Wtedy znowu nasze oczy się spotkały
i Neteyam się do mnie przybliżył..
Spojrzałam się na Neteyama a on mnie przytulił, to było urocze z jego strony. Bardzo się w niego wtuliłam, znów poczółam te miłe ciepło na moim ciele. ( Mniej więcej tak to wyglądało ):
Po kilku minutach odsuneliśmy się od siebie i się uśmiechneliśmy.
- Wiesz bardzo cię lubię Ronati...- Powiedział Neteyam.- Ja też cię bardzo lubię Neteyam..- Odpowiedziałam.
- Gołąbeczki, to miała być lekcja oddychania a nie przytulania. - Powiedziała Tsireya.
- Uspokój się Tis, ale w takim razie skoro wszyscy już umiemy poprawie oddychać. To możemy chyba przejść do oswajania Ilu, co wy na to? - Spytałam.
- Myślę że to dobry pomysł. - Powiedziała Tsireya. Neteyam razem z Lo'akiem poszli po Kiri i Tuk, bo chyba nie chciały tego przegapić. W tym czasie ja i Tsireya weszłyśmy do wody by przywołać Ilu.
- Dobra gadaj, co cię łączy z Neteyamem? - Spytała Tsireya.
- Tsireya już ci mówiłam, nic tylko przyjaźń. Chociaż patrząc na niego to jest mega słodki i przystojny...ale to nie jest istotne.. - Odpowiedziałam Tsireyi a ta po chwili się zaśmiała.
- O co ci chodzi? - Spytałam.
- Dziękuję za komplement słodziaku - Powiedział za moimi plecami Neteyam, bardzo się wystraszyłam. Odskoczyłam i nadziałam się na coś bardzo ostrego w wodzie, zamiast błękitnej wody zrobiła się lekko czerwona. Syknęłam z bólu łapiąc się za noge, przez chwilę przed oczami miałam czarne plamki..
- Ronati?! - Zawołała zaniepokojona Tsireya.
- Jezu ile krwi, przepraszam Ronati to moja wina. Tak bardzo cię przepraszam! - Powiedział rozkojarzony Neteyam, każdy się na mnie patrzył a Tuk i Kiri poszły by nie robić zamiaszania.
- Trzeba ją zanieść do Tsahik - Powiedziała drżącym głosem Tsireya.
- Neteyam pomożesz? - Zwróciła się Tis do Neteyama.
- Dam radę, jest okej. - Powiedziałam ledwo trzymając się na nogach.
- Oj nie marudź. - Powiedział Neteyam i wziął mnie na ręce...Nie dość że słyszał rozmowę to teraz niesie mnie na rękach. Po chwili poczyłam że oczy mi się zamykają...
*** POV: TSIREYA ***
Szliśmy pod Marui, bardzo się bałam o Ronati ona nie może zginąć! Krzyknęłam do naszej matki ale zamiast niej pojawił się Aonung, jak on zobaczył że Neteyam niesie Ronati nieprzytomną to bardzo się wkurzył.. Weszliśmy do Marui a w nim siedziała nasza matka.
- Jezu co się stało Tsireya?? - Spytała matka.
- Ronati nadziała się na coś bardzo ostrego w wodzie. - Powiedziałam drżącym głosem.
- Dobrze Neteyam połóż ją tu a ty Tsireya idź poszukaj tego na co się nadziała dobrze? Chłopcy idźcie z nią jej pomóc. - Powiedziała Tsahik.
- A czy ja bym mógł z nią zostać?.. - Spytał Neteyam. Matka się zgodziła a ja razem z Lo'akiem pobiegłam do miejsca w którym to się zaczęło.
*** KILKA MINUT PÓŹNIEJ ***
- Mamo! Znalazłam to jest nóż! - Krzyknęłam.
- Ooo! Tsireya znalazłaś mój nóż dzięki! - Powiedział Aonung.
- To twój?! Nie no zabiję cię Aonung jeśli ona się nie obudzi! - Krzyknęłam w stronę Aonunga.
- Wyluzuj, co on tu wogóle robi? - Spytał Aonung wskazując na Neteyama.
- W przeciwieństwie do ciebie opiekuję się twoją siostrą głąbie. - Powiedział Neteyam.
- Jeszcze raz się do mnie odezwiesz a podbiję ci te twoje " piękne " oczy jak to Ronati mówi. - Zagroził Aonung Neteyamowi. Neteyam po usłyszeniu słów Aonunga wstał do niego, gwałtownie zbliżając się do niego. ( Tak samo jak z Lo'akiem w filmie)
- Uspokoić się oboje! - Krzyknęła Ronal, Tsahik. A oni odwrócili się od siebie, Aonung gdzieś wyszedł, a Neteyam wrócił do Ronati.
- Nie możecie się poprostu pogodzić? Tylko bez przerwy walczycie między sobą? - Powiedziałam a Lo'ak poszedł za Aonungiem.
- Pogadamy później Tsireya, zaopiekuj się Ronati. - Powiedział Neteyam wychodząc za Lo'akiem, a ja zostałam sama z matką i Ronati.
- Mamo budzi się! - Krzyknęłam.
- Moje kochanie - Ronal natychmiast przytuliła się do Ronati.
*** POV: RONATI ***
- Co się stało? - Spytałam.
- Teraz to nie istotne siostro - Powiedziała Tsireya przytulając mnie. A Aonung wszedł do nas z podbitym okiem.
- Jezus synu! Pobiłeś się z synami Sulliego mam rację?! - Krzyknęła moja mama.
- Gdzie Lo'ak i Neteyam? - Spytała Tsireya, podchodząc do Aonunga.
- Mamo muszę na chwilę wyjść.. - Powiedziałam i zerwałam się się szybko nad wodę, ponieważ tam widziałam prawdopodobnie Neteyama.
- Ronati czekaj! - Krzyknęła moja mama i Tsireya jednocześnie.
- Neteyam! - Krzyknęłam do chłopaka.
- Ronati? Już się wybudziłaś? Jak się czujesz? Wszystko okej? - Spytał mnie Neteyam, podchodząc do mnie przytulając.
- Heej powoli..co ci się stało w wargę?! Biłeś się z moim bratem prawda? - Powiedziałam.
- Może... - Odpowiedział.
- Ajj pokaż mi to. - Powiedziałam kładąc swoją rękę na jego poliku, było już naprawdę ciemno więdz nikt nas by nie zauważył.
- Boli? - Spytałam dotykając rany.
- Jest w jak najlepszym porządku... - Powiedział - Ale boję się jednej rzeczy... - Papatrzył na mnie z czułością.
- Może pomogę, czego się boisz? - Spytałam dalej trzymając swoją rękę na jego poliku, a on połozył swoją na moim. Popatrzałam na niego a on na mnie.
- Tego. - Przybliżył się do mnie i mnie pocałował...Miał tak miękkie usta, staliśmy pomiędzy wodą a wioską. Każdy mógł nas zauważyć, ale teraz mnie to nie interesowało i chciałam by ta chwila trwała wiecznie..
( 822 słów )
No heej dotarliśmy do kolejnego rozdziