❀ 𝑪𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝑽.

539 52 10
                                    

   Atmosfera była wręcz piekielna, sam diabeł we własnej osobie  kroczył przed siebie nosząc za sobą śmiertelną smugę, że aż każda osoba odsuwała się na bok trzęsąc ze strachu. Nawet sam Kakucho, który znał Izanę i uważał go za przyjaciela poczuł niemały strach w duszy widząc jak Filipińczyk zbliżał się. Był wściekły. I to potwornie.

— Też czujesz jak zrobiło się tu niebezpieczne? — szepnął bardzo cicho Ran do brata widząc swojego szefa, który kroczył, a zło wydzielało się na odległość. — Musi być wkurwiony.

Młodszy Haitani nie odpowiedział, chyba ze strachu, że Kurokawa go usłyszy. Teraz nikt nie podnosił głosu. Ludzie Tenjiku starali się nawet cicho oddychać.

Izana, który zazwyczaj przybierał obojętny wyraz twarzy, teraz wręcz kipiał złością. Jego poddani czuli jego zdenerwowanie. Po raz pierwszy widzieli tak bardzo wściekłego szefa i aż zaczęli się zastanawiać czy dobrze zrobili wzywając go tutaj, bo sami się zaczynali bać o swoje nic nie znaczące życia. Troje szpiegów klęczało ze zawiązanymi rękami w tyle. To Kakucho ich złapał na gorącym uczynku mówiąc Izanie, że przekazali najważniejsze informacje Toman. A zdrajców trzeba było ukarać. Kurokawa nie był wściekły jakoś bardzo z powodu, że wydali przeciwnemu gangowi tajemnice Tenjiku, a raczej z tego powodu, że zakłócili mu spokój kiedy mógł tą noc spędzić z tobą. To był powód, dla którego emanował tak złowrogą aurą, że aż strach było do niego podejść. Szedł ciężkim krokiem, a chęć mordu błyszczała mu w oczach. Każdy przyglądał się mu, a dreszcze pojawiły się na ich skórach.

Kakucho, który stał za szpiegami nie zdążył nawet wytłumaczyć całej reszty historii a Izana, który pojawił się tuż przed trójką zdrajców kopnął jednego tak mocno, że wylądował na ścianie budynku po czym spadł z hukiem na beton i roztrzaskał sobie głowę, z której zaczęła wypływać szkarłatna krew. Nikt nawet nie zarejestrował tego co się stało.

— Chwila! Przepraszam! — zaczął krzyczeć drugi szpieg ze łzami w oczach, ale Izana nie zważał na niczyje słowa.

Każdy stał w zdumieniu i milczeniu. Po prostu się go bali...Białowłosy podniósł trzeciego za kołnierz i ze złowrogim spojrzeniem przywalił mu w twarz roztrzaskując nos. Cios był tak mocny, że od razu stracił przytomność. Z drugim też nie obchodził się miło. Zaczął go obkładać pięściami tak silnie, że krew zalała mu całą twarz. I nikt nie mógł go powstrzymać. Wszyscy patrzyli się z niesmakiem na roztrzaskane kości i na wszędzie znajdująca się wokół krew. Nawet sam Ran na chwilę zamknął oczy.

— I-Izana. — wyszeptał wystraszony Hitto. Martwiło go to, że Kurokawa nie odezwał się nawet słowem. To było naprawdę straszne. — Z-zabijesz go.

Białowłosy podniósł przenikliwy wzrok i popatrzył się ma czarnowłosego, który przełknął ślinę. Wstał ze swojej ofiary i kopnął ją jeszcze tak mocno, że dźwięk łamanych żeber poniósł się echem po całej alei. Ścierając krew z twarzy, która prysnęła mu kiedy bił już dawno nieprzytomnego szpiega, po prostu odszedł. Zaczął kierować się do wyjścia z ulicy bez żadnego słowa, pozostawiając członków Tenjiku wraz z trzema roztrzaskanymi ciałami, z których uchodziło życie, o ile już nie byli martwi. 

Odszedł i zniknął bez śladu. Przyszedł tylko po to, aby jak najszybciej to zakończyć i aby jak najprędzej znaleźć się przy tobie. A członkowie Tenjiku stali w osłupieniu dziękując bogom, że Izana ich nie skrzywdził.

— Myślisz, że wściekł się aż tak bardzo na zwykłych szpiegów czy raczej chciał pokazać, że nie toleruje u siebie zdrajców? — zapytał po długiej przerwie Ran swojego brata, kiedy to większość się rozeszła, a oni i Kakucho zbierali ciała ludzi z Toman.

𝑬𝒗𝒊𝒍 ❀ 𝑰𝒛𝒂𝒏𝒂 𝑲𝒖𝒓𝒐𝒌𝒂𝒘𝒂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz