seis

325 28 0
                                    


    Ból głowy był niemiłosierny, myślałam że za chwilę umrę. Przesadziłam i dobrze o tym wiedziałam. Nigdy więcej nie pójdę na żadną imprezę. Wstałam delikatnie z łóżka i pokierowałam się do łazienki. Czarne smugi pod oczami, kołtun we włosach i pognieciona sukienka uświadamiały mi jeszcze bardziej w jakim stanie jestem. Zaczęłam się ogarniać, dalej walcząc z bólem głowy. Były to najgorsze minuty mojego życia i marzyłam tylko o tym by położyć się z powrotem do łóżka. Już czysta ubrałam pluszowe spodnie od piżamy i jakąś starą koszulkę z zawodów. Łóżko musiało jednak trochę poczekać, gdy poczułam jak głodna jestem. Założyłam kapcie na stopy i zaczęłam powoli schodzić na dół.

- O, już wstałaś - usłyszałam czyiś głos i prawie dostając zawału, potknęłam się na schodach - zrobiliśmy Ci jedzenie

- Co ty tu robisz? - wychrypiałam widząc Pedriego przed sobą

- Gavi nie wracał więc poszedłem sprawdzić co z nim, a że zasnął to uznałem że was dopilnuje i też tu przekimam - uśmiechnął się - Mam nadzieję że nie jesteś zła

- Nie... Jest w porządku - zeszłam już ze schodów kierując się do kuchni

Trzy talerze stały przygotowane na wyspie kuchennej, a Gavira szukał czegoś po szafkach, nie zwracając uwagi na moje kroki

- Czego szukasz? - chłopak słysząc mój głos, przestraszony uderzył głową o półkę, a ja cicho się zaśmiałam

- Nie licz, że następnym razem Ci pomogę - syknął odwracając się do mnie

Podeszłam do blatu i wzięłam jeden talerz do ręki

- Kto to robił? - spytałam gryząc tosta z awokado - Naprawdę dobre

- Gavi obsługiwał toster, a ja szukałem rzeczy po lodówce - Pedri dumnie wypiął pierś

- Widzę że naprawdę ciężkie zadanie mieliście - przewróciłam sarkastycznie oczami i poszłam usiąść na kanapie. Po chwili tych dwóch się do mnie dołączyło i włączyli jakiś film który nie powiem, nawet nas wciągnął.

Nie rozmawialiśmy wiele, jedynie Gonzalez rzucał jakieś uwagi, gdy bohaterowie robili coś głupiego. Gavi się całkowicie wyłączył, nie wyglądał na obecnego tutaj duchem. Niby wpatrywał się w ekran, ale tak naprawdę jestem pewna że nawet nie wiedział co się działo.

- Mam nadzieję że jesteś spakowana i gotowa - usłyszałam głos zaraz po tym gdy ktoś otworzył drzwi do domu, na co Gavi lekko się wzdrygnął

- Został tylko sprzęt, tak to wszystko gotowe - odwróciłam się do tyłu widząc jak Manuel wchodzi do pokoju - O której jedziemy?

- Gdzie jedziecie? - spytał zainteresowany Pedro, który wpatrywał się w Manuela ze zdziwieniem

- Zawody - westchnęłam cicho i wstałam z kanapy - Rozgość się, pójdę po rzeczy - powiedziałam do Sanza i zeszłam na dół po walizki i sprzęt

- Za godzinę w samochodzie - odpowiedział tylko i rozsiadł się przy chłopakach

Nie chciało mi się jechać, w szczególności przez to jak się czułam. Długi lot samolotem nie jest świetnym pomysłem po tym co wczoraj zrobiłam... Albo na odwrót, to co zrobiłam nie było dobrym pomysłem. Wkładając nowy strój i broń do torby nasłuchiwałam tego co się działo na górze. Nie było cicho, to z pewnością. Było słychać śmiech mojego trenera, czyli dobrze się dogadywał z chłopakami. Tego się obawiałam, będzie chciał potem wiedzieć co tu robili. To przecież nie jest żadna bliska znajomość, jestem w pewien sposób zmuszona się z nimi zadawać. Życie samotniczki naprawdę mi odpowiadało, ale od jakiegoś czasu zaczęło się ono mocno zmieniać.

- Paz, nie mówiłaś że masz tak dobry spust - usłyszałam Manuela gdy tylko pojawiłam się w salonie - Kiedy się tak wyćwiczyłaś?

- Daj mi spokój - fuknęłam tylko i odstawiłam torby przy drzwiach - Ile nas jedzie?

