15

181 15 1
                                    

Jeszcze moment siedzieliśmy z dziewczynką. Pokochałem ją, była niesamowitym dzieckiem. Najbardziej jednak pokochałem widok jej i Iwy. Hajime naprawdę bardzo się o nią troszczył i traktował najlepiej jak tylko mógł.

Gdy w drzwiach stanęła starsza kobieta z zatroskaną miną, na chwilę wyszliśmy na korytarz, zostawiając Lilith.

-Hajime, on znowu tu jest - wyjaśniła kobieta. Starszy zamarł.

-Wszedł do środka? - zapytał ciszej.

-Szuka małej.

-Już tam idę. Tooru, zajmij ją czymś proszę - spojrzał na mnie błagalnie.

POV IWAIZUMI

Brunet kiwnął głową i poszedł do Lilith a ja zbiegłem po schodach. Przystanąłem, na widok wysokiego mężczyzny.

-Co ty tu robisz? - zapytałem ostro trzymając go na dystans.

-Nie przywitasz się z własnym ojcem, Hajime?

-Nie jesteś moim ojcem - powiedziałem zgodnie z prawdą - czego znowu tu szukasz?

-Nie możesz mi zabronić widywać córki.

-Owszem, mogę. Dostałeś zakaz zbliżania się od sądu i odebrano ci prawa. Nie powinno cię tu w ogóle być, po tym co jej zrobiłeś.

Serce mi stanęło gdy usłyszałem kroki na schodach. Dziewczynka przystanęła na ostatni stopniu a Tooru zaraz zbiegł za nią. Spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.

-Lilith, skarbie. Chodź do taty - mężczyzna kucnął i z sztucznym uśmiechem wyciągnął ręce. Schowała się za Tooru, łapiąc jego rękę.

Jakiś czas temu tłumaczyłem jej dlaczego nie mieszka z tatą. Nie było łatwo wytłumaczyć dziesięciolatce co to jest molestowanie i gwałt. Ważne że dotarło do niej to, że jej ojciec jest złym człowiekiem i nie miał prawa jej dotknąć. Odbyłem z nią kilka poważnych rozmów. Teraz rozumiała co robił, bo była już trochę starsza.

-Nie przywitasz się z tatą? Zobacz, mam misia.

-Ona nie ma czterech lat, żebyś ją przekupił pluszakiem - powiedziałem ostro - wyjdź stąd, natychmiast.

Zauważyłem że Tooru kucnął i wziął ją na ręce. Prawdopodobnie płakała. Musiałem ją ochronić za wszelką cenę.

Cofnąłem się kilka kroków, utrzymując wzrok na mężczyźnie.

-Księżniczko - szepnąłem kładąc jej dłoń na plecach. Spojrzała i wyciągnęła do mnie ręce. Musiałem ją na chwilę wziąć - pójdziesz z Tooru na górę? - zapytałem cicho.

-Ale on tam nie przyjdzie? - widok jej łez łamał mi serce.

-Nie przyjdzie, obiecuję - pocałowałem ją w czoło i odstawiłem na ziemię - zaopiekuj się nią. Okej?

Tooru kiwnął głową i poszli na górę. Ja musiałem zająć się mężczyzną. Chciałem ją ochronić. Chciałem ich ochronić, bo wiedziałem że byłby w stanie też skrzywdzić Tooru.

Nasza kłótnia trwała chwilę. Wiedziałem że dziadek Lilith zawiadomił policję, więc musiałem go przetrzymać. Nie mógł się zbliżać na mniej niż pięćdziesiąt metrów, więc mieli podstawy do wyprowadzenia go w kajdankach. Tak też się stało. Groziła mu grzywna, a gdyby to się powtarzało, ograniczenie wolności. Miałem cichą nadzieję że prędzej czy później zgnije w zakładzie karnym.

Poszedłem do góry. W jej pokoju Tooru ją przytulał, a ona już nie płakała. Usnęła mu na kolanach. To może nawet i lepiej.

Wziąłem ją na ręce i położyłem w łóżku. Dałem jej jeszcze buziaka w czoło i po cichu wyszliśmy.

-Już jest w porządku? - zapytał brunet łapiąc mnie za dłonie.

-Tak - musiałem go objąć by poczuć że nie stała mu się krzywda.

Dla tej dwójki mógłbym zabić

fucking drugs ~ iwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz