To był chory pomysł i będę tego żałowała do końca życia ale jedyne co pchało mnie do tego domu rozpusty była myśl o rodzinie. Rodzice zrobili wszystko bym mogła dalej się uczyć. Moje wyniki, to stypendium jest rezultatem ich poświęcenia i wiary we mnie. Sumienie nie pozwoliłoby mi spokojnie żyć, gdybym siedziała z założonymi rękoma i czekała aż te pieniądze spadną nam z nieba. Odetchnęłam głęboko i ponownie spojrzałam na ogromną rezydencje, z której wydobywały się piskliwe głosy kobiet i drażniąca moje uszy muzyka. Na bramie kłuł w oczy pozłacany emblemat klubu mimo to odważnie postawiłam krok i podeszłam do czekających przed wejściem dziewczyn.
W przeciwieństwie do mnie były skąpo ubrane i w pełnym makijażu. Przygotowałam się na prawdziwe „zawody" i mój sportowy strój mocno rzucał się w oczy. Po raz kolejny wyszła ze mnie moja zahukana natura. Layla miałaby ze mnie pewnie teraz niezły ubaw. Całe szczęście dziewczyny tylko mierzyły mnie wzrokiem i miną pełną pogardy wracały do swoich rozmów o świetlanej przyszłości, jaka ich czeka w tym elitarnym burdelu. Miałam ochotę uciec i zapomnieć o tym pomyśle. Nagle jednak drzwi się otworzyły i elegancki mężczyzna zaprosił nas do środka. Miałam wrażenie, że pomimo przyjacielskiej miny i wesołych oczu prześwietla każdą z nas niewidzialnym rentgenem. Opuściłam wzrok i starałam się niezauważenie przemknąć obok niego. Pozostałe dziewczyny prężyły się jak młode łanie w rui, lecz on nawet nie raczył odpowiedzieć na ich zaczepki. Wskazał szerokie wyjście na taras, skąd dobiegała muzyka i wrócił do swojej selekcji. Szłam za tłumem lecz gdy tylko zobaczyłam co mnie czeka w ogrodzie stanęłam jak zamurowana. Wokół basenu wypełnionego po brzegi pianą tańczyły półnagie kobiety i prężyły się w stronę fotografów uwieczniających to rozpustne miejsce. Obsługa w eleganckich garniturach zbierała nasze kwestionariusze i od razu zapraszała do skorzystania z głównej atrakcji.
Tego było już za wiele. Miałam ochotę odwrócić się i wybiec stąd lecz za moimi plecami tłoczyły się już kolejne dziewczyny. Jedynym wyjściem było wejście po schodach i przeczekanie tej fali nowoprzybyłych. W ciemnym korytarzu na piętrze nie było już tak gwarno i mogłam spokojnie zebrać myśli. Ucieczka z tego miejsca była moim głównym celem. Serce mi waliło jak oszalałe. Miałam nadzieje, że Layla jeszcze nie dojechała. Ona miała w zwyczaju się spóźniać, by jak to określała: Zrobić najlepsze wejście. Liczyłam, że będę mogła wrócić do domu jej autem. Drżącymi dłońmi wyciągnęłam telefon, niestety obce głosy obsługi dobiegające z dołu schodów zmusiły mnie do natychmiastowej ucieczki. Wślizgnęłam się do jednego z pokoi, licząc na chociaż minutę spokoju. Minutę na rozmowę z koleżanką, która uwolni mnie z tego miejsca. Gabinet był przestronny z ogromnym oknem na ogród i ten przeklęty basen. Przy biurku stał obszerny skórzany fotel a zapalona lampka rozświetlała lekko pomieszczenie, jakby ktoś tutaj był lecz panowała uspokajająca cisza. Czułam się bezpiecznie odgrodzona od reszty rezydencji. Ponownie omiotłam spojrzeniem pomieszczenie, upewniając się, czy jestem sama. Odetchnąwszy z ulgą zaczęłam szukać numeru do Layli. Niestety po kilku sygnałach odezwał się do mnie jej miły głos, prosząc o pozostawienie wiadomości.
-Cholera... - zaklęłam zawiedziona. – Jak przyjedziesz do klubu to zadzwoń. Musze stąd jak najszybciej uciec.- powiedziałam z błagalnym głosem i oparłam się o ścianę z poczuciem totalnej beznadziei.
- Nie podoba ci się mój klub? – męski głos przeszył ciszę i stojący przy oknie fotel zaczął powoli się okręcać ukazując znajomą osobę.
CZYTASZ
Mów mi Drake
RomanceDrake Weston jest marzeniem każdej kobiety w Portland. Przystojny, czarujący, bogaty , z którego życia intymnego można napisać kolejną część "Kamasutry". I on o tym doskonale wie. Niestety w wyniku niefortunnego życzenia przyjaciela staje się im...