𝐑𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł 𝟕

498 16 15
                                    

                       „Wieża astronomiczna"

Olivia:

Została godzina do spotkania z Mattheo. Strasznie się stresowałam, ale wiedziałam, że chłopak nie da mi spokoju. Było to dziwne, bo znaliśmy się od wczoraj, a zamierzałam odbyć z nim bardzo intymną rozmowę. Miałam zamiar powierzyć mu cząstkę swoich uczuć i myśli, a on nie będzie mógł powiedzieć temu nikomu. Ma to zamknąć w sobie na zawsze i nigdy o tym ponownie nie wspominać. Często chowałam w sobie mroczne tajemnice na mój temat i nie mówiłam o nich nikomu. Ani Blaisowi, ani Pansy, a nawet Draco. Zatrzaskiwałam je w sobie i pozwalałam, aby sprawiały, że czułam się gorzej. Może to był właśnie ten moment, abym wreszcie się otworzyła na takie rozmowy? Może właśnie one mi pomogą. Sytuacja z dzisiaj nie dawała mi spokoju i sprawiała, że moje oczy napełniały się łzami. Już sobie wyobrażałam w jakim będę stanie jak będę rozmawiać z brunetem. Tak cholernie bałam się, jego reakcji na temat tego zdarzenia. Co zrobi, gdy usłyszy ode mnie, co się dokładnie stało. Czy ja na pewno byłam gotowa? Schowałam głowę w poduszkach i myślałam jak zacznę tą rozmowę. Przez głowę przechodziło mi wiele pomysłów, ale nie były one jednak dobre. Nie chciałam zacząć gadać głupot i trząść się jak galareta, więc musiałam na spokojnie sobie wszystko przemyśleć. Pansy nie wiedziała o moim spotkaniu z Mattheo i chciałam, aby tak zostało. Nawet ona nie wiedziała o tej sytuacji. Na Merlina... Czy ja wolałam powiedzieć o tym prawie obcemu dla mnie chłopakowi, niż mojej najlepszej przyjaciółce? Co jest ze mną do cholery nie tak? Krzyknęłam w poduszkę, aby pozwolić moim emocjom na chwile ochłonąć. Pansy na szczęście nie było w dormitorium i miałam nadzieje, że nikt inny tego nie usłyszał. Czułam jakbym właśnie ją zdradziła. Kiedyś obiecałyśmy sobie, że będziemy mówić sobie wszystko i nie będziemy mieć przed sobą żadnych sekretów. Właśnie od dawna złamałam tą obietnicę. Byłam złą przyjaciółką i doskonale o tym wiedziałam. Czy zielonooki brunet, który ledwo mnie zna pomoże mi lepiej od mojej przyjaciółki, która zna mnie 6 lat? Nagle usłyszałam otwierające się drzwi do dormitorium, ale nie wynurzałam głowy z poduszek, bo wiedziałam, że to Pansy, skoro nie zapukała. W końcu po co pukać do własnego dormitorium.

- Wróciłam - wiedziałam, że to ona - Cholera, ale jestem zmęczona - powiedziała a po chwili głośno ziewnęła.

Podniosłam głowę i przetarłam oczy. Moją uwagę przykuła papierowa torba, którą trzymała. Skrzyżowałam ręce na piersiach i zrobiłam oburzoną minę.

- Czy ty na prawdę byłaś na zakupach beze mnie? - zapytałam widząc jak Pansy wierci stopą dziurę w podłodze.

- Och przepraszam - podeszła do mojego łóżka i na nie usiadła - To było takie szybkie, że już po ciebie nie szłam - założyła kosmyk włosów za moje ucho - Czy moje dziecko spało? - uśmiechnęła się szeroko, a ja wywróciłam oczami.

- Nie spało - odpowiedziałam śmiesznym głosem, a czarnowłosa się zaśmiała - Lepiej mi pokaż co masz w tej torbie - dodałam.

Ślizgonka sięgnęła do niej i wyjęła z niej czarną sukienkę. Dała mi ją do rąk, abym ją obejrzała. Była na prawdę śliczna. Rękawy sukienki były ozdobione srebrnymi diamencikami, a dekolt był usztywniony.

- Przymierzałam ją i leży na mnie idealnie - oznajmiła.

- Też bym taką chciała - odrzuciłam głowę do tyłu i usłyszałam cichy chichot.

- Następnym razem idziemy razem, zgoda? - wystawiła rękę w moją stronę.

- To oczywiste - uścisnęłam jej dłoń i obie się uśmiechnęłyśmy.

Spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzina siedemnasta pięćdziesiąt, czyli zostało dziesięć minut do spotkania z brunetem. Na szczęście byłam taka mądra, że po rozmowie z Mattheo na dziedzińcu, gdy tylko wróciłam do dormitorium założyłam komin, który zasłaniał czerwony ślad na mojej szyi. Włożyłam jej zakup do torby i wstałam z łóżka, aby podejść do szafy, żeby wybrać coś, w czym pójdę.

𝐒𝐭𝐚𝐫𝐬 𝐚𝐧𝐝 𝐈𝐧𝐟𝐢𝐧𝐢𝐭𝐲 | 𝐌𝐚𝐭𝐭𝐡𝐞𝐨 𝐑𝐢𝐝𝐝𝐥𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz