Jane

35 5 1
                                    

Zatrzymał się pod butikiem w centralnej części Portland. Eleganckie kobiety przechadzały się po przestronnym salonie poprawiając co raz idealnie ułożone stroje. Przełknęłam głośno ślinę na myśl o wejściu do tego miejsca. "Leczenie taty" – powtarzałam sobie w kółko, po czym podążając za Drakiem weszłam do tego królewskiego sklepu.

-Dzień dobry, panie Weston!

-Jak miło pana widzieć panie Weston!

-W czym możemy pomóc panie Weston?

Piskliwy głos ekspedientek otoczył Drake. Mnie jakby tak w ogóle nie było. On jednak nawet nie spojrzał w ich kierunku. Szedł szybkim krokiem w kierunku jednej z ekspozycji i tylko roztaczał wokół siebie aurę nieopisanego seksapilu. Te kobiety mdlały na jego widok.

-Garnitur i suknia w podobnej tonacji. – odparł w końcu i wskazał na dwa manekiny. Zanim do niego dołączyłam Drake siedział już w przytulnym fotelu i sączył gazowaną wodę z długiego kieliszka. Kobiety zaczęły uwijać się jak w ulu. Przynosiły kolejne damsko męskie kompozycje, które on jednym spojrzeniem odrzucał. Jedna za drugą lądowały na rosnącej stercie ubrań. Byłam tylko niemym obserwatorem tego przedstawienia. Mimo wcześniejszej obawy o przymierzanie czegokolwiek w jego towarzystwie siedziałam cichutko i obserwowałam znajdujące się wokół nas kreacje. Moje spojrzenie przykuła prosta suknia z lejącego się jedwabiu w kolorze królewskiej czerwieni. Zwężające się ku górze ramiączka eksponowały głęboki dekolt i optycznie wydłużały smukłą szyje manekina. Opadający z tyłu materiał odsłaniał plecy na których delikatna pajęczyna uplecioną ze złotej nitki dodawał sukni elegancji. Była piękna i tak delikatna, że bałabym się jej dotknąć.

-Tamta. – głos Drake wyrwał mnie z zamyślenia. Kobiety pobiegły w kierunku jego wzroku i zaczęły ściągać moją suknie z manekina.

Spojrzałam na niego zaskoczona końcowym wyborem lecz Drake tylko się uśmiechnął i pognał kolejną kobietę po dodatki do swojego garnituru. Dalej sprawy potoczyły się już bardzo szybko. Biżuteria, buty i torebka jak za sprawa zaczarowanej różdżki pojawiły się wokół nas i po sekundzie lądowały spakowane na stoliku przy kasie. Zadziwiał mnie fakt, iż wybierając dla mnie ubranie nikt nie zapytał o rozmiar. Nie chcąc popełnić kolejnej gafy, sama odpowiedziałam sobie na pytanie: kwestionariusz. W przeciągu godziny ekspedientki zdążyły spocić się jak po przebiegnięciu maratonu a Drake z uśmiechem na twarzy pożegnał je jedynie machnięciem dłoni.

-Wow. – skomentowałam, gdy ponownie znaleźliśmy się w jego aucie.

-Kurier przywiezie ci wszystko we wtorek. – odparł z rozbrajającym uśmiechem.

Potrafił być miły ale ignoranckie zachowanie wobec innych przyprawiało o ciarki na ciele. Rozumiałam już jego fenomen lecz w dalszym ciągu nie jasna była moja rola w tym wszystkich. Jeśli liczył na jakąkolwiek uległość z mojej strony to był w dużym błędzie. Miałam nadzieję, że wystarczającą jasno mu to przedstawiłam ostatnio. O co zatem chodziło?

-Czego ode mnie oczekujesz? – zapytałam odważnie. Musiałam to wyraźnie usłyszeć.

-Jane Austen, chyba jasno określiłem rolę jaką pełnisz w klubie. Dokładne warunki umowy masz na mailu. – odparł z nutą irytacji w głosie.- Radzę ci się dobrze zapoznać ze wszystkimi materiałami. To nie jest zabawa. Potrzebujesz pieniędzy to na nie zarób.

Jego słowa były zimne jak lód ale właśnie takich konkretów potrzebowałam. Miałam zadanie do wykonanie i powinnam się teraz tylko na tym skupić. Obawy o moje dziewictwo zostawiłam na później. Może naiwnie, ale zaufałam słowom Drake'a, że decyzja o bliższych kontaktach należy tylko do mnie.

-Dobrze, panie Weston. – przytaknęłam potulnie, gotowa podjąć rolę escord girl.

-Mów mi Drake. – odparł z oszałamiającym uśmiechem i zaparkował samochód tuż przed wejściem do mojej kamienicy. Centralnie w strefie zakazu parkowania.   

Mów mi DrakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz