Drake

51 5 3
                                    


Podjechałem pod księgarnie i stojąc tak od kilkunastu minut zastanawiałem się, czy w ogóle tam wejść. Ale było to jedyne miejsce, które widząc po co przyjechałem nie pobiegnie od razu do mediów z gorącym news'em. Tutaj pracowała kiedyś Madelaine. Wariatka, która wręcz opętała Bastiena. Straciłem na kilka miesięcy kompana do ociekających seksem imprez i szybkich numerów z naszymi dziewczynami. Mimo, że nic z tego nie wyszło on dalej zachowywał się jak pantofel i udawał szczęśliwą rodzinkę. Chociaż to nie jego ptaszek co noc zasypiał w jej gniazdku...

Otworzyłem drzwi auta i pewnym krokiem podszedłem pod witrynę. Przez szybę widziałem jej wytatuowaną przyjaciółkę Go, czy jakoś tak, która śmiała się z jakimś klientem. Ich śmiech słyszałem, aż tutaj i nie wydawało mi się to profesjonalnym zachowaniem. W moim biurze już by nie pracowała po takiej akcji z kontrahentem. Popchnąłem drzwi i wszedłem do środka. Zapach książek wdarł się do moich nozdrzy, drażniąc je nieznanym mi dotąd aromatem. Rozglądałem się, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Jednak moja postura i nienagannie skrojony garnitur musiał się tutaj wyróżniać. Nie był to mój świat.

-Proszę, proszę. Kto to zawitał w moje skromne progi. Nie pomyliłeś sklepów Drake? Ten z damską bielizną jest kilkanaście metrów dalej. – warknęła, wyrastając jak spod ziemi.

Nigdy jej nie lubiłem. Była bezczelna i całkowicie niekobieca. Dałbym sobie rękę uciąć, że gdyby była facetem to rządziłabym jakimś gangiem motocyklowym lub siedziała w więzieniu. Nie rozumiem jak one z Madelaine się dogadywały. Mady była równie pyskata ale przynajmniej w przyjemnym dla oka opakowaniu

-Szukam książek. – odparłem, kontynuując rozglądanie się po tym obcym dla mnie miejscu.

-Te dla dorosłych mamy tam. – wskazała odległy regał z tyłu księgarni. – mają dużo obrazków.

Jej komentarz był naprawdę zgryźliwy, jednak ja już zauważyłem mój cel. Ignorując tę wariatkę wziąłem do ręki interesującą mnie pozycję i ponowiłem poszukiwania. Tym razem skupiłem się na kasach. Jednak zbyt długa obecność w tym miejscu zaczynała mnie drażnić i powrócę do zamawiania książek online. Jak na złość znajdowały się po drugiej stronie i będę musiał przebyć kolejną długą drogę, by stad wyjść. Położyłem swoje znalezisko i czekałem, aż ktoś łaskawie pozwoli mi zapłacić. Przyjazd tutaj to był zły pomysł. Nic mi nie pomógł a jedynie dodał do listy irytujących mnie zapachów, woń dużej ilości nowych książek. Przy otwieranych paczkach zamawianych z internetowych księgarni nigdy tego nie czułem. Podczas gdy przeklinałem w myślach swój pomysł pojawił się w końcu jakiś pracownik.

-Dzień dobry. – powiedziała dziewczyna nieśmiało się do mnie uśmiechając. Tak samo jak cała banda pracowników tutaj, ta dziewczyna też była komiczna. Jej śnieżnobiała cera z pomarańczowymi piegami i rude loki opadające na jej twarz, przypominały bardziej porcelanową lalkę niż dorosłą kobietę.

Spojrzałem na nią nienawistnie, jednak nadal stała nie zmieniając swojej przyjaznej postawy. Jej zielone oczy patrzyły na mnie pełne radości. Sądząc po jej akcencie nie była stąd i zapewne nie miała zielone pojęcia z kim rozmawia. Odetchnąłem głęboko i podałem jej książkę. Drżącymi dłońmi starała się nakierować ją pod urządzenie zaczytujące kod kreskowy, lecz pomimo kilku prób nie usłyszałem charakterystycznego piknięcia. Przyjrzałem się jej drobnej posturze i zauważyłem w końcu plakietkę z imieniem „Jane – uczę się". Świetnie, nowy pracownik. Ten dzień nie mógł być gorszy. Dziewczyna nadal walczyła z urządzeniem i im dłużej nic się nie działo, tym jej twarz robiła się bardziej purpurowa. W końcu jej oczy napotkały mój nieugięty wzrok. Czułem jak pod jego siłą dziewczyna robi się coraz mniejsza i pragnie schować się w najdalszy kąt tego miejsca. Postanowiłem jednak trochę się zabawić.

-Jak się nazywasz? – zapytałem, a gdy nic nie odpowiedziała ponowiłem swoje żądanie.

-Jak się nazywasz? Nie złoże przecież skargi na „ Jane - uczę się" – odparłem, nie spuszczając z oczu jej niewinnej buśki. Uwielbiałem gdy kobiety robiły co im każe, więc może teraz też to zadziała i naprawi moje popsute ciało.

-J...ane Austen, proszę pana – wydukała z siebie i mimowolnie chwyciła palcami pasmo rudych loków opiewających jej twarz.

-Wiem, że kupuje Jane Austen ale pytałem cię o coś innego. – warknąłem, po czym dziewczyna spuściła wzrok i cofnęła się o pół kroku.

-Nazywam się Jane Austen, proszę pana – powiedziała drżącym głosem, a ja poczułem jak mój bezwładny przyjaciel lekko drgnął.

Ta reakcja mnie zaskoczyła i mój wzrok ponownie padł na jej plakietkę na piersi. Jane Austen, chyba mnie pani prześladuje.

-Dość tego.

Gniewny głos Go po raz kolejny pojawił się znikąd i wdarł się między mnie a dziewczyną. Jednym sprawnych ruchem dotknęła monitora i na wyświetlaczu przed moim oczami pojawiła się cena. Podałem jej banknot i nie czekając na resztę zabrałem swoją zdobycz. Odchodziłem w stronę wyjścia, słysząc jak pociesza przestraszoną pracownicę.

- Tak to sobie wymyśliłeś sukinsynie. – myślałem zerkając na rozporek, gdy mijałem kolejne budynki w drodze do swojego apartamentu.

Rozsiadłem się wygodnie w fotelu i spojrzałem na okładkę.

„Rozważna i romantyczna"

- A ty jaka jesteś, mała kusicielko - Jane Austen?

Mów mi DrakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz