Rozdział IV

28 1 0
                                    

Zgłosiłam się na policję, powiedziałam wszystko jak było. Na szczęście nie aresztowali mnie. Policja ma się przyglądać tej placówce. Mamy czekać na jakieś informacje. Przynajmniej nie muszę się już ukrywać, zyskałam wujka. Pojechaliśmy do jego domu. Po drodze Mike wstąpił do sądu złożyć wniosek, że chcę przejąć nade mną opiekę, bo policja od razu musiała zawiadomić sąd, że nielatnia nie ma opieki. Wracając do domu przypomniałam sobie o Will. Jak ja się z nim skontaktuje, nawet mu nie podziękowałam.
- Rozgość się, za chwilę przyjdzie Rose, moja partnerka. Też jest prawnikiem, tylko w innej kancelarii. Popołudniu pojedziemy za zakupy, bo ty nic nie masz, żadnych ubrań- wujek przerwał moje rozmyślania, gdy byliśmy już na miejscu. Gdy weszłam do środka zobaczyłam piękny, nowoczesny, przestrzenny dom. Jeszcze większy niż Willa. Poszłam za wujkiem na górę. Pokazał mi pokój, w którym będę spać i wyszedł. Chociaż dopiero południe ja już mam dość. Tyle się działo. Nagle zadzwonił telefon (zapomniałam wspomnieć, że Mike kupił mi telefon- samsung, wypasiony- on to jest bogaty, ale i bardzo fajny. Myślałam, że prawnik to sztywny, ale in jest inny i bardzo fajny). Jakiś obcy numer.
- Halo?- odebrałam niepewnie.
- Cześć Mia, tu Will- odetchnęłam z ulgą.
- Cześć, skąd masz mój numer?
- Twój wujek mi go dał. Obiecałem, że się odezwę i proszę.
- To super.
- To co? Może się spotykamy?
- Sorry, ale dzisiaj nie dam rady, bo idę z wujkiem i jego dziewczyną na zakupy.
- Ok, to jutro zadzwonię. A jak sprawa z policją?
- No jak słyszysz nie zamkli mnie. Chyba mi uwierzyli. Mają obserwować dom dziecka. Jak coś zauważą to się odezwą.
- No to super.
- Will... ja chciałam Ci bardzo podziękować za pomoc, za to że dałeś mi dach nad głową, pomogłeś z nogą i znaleźć wujka. Dzięki.
- Naprawdę nie ma za co.
- Mia!!
- Sorry Will, ale wujek mnie woła.
- Ok, to do jutra.
- Cześć- rozłączyłam się.
Zeszłam na dół. Zobaczyłam elegancko ubraną kobietę, ok. 24 lat, czyli w wieku Mika. Brunetka. Wyglądała na miłą.
- Mia to Rosę, moją dziewczyna. Rose to Mia moja nowo odnaleziona bratanica.- przedstawił nas wzajemnie wujek.
- Cześć miło Cię poznać.- miała bardzo przyjemny głos.
- Cześć.
Potem pojechaliśmy bryką wujka (czarny, superowy jeep) na zakupy do galerii. Było super. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Nigdy się tak nie czułam... jak rodzina. Wtedy zapomniałam o wszystkich problemach. Wujek nie był zachwycony wizją chodzenia z dwiema babami po sklepach, ale posłusznie za nami chodził. Nigdy nie chodziłam tak po sklepach, sama. No chyba, że z rodzicami, ale ja nie pamiętam. Kupiłam sobie trochę ubrań, na co dzień, do szkoły (bo niestety wakacje się kończą i muszę wracać do szkoły. Jutro składam papiery do innej szkoły, bo ta co chodziłam z domu dziecka to jest na obrzeżach miasta, za daleko), parę fajnych sukienek i parę par butów w tym kilka szpilek a ja nigdy nie chodziłam na szpilkach. Rose obiecała, że mnie nauczy. Wróciłam do domu okropnie zmęczona. Zjedliśmy razem kolacje, wzięłam prysznic i poszłam spać.

-------------------------------------------
Zapraszam do czytania. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zachęcam też do czytania mojego pierwszego opowiadania Życie to nie sen. Liczę na gwiazdki. Jeśli macie jakieś uwagi, rady piszcie w komentarzach <3 :-)

Hope (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz