Rozdział 11

850 44 7
                                    

10 maja był ulewnym dniem. Harry wraz z Vivi siedzieli przed telewizorem oglądając tureckie seriale. Ta komedie przerwał jednak listy wlatujący przez drzwi. Brunet lekko zdziwiony podszedł zobaczyć kto truje mu dupe o tej godzinie jednak list nie miał nadawcy. Ciekawość zwyciężyła, więc po chwili rozpakowany list znajdował się w rękach chłopaka. jedyne co tam było to napis 'parfois il faut des mensonges pour découvrir la vérité'. avadooki bez zastanowienia przeczytał to zdanie na głos. Po chwili zaczął krzyczeć i turlać się po podłodze z bólu a kartka zniknęła.

- Harry! - Krzyczała dziewczyna próbując uspokoić chłopaka - Harry! Co się dzieje?! Harry! Harry kurwa! Przestań!

Chłopak tylko dalej wił się po podłodzie i krzyczał. Po godzinie cierpienia, brunet się uspokoił i zasnął jednak dziewczyna dalej nie wiedziała co mu jest. Postanowiła, że przebierze chłopaka i przeniesie go do łóżka. Gdy ściągała mu koszule w oczy rzucił jej się dziwny tatuaż. Była pewna, że jeszcze wczoraj go nie miał, gdyż byli razem na basenie i widziała jego plecy wiele razy. Tatuaż ten przedstawiał węża owiniętego wokół miecza, ciągnącego się od kości ogonowej po barki. Następnie właśnie ba barkach znalazły się dziwne skrzydła, które za pomocą kilku 'nitek' owijały węża tym samym 'przytrzymując' do przy mieczu. to wszystko zdobiło kilka roślinek i kwiatów pojawiających się, gdzie nigdzie. Z tego co zrozumiała, Harry przeczytał zdanie po francusku. Mieszkała trochę we Francji więc na spokojnie stwierdziła, że znaczyło ono dokładnie 'czasami trzeba kłamstwa, aby dowiedzieć się prawdy'. Nie wiedziała jednak o jakie kłamstwa chodzi. Postanowiła więc poszukać czegoś w bibliotece przyjaciela, chodź wątpiła, że znajdzie tam cokolwiek.

Tymczasem Harry unosił się w dziwnej, czarnej przestrzeni. Nie wiedział co tutaj robi. Widział tylko ciemność. Starał się zawołać Veronice jednak jedyne co z tego wyszło to dźwięk oddalający sie w przestrzeń. W pewnym momencie pojawiły się przed nim 6 dziwnych stworzeń. Każde nich było na swój sposób specyficzne. Pierwsze płonęło, drugie biło praktycznie przezroczyste, trzecie miało skrzela oraz łuski, czwarte było zbudowane z roślin i kamieni, od piątego cały czas strzelały błyskawice, a ostatnie pokrywał śnieg i lód.

- Czym wy do cholery jesteście i gdzie jest Vivi? - spytał, lecz postacie nie odpowiedziały. - Pytałem się to mi odpowiedzcie. Wiem, że mnie słyszycie

Stworzenia nadal nic nie odpowiedziały. Harry już chciał krzyczeć, gdy przed nim pojawiło się coś w rodzaju szklanej kuli. To coś namawiało go na dotknięcie przedmiotu, lecz nie był do tego jakoś super przekonany. Nigdy nie ufał dziwnym artefaktom i przedmiotom, a ta kula w żadnym stopniu nie wzbudzała jego zaufania. W końcu postanowił go dotknąć, a przed nim zaczęły pojawiać się różne obrazy. Obrazy z jego przeszłości. O tym jak dowiedział się, że drops kłamie. O tym jak Syriusz 'zginął'. O tym jak rozmawia z Voldemortem. 'jesteśmy żywiołakami' usłyszał w głowie 'każde z nas panuje nad innym żywiołem, ogniem, wiatrem, wodą, ziemią, energią elektryczną oraz lodem. Zostałeś wybrany na strażnika. Stawiłeś czoło kłamstwom i sam odkryłeś prawdę. I chodź jakaś część ciebie mówiła, że to co widziałeś to tylko iluzja ty dałeś radę się uwolnić i zaznać wolności'

- Czyli jestem teraz jakimś strażnikiem. - zaczął podsumowywać chłopak - Jednak jakie są z tego korzyści i co mam robić?

'Korzyści jest wiele, a jedyne co musisz zrobić to zabić osoby zagrażające światu' Brunet domyślał się o kogo chodzi. Takimi osobami są Albus Dumbledore oraz Lord Voldemort. 'Jak widzę dobrze wiesz o co nam chodzi. W zamian zostanie ci podarowana władza nad każdym z sześciu żywiołów. Będzie ci też łatwiej opanować animagię jak i inne dziedziny magii takie jak niewerbalna lub bezróżdżkowa. Do teraz nie mogłeś tego wykonać, gdyż twój rdzeń był niestabilny.'

- Mam jedno pytanie - Przerwał Harry. - Skoro do tego wszystkiego jest potrzebny stały rdzeń to niby jakim cudem szalony Lord Voldemort opanował tę dziedzinę magii tak samo jak Dumbledore?

'Na to jest bardzo proste wytłumaczenie. Posiadają oni stabilizatory. W sytuacji Toma - Horkruksy w których umieścił części duszy zaburzające jego równowagę duszy. W przypadku Albusa są to łzy feniksa, które spożywa raz na tydzień.'

- Rozumiem, dlatego właśnie mam się ich pozbyć by uratować świat. - dedukował dalej brunet - Jednak zdaje sobie sprawę, że gdzieś jest haczyk.

'Zgadza się. Zanim będziesz do tego zdolny popadniesz straszna rutynę. Dopóki się z niej nie ockniesz, twoje ciało będzie trenować magię oraz inne zdolności. Dzięki temu zdobędziesz moc by pokonać tą dwójkę jednak do póki nie wyrwiesz się z tego transu, dzień w dzień będziesz robił to samo. Dla ciebie będzie to jak śpiączka, lecz dla innych będzie ro wyglądać jak chora rutyna'

Harry zastanawiał się jeszcze przez jakiś czas, ale uznał, że musi dać radę, dlatego wypowiedział słowa, które przypieczętowały jego los - Zgadzam się...

Owoc Kłamstw - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz