Jane

47 5 23
                                    

- Nie martw się tych złamasem. – pocieszała mnie Go jeszcze parę godzin po wizycie tego gbura. Była cudowną osobą. Z resztą wszyscy tutaj przyjęli mnie z taką miłością. Byłam tylko biedną studentką z południa, która bardzo potrzebowała pracy. Dostałam stypendium, jednak już mój pobyt tutaj musiałam sobie sama opłacić. Każdy słysząc mój akcent od razu wywracał oczami i szukał tylko powodu by mnie nie zatrudnić. Nawet po kilku latach pracy w restauracji dowiadywałam się, że nie mam odpowiednich referencji. Inaczej było na rozmowie z panią Mason. Ona widząc moje skrępowanie rozmową, zaprosiła mnie na koktajl do pobliskiej kawiarni. Podczas tych kilkudziesięciu minut rozmawiała ze mną na wszystkie tematy, pomijając jednak doświadczenie zawodowe i nietypowy akcent. Na koniec zaprosiła następnego dnia na pierwszy dzień pracy. Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Jak w końcu udało mi się sklecić kilka słów jej odpowiedź mnie ponownie zamurowała.

-Ale dlaczego? Mój akc... – bąknęłam, nieśmiało. Nie mogąc uwierzyć, że ktoś mi daje szanse skoro jedyne co powiedziałam to kilka wspomnień z mojego życia i radość z uzyskania stypendium.

-Ponieważ tutaj wszyscy jesteśmy wyjątkowi. – przerwała momentalnie, uśmiechając się do mnie czule. Podwinęła rękawy swojej jedwabnej koszuli i moim oczom ukazały się kolorowe wzory ozdabiające jej ręce. Kobieta w dopasowanym garniturze i ołówkowej spódnicy skrywała coś takiego pod tym eleganckim strojem.

Kolejne dni były dla mnie jak nierealny sen. Moim współpracownicy przyjęli mnie bez żadnego słowa krytyki. Komentowali to jak się wysławiam, ale nigdy w negatywnym znaczeniu. Powtarzali intonację, wywołując we mnie rozbawienie. Nie czułam się inna, gdyż tutaj każdy był na swój sposób wyjątkowy. W końcu poczułam, że jakoś się ułoży. Zostanę wspaniałym psychologiem dziecięcym, pracując tutaj do końca college'u. Starałam się pilnie uczyć wszystkich zasad i procesów występujących w księgarni. Zamówienia i dostawy wiązały się z dużą odpowiedzialnością ale byłam gotowa zrobić wszystko, by tylko tutaj zostać. Mój największy strach jaki były rozmowy z klientami rozwiała już pierwsza osoba, która słysząc moją intonacje odpowiedziała w podobny sposób. To było miłe i zdobyłam swojego pierwszego stałego klienta. Byłam sobą, chociaż przez te kilka godzin dziennie. Na zajęciach nadal unikałam rozmowy i rzadko się udzielałam. Liczyły się wyniki a w nich byłam nie do pobicia.

*

- Drake to cham i prostak. Nie przejmuj się nim. Zapewne nigdy więcej nie postawi tutaj swojej seksistowskie stopy. – kontynuowała Go z obrzydzeniem w głosie. Słyszałam to imię pewnego dnia na uczelni. Kilka dziewczyn z mojej grupy zachwycało się nim. Czyżby mówiły o tym właśnie człowieku.

-Znasz go? – zapytałam z ciekawości. Dalej zajmując się rozpakowywaniem kolejnej dostawy książek.

-Niezbyt. Kiedyś bardzo wkórzył moją przyjaciółkę. Mady do tej pory jest na niego cięta i nazywa „tępym chujem". – wyjaśniła z rozbawieniem na co sama nie mogłam się nie uśmiechnąć.

-Ale, że czyta romanse? To tego bym się po nim nie spodziewała. Pewnie szuka sposoby by wyrwać kolejną głupiutką laskę na jeden raz. Tym razem na wrażliwego romantyka. Nigdy nie zrozumiem takich facetów. – dodała i pomachała ze zrezygnowaniem głową. Jane Austem była moim przekleństwem i często wyśmiewano się ze mnie w szkole. Mama jednak kochała jej powieści i jak tylko poznała Henry'ego Austen'a wiedziała jak nazwie ich córkę.

-Trzymaj się od niego z daleka, w każdym razie. To maniakalny podrywacz i zaliczacz lasek. – dodała i zniknęła za półkami z książkami. Uśmiechnęłam się na myśl o jej radzie. Tutaj nikt nie jest w stanie się mną zainteresować. Zależy mi tylko na nauce i zdobywaniu pieniędzy na życie. Na uczelni było mnóstwo atrakcyjnych kobiet, którym usta się nie zamykały. One miały szanse u wielkiego pana Drake'a ja dziewczyna z Teksasu byłam tylko dziwadłem, którego nikt nie potrafił zrozumieć, gdy mówiłam z pełnym akcentem.

Mów mi DrakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz