-Nie weszła głęboko - powiadomił mnie Sakusa. Był moim dobrym znajomym. Często zajmował się właśnie tego typu ranami, jaką miał obecnie Tooru w udzie.
Oikawa zemdlał w samochodzie. Nie stracił dużo krwi, nie wdało się także żadne zakażenie. Stracił przytomność prawdopodobnie z bólu lub szoku.
-Zostanie blizna, ale będzie się szybko goiło - powiedział czarnowłosy wyjmując ostatni odłamek - zszyję go.
-Wiesz kiedy odzyska przytomność?
-Dwie, góra trzy godziny - zaczął przygotowywać narzędzia - za tydzień chcę żebyś z nim przyjechał. Zdejmę szwy i zobaczę jak się goi. Ma oszczędzać tą nogę
-Rozumiem. Mogę go z wami zostawić... Tak na jakieś pół godziny? Muszę coś załatwić.
-Raczej będzie jeszcze nieprzytomny, więc tak. Zajmę się nim w razie czego.
-Dzięki.
Chciałem wrócić do jego domu i spakować kilka jego rzeczy. To było raczej jasne że nie pozwolę mu tu wrócić. Musi zresztą najpierw dojść do siebie.
Wchodząc, od razu poszedłem na górę. Znalazłem jego pokój, a w szafie wiekszą torbę sportową. Spakowałem do niej kilka ubrań, a potem jeszcze rozejrzałem się po pomieszczeniu, w poszukiwaniu czegoś co mogło być ważne dla nastolatka. Zgarnąłem zdjęcie, oprawione w ramkę. Przedstawiało Tooru i jego mamę. Na tym zdjęciu miał może z dziesięć lat.
Opuściłem pokój i z powrotem pojechałem do Sakusy. Tam czekała mnie miła niespodzianka. Brunet odzyskał przytomność dużo wcześniej, niż się spodziewaliśmy. Sakusa kończył go szyć. Musiał dać mu jakieś znieczulenie, bo nie było widać by Tooru bolało wbijanie igły.
-Skończyłem. Ale bez gwałtownych ruchów, bo popękają - ostrzegł, a wtedy Tooru dostrzegł mnie. Znalazłem się przy nim od razu.
-Jak się czujesz? - zapytałem.
-Jest okej - szepnął zaciskając dłonie na mojej bluzie.
-Chodź, jedziemy. Powoli - pomogłem mu zejść z leżanki, na której był szyty.
-Weźcie jeszcze to - czarnowłosy podał nam listek tabletek - antybiotyk, raz dziennie. By nie zaropiało.
-Dzięki - wziąłem go.
Brunet był spokojny. Nie wiem w jakim był w stanie zaraz po odzyskaniu przytomności, ale teraz wyglądał zaskakująco dobrze. Podczas jazdy trzymałem go za dłoń. Zaciskał czasem na mojej palce, bądź bawił się moimi dłońmi.
-Kto to? - zapytałem słysząc wibracje jego telefonu. Wyciągnął go z kieszeni.
-Mattsun. Ten u którego byłeś, gdy straciłem przytomność. Wiesz który?
-Ta, pamiętam.
-Chcą żebym przyjechał i porozmawiać...
-Skręcić? - dopytałem.
-Nie. Nie dzisiaj - mruknął prawdopodobnie pisząc im to samo co powiedział. Po samochodzie rozległ się dzwięk dzwonka telefonu. Odebrał - przecież wszystko w porządku. Może. Naprawdę, nic mi nie jest. Skąd wy... Mhm. Pogadamy o tym później, dobra? Serio teraz nie chcę. Narazie.
CZYTASZ
fucking drugs ~ iwaoi
FanfictionDwudziestoczteroletni Iwaizumi Hajime jest znanym w okolicy dealerem narkotyków. Siedemnastoletni Oikawa Tooru tylko trochę się zagubił w swoim życiu ❗książka nie ma na celu zachęcania do przedstawionych w niej działań, czy zażywania wszelkich używ...