- Ze mną piątka, tak żeby mieć drużynę na następny dzień

- Mhmm... - kiwnęłam głową i usiadłam w fotelu naprzeciw - Koledzy nie chcecie może sprawdzić czy nie ma was w swoich domach? Jak widzicie tutaj was raczej nie powinno już być - powiedziałam z naciskiem na „nie powinno"

- Już nas wyganiasz, a dzięki nam to byś umierała - westchnął Pedri i wstając pociągnął młodszego chłopaka za sobą

- Gdyby nie ty, to bym spędziła przyjemniejszy wieczór w domu

Chłopak zignorował moją złośliwą uwagę i skierował swoje spojrzenie na Manuela.

- Miło było pożartować, jak coś to mamy więcej nagrań z nią, pisz jak będą potrzebne - zaśmiali się i skierowali w stronę korytarza, gdzie zaczęli się ubierać. Gavi w tym czasie zamówił taksówkę, więc raczej trafią już do swoich domów

- Też zaraz ruszamy, jedziesz tak? - Sanz omotał spojrzeniem moje spodnie od piżamy

- Tak, najwygodniej - wzruszyłam ramionami i poszłam do wyjścia żeby jeszcze pożegnać piłkarzy

- Żegnam piękną panią - starszy ukłonił się teatralnie - Życzę sukcesów, będziesz najlepsza

- Dziękuję - uśmiechnęłam się lekko po czym spojrzałam na Pablo

Chłopak tylko się na mnie patrzył, nic nie mówiąc. Byłam w stanie zauważyć jak bardzo był zmęczony, cienie pod oczami i przymulające się co chwilę oczy wszystko zdradzały. Nie zrobił nic, nawet nie podał mi ręki. Po prostu czując mój wzrok, odwrócił się i wyszedł z domu bez słowa. Jakby nie chcąc żebym zauważyła jak wygląda, choć pewnie prawda była inna. Ciężko cokolwiek o nim powiedzieć, był dla mnie dziwny. Gonzalez spojrzał się jeszcze raz uśmiechając, po czym podążył za swoim przyjacielem zamykając za sobą drzwi.

Trzy godziny później siedziałam już w samolocie do Bangkoku, sąsiadując z Sanzem i moją koleżanką z drużyny, Maria Teresą. Przez piętnaście godzin podróży zdążyłam obejrzeć trzy, bardzo długie filmy, oraz przespać się i pokłócić z Manuelem. Chciał wiedzieć wszystko o imprezie piłkarzy, ja za to nie chciałam powiedzieć mu nic. Obrażony zamienił się miejscami z Ariadną, która siedziała dwa rzędy dalej z Andreą. Także trzy godziny przed lądowaniem byłam skazana na plotkowanie dwóch dziewczyn siedzących po moich bokach.

W dniu zawodów za to, Manuel musiał się do mnie odzywać jako mój trener. Cała złość przeszła mu, gdy okazało się że po eliminacjach grupowych jestem na drugim miejscu. Nie opuszczał mnie na krok, przy każdej walce starał się być obecny, ponieważ musiał pomagać jeszcze reszcie naszej drużyny. Naprawdę, był dumny z naszych osiągnięć. Ja traktowałam to jako challenge, by pokazać że jeden medal olimpijski to nie był żaden przypadek. To były lata ciężkiej pracy...

Pomiędzy walkami zawsze staram się wyciszyć, ubierając słuchawki i słuchając swojej ulubionej playlisty. Tak miało być i tym razem, jednak słysząc w słuchawkach głos Siri, mimowolnie odblokowałam telefon i weszłam na instagrama.

@pablogavi oznaczył Cię w swojej relacji

To nie mogło być prawdziwe, on mnie nawet nie obserwuje... Mimo to kliknęłam w wyświetlający się komunikat, który przekierował mnie od razu do jego relacji.

Był tam Pedri, Jules i on... Robili sobie selfie na tle telewizora, za którym można było zauważyć stojącego Ansu, Bellerina i Araujo. A na ekranie byłam ja. Ja, sprzed 3 minut, gdy walczyłam na planszy o finał.

„Vamoooos @topazdelafuente!! 🇪🇸🏆"

Oni naprawdę oglądali moje zawody, kibicowali mi... A w szczególności, on to wstawił na story...

———
hejka, taki ram rozdzialik chyba nie najlepszy ale musiałam to jakoś pociągnąć przepraszam 🙏

Over the fence • Pablo Gavi •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz