericha wciąż istotne było jakiego rodzaju i jak silnego zaklęcia użył jego dziadek skoro w tak krótkim czasie pozbawiło to młodego dziedzica przytomności. Choć jakiś zakres wiedzy swojego ludu posiadał dzięki Albedo i potajemnym korespondencją z Dexterem, wciąż nie do końca rozumiał na jakiej zasadzie działały. To, że stało się to kiedy on przyszedł miało być przypadkiem, czy było celowe? Rozpinając kilka pierwszych guzików koszuli swojego zaprzysiężonego brata, odrzucił na chwilę wszystkie te myśli by przywołać wszelką moc leczniczą. Nie sądził, że oto nastanie czas by użyć pierwotnej mocy, tą która wciąż mocniej przebijała się w jego żyłach niż energia żywiołów. Miał tylko nadzieję, że Diluc nie ocknie się w trakcie. Cóż... niewątpliwie miałby wtedy kilka pytań.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

~ The wine from Abyss ~ ||Genshin Impact/Kaeluc||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz