❀ 𝑪𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝑿𝑰𝑰.

448 49 7
                                    

          Duszność, panika, strach. Wszystkie negatywne emocje napłynęły na członków Tenjiku niczym fale morskie na piaszczysty brzeg. Każdy wiedział, że odebranie od szefa było priorytetowe więc Ran musiał to zrobić. Ale co miał powiedzieć? Po co Izana właśnie do niego dzwonił? Każdy się bał, że białowłosy wyczuje w głosie Haitaniego zawahanie chociaż przez sekundę i że wtedy będą skończeni.

— Odbieraj i udawaj takie głupka jakim zawsze jesteś. — warknął Sanzu na co Haitani przewrócił oczami.

Ale odebrał. Dał na głośno mówiący i przymknął oczy by móc się wyluzować.

— Co tam szefie? — powiedział żwawo tak jak miał w zwyczaju i nawet się uśmiechnął, bo miał wrażenie, że jakby wyglądał na smutnego to Filipińczyk nawet przez słuchawkę jakoś by to zauważył.

— Jak się sprawy mają? — ochrypły głos Kurokawy dotarł do jego podwładnych powodując dreszcze.

— Wszystko idealnie. Zabawiłem się w mechanika. — rzucił żartem Ran. — Ledwo co oddycha ten skurwiel.

— Wspaniale. A Rindou, jak się trzyma?

— Ma złamaną prawą nogę i lewą rękę. Jest trochę poobijany ale do wojny z Toman wyzdrowieje.

— Tyle chciałem wiedzieć. Możesz zrobić sobie wolne.

— Tak jest! Dzięki wielkie!

— A i jeszcze jedno. — zatrzymał go Kurokawa, a Ran cicho przełknął ślinę. — Jak twój brat wyzdrowieje pora w końcu przejść do naszego dalszego planu.

— Osłabianie członków Toman?

— Tak. Zdecydowałem, że wam przepiszę Mitsuyę Takashiego. Z tego co wiem to całkiem nieźle się znacie.

— Oj i to jak! Lepszego przeciwnika nie mogłeś nam zafundować. Dzięki szefie. Zajmiemy się nim w odpowiednim czasie.

Kurokawa rozłączył się a wszyscy odetchnęli z ulgą. Rozmowa wyszła Ranowi całkowicie normalnie, a Izanie chyba dopisywał humor. Zebrali swoje rzeczy i rozeszli się, każdy w swoją stronę.

*.:。✿*゚゚・✿.。.:*

Ludzi było pełno ale nikogo nie było. Grała muzyka ale było cicho. Pociąg jechał ale stał w miejscu. Czułaś się jakby otaczającą cię rzeczywistość zamieniła się w jedną wielką paranoje, w jedną wielką iluzję, z której nie dało się wyjść. Opuściłaś metro i poszłaś do domu, aby odpocząć po tym okropnym dniu, który ci się przytrafił. Miałaś już go dość i chciałaś, aby się zakończył ale było dopiero popołudnie. Jeszcze tyle rzeczy mogło się wydarzyć!

Weszłaś przez drzwi nie zwracając uwagi na prośby mamy o to, abyś zjadła obiad. Zamknęłaś się w pokoju i położyłaś na łóżku przymykając oczy. Pragnęłaś choć na chwilę odpocząć i postarać się poukładać myśli, bo tego było za dużo. Byłaś zwykłą nastolatką, a już przytrafiały ci się takie podłe rzeczy.

Chciałaś przytulić się do Izany, poczuć się bezpiecznie w jego ciepłych ramionach i przebywać w jego towarzystwie. Potrzebowałaś go jak tlenu ale wiedziałaś, że dzisiejszy dzień nie był najlepszym pomysłem, aby się z nim widzieć. Nie znałaś całej prawy, a on nie mówił ci o wielu rzeczach. Jak mogłabyś spojrzeć mu w twarz i zachowywać się jakby nigdy nic się nie stało?!

Wiedziałaś, że chłopak bywał porywczy i nie lubił rozmawiać o swoich prywatnych sprawach ale ty również po części stałaś się jego prywatnością. Również chciałaś go poznać jeżeli miałabyś z nim spędzić resztę swojego życia. Bo byłoby niefajnie, gdyby człowiek był z kimś kogo nie znał.

𝑬𝒗𝒊𝒍 ❀ 𝑰𝒛𝒂𝒏𝒂 𝑲𝒖𝒓𝒐𝒌𝒂𝒘𝒂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz