Rozdział VII

18 1 0
                                    

Nagle czuję jak ktoś mną potrząsa.
- Mia obudź się, halo!!- to był głos Mike'a. Otworzyłam nagle oczy. Po czole słynął mi pot.
- Jak się czujesz? Wszystko ok? To tylko zły sen- powiedziała Rose.
Kiwnęłam tylko głową, bo nie miałam siły nic mówić.
- Już spokojnie- przytuliła mnie Rose.
Posiedziała ze mną do rana, bo nie mogłam zasnąć. Rano obie byłyśmy nie wysłane, ale przynajmniej się już nie bałam. Dzisiaj miałam się spotkać z Willem, ale bałam się wyjśś z domu, więc zadzwoniłam do niego by do mnie przyjechała. Nie wiem dlaczego mam takie paranoje. W końcu to był tylko sen. Mój chłopak przyjechał po 10 minutach.
- No hej kotku, co się stało?- powiedział i pocałował mnie namiętnie. Wiem, że wyczuł mój dzisiejszy strach.
- Miałam okropny sen nie wiem dlaczego boję się wychodzić na dwór.
- Oj biedna. To co nie ma szans, że wyjdziemy gdzieś? Miałem dla ciebie niespodziankę.
- Jak mnie ładnie przekonasz to być może.
On wiedział o co chodzi. Przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w namiętnym, długim pocałunku. Nasze języki walczyły ze sobą. Gdy nam brakło tchu przerwałam.
- No i to mi się podoba. O to mi chodziło. To gdzie idziemy?- powiedziałam gdy złapałem trochę powietrza.
- A to jest niespodzianka. Tylko najlepiej spakuj sobie trochę rzeczy. Być może, jak ci się spodoba, zostaniemy tam na kilka dni.
- Ale jesteś tajemniczy. Dobra to idę się spakować i powiem Rose.
Poszłam do pokoju, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torby, zeszłam na dół. W kuchni zobaczyłam Rose.
- Rose, jadę z Willem. Być może nie będzie mnie przez kilka dni. Zadzwonię wieczorem i wam powiem, ok?
- Dobrze, uważaj na siebie.- odpowiedziała chociaż widziałam, że ten pomysł nie do końca się jej podobał, a co dopiero powiedział by na to wujek, na pewno by nie pozwolił mi jechać, ale Rose go przekona, ma na niego duży wpływ.
Jedziemy samochodem już dobre pół godziny, nie wiem gdzie on mnie wiezie, ale chyba mi się to podoba. Nagle skręca w boczną uliczkę, jedziemy jeszcze z 3 km i dojeżdżamy do małego, drewnianego domku z ogromnym ogrodem. Tutaj jest przecudnie. Wychodzę z samochodu nadal patrząc na ten widok jak zahipnotyzowana.
- Wiedziałem, że ci się spodoba- szepcze mi do ucha Will, a ja w odpowiedzi łącze nasze usta w pocałunku.
- To jest twój dom?- spytałam automatycznie.
- Tak, zapraszam- wchodzimy do środka- czuj się jak u siebie w domu.
Oprowadza mnie po domku, mimo że na zewnątrz wygląda na mały to w środku ma dużo pomieszczeń. Na końcu prowadzi mnie do łazienki.
- Łazienkę zostawiłem na deser, ponieważ...- otwiera drzwi, a moim oczom ukazuje się nowoczesna, luksusowa (zresztą jak wszystkie pokoje w tym domu) łazienka. W dużej wannie jest nalana woda z pianą i płatkami róży, których zapach roznosi się po całym pomieszczeniu. Przy wannie stoi kieliszek szampana (jeszcze nie mam 18 lat, ale kieliszek szampana to nawet wujek raz mi dał) i talerzyk z truskawkami. Zatkało mnie. Kiedy on to wszystko przygotował. Nie mogłam nic powiedzieć tylko w ramach podziękowania pocałowałam go namiętnie.
- No i takie podziękowania najbardziej mi się podobają. Masz godzinę, potem pójdź do sypialni, tam na łóżku coś dla ciebie przygotowałem. Jak będziesz już gotowa to zejdź na dół- powiedział Will i wyszedł. Ja stałam przez chwile jak wryta. Nie spodziewałam się tego po nim. On jest ideałem, romantykiem. Gdzie ja go znalazłam? Wchodzę do wanny nie zważając na moje rany (wspomnienia z domu dziecka), zapominam o całym świecie, przynajmniej na czas kiedy jestem z Willem, tutaj w tym domu. Chce, aby to były jedne z najpiękniejszych dni w moim dość nie udanym dotychczas życiu.

-----------------------------------------
Co myślicie o tym rozdziale? Czy ten sen się spełni? Czy życie Mii będzie teraz wyglądało tak kolorowo jak to jest teraz? Co dalej wydarzy się w tym małym domku? zapraszam do czytania opowiadania Życie to nie sen i do komentowania obydwóch opowiadań :-) <3

Hope (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz