Byłem zdziwiony na jego prośbę, ale się zgodziłem. Wysiadłem z samochodu razem z nim, a potem weszliśmy do środka. Zacisnął dłoń na mojej.
-Mamo? Jesteś? - zawołał. Zaraz znalazła się przy nas trochę niższa od Tooru kobieta. Mocno przytuliła bruneta, a on ją.
-Strasznie się o ciebie martwiłam. Nic ci nie jest? Skarbie, gdzie byłeś tyle czasu?
-U... Iwaizumiego - wskazał na mnie - bardzo mi pomógł.
-Nic nie brałeś, prawda? - zapytała zmartwiona.
-Nie... Dzięki niemu - uśmiechnął się delikatnie, łapiąc mnie za dłoń. Już dawno zauważyłem, że uwielbiał kontakt fizyczny.
-W takim razie muszę ci podziękować, Iwaizumi. Naprawdę.
-Żaden problem - posłałem jej uśmiech.
-Wejdźcie dalej.
-Ojca nie ma?
-Skarbie...
-Mamo. Jest tutaj - stwierdził twardo. Poczułem jak wzmacnia uścisk, prawdopodobnie się bał.
-Musicie porozmawiać - westchnęła ciężko - proszę. Zrób to dla mnie.
-Uderzył cię - stwierdził dostrzegając siniaka pod okiem kobiety - przepraszam że mnie nie było - przytulił ją.
-Tooru, nie boli. Nie zamartwiaj się tak. To wejdziecie?
-Dobrze... Chodź - nawet na chwilę nie puścił mojej dłoni.
Kobieta była naprawdę bardzo miła. Zdążyła mi podziękować jeszcze ze dwa razy, że byłem przy Tooru. Wypiliśmy z nią po herbacie, bo tak chyba wypadało.
Następne wydarzenia zadziały się bardzo szybko. Mama Tooru wstała na chwilę z kanapy, by przejść do kuchni, ale została chwycona przez swojego męża. Przyłożył jej pistolet do głowy. Zagroził że strzeli. Rozpoznałem mężczyznę.
-Nie rób jej krzywdy, proszę - cichy szept wydarł się z ust Tooru. Dla nastolatka to było za wiele.
-Rzuć to - powiedziałem celując swoim pistoletem. Przy mojej sytuacji, nosiłem go zawsze gdy wychodziłem z domu. Był schowany za paskiem, ale był. Na wypadek właśnie takich sytuacji. Było wiele osób które skorzystałoby z okazji by mnie zabić. Trzeba było się jakoś bronić.
-A jeżeli nie? Iwaizumi Hajime...
-Nie zawaham się - ostrzegłem - a naprawdę nie chcę tego robić - Tooru przyległ do mojego ramienia. Jedną ręką go objąłem, bo był wystraszony, a drugą dalej celowałem - nie musisz wplątywać w to niewinnych, wiesz?
Miałem małe zatargi z jego ojcem. Nie wiedziałem że są rodziną, ale w każdym razie mieliśmy mały konflikt. W grę wchodziły narkotyki i nie do końca legalny handel bronią.
-Nigdy nie grałem czysto, wiesz o tym - na jego twarz wszedł uśmiech. Doskonale wiedziałem co zamierza. Znałem ten uśmiech, aż za dobrze.
Nacisnął spust i najpierw strzelił w kobietę. Prosto w głowę. Bałem się o to, jak Tooru zareaguje. Ja byłem przyzwyczajony do widoku śmierci. On nie. W dodatku to była jego mama.
Zanim zdążyłem strzelić, oddał drugi strzał. W udo Tooru. Gdy dotarł do mnie zduszony krzyk nastolatka, sam nacisnąłem spust. Zabiłem mężczyznę.
Tooru upadł. Z rany sączyła się krew a on ciężko oddychał. Musiałem mu pomóc.
-Zostań ze mną - powiedziałem - Tooru, patrz na mnie - odwróciłem jego głowę. Patrzył na kobietę. Nie mógł, wiedziałem o tym - ćśś, zaraz będzie lepiej - powiedziałem, chociaż byłem pewien że nie będzie.
Rozdarłem jego spodnie, a material przycisnąłem do rany, by to zatamować.
-Trzymaj i dociskaj. Wrócę za minutę - poleciłem mu i pobiegłem do kuchni. Potrzebowałem czegokolwiek. Kilka bandaży uciskowych powinno wystarczyć na ten moment. Musiałem zawieźć go do kogoś, kto będzie w stanie wyjąć mu odłamki naboju i opatrzyć ranę.
Wróciłem do Tooru. Zabezpieczyłem mu ranę. Był w tak ogromnym szoku, że nawet nie płakał. Nie dotarło jeszcze do niego, co się stało.
-Jesteś ze mną, super - powiedziałem widząc że jest przytomny - tak trzymaj - wziąłem go na ręce. Trzymałem pod kolanami i za plecy. Oplótł ramionami mój kark. Patrzył w stronę dwóch ciał.
-Iwa...
-Ćśś, nie patrz tam. Spójrz na mnie, proszę - poleciłem. Zamknął oczy, wtulając się.
Poczułem jego łzy, a do mojego ucha dotarł głośny szloch.
CZYTASZ
fucking drugs ~ iwaoi
FanfictionDwudziestoczteroletni Iwaizumi Hajime jest znanym w okolicy dealerem narkotyków. Siedemnastoletni Oikawa Tooru tylko trochę się zagubił w swoim życiu ❗książka nie ma na celu zachęcania do przedstawionych w niej działań, czy zażywania wszelkich używ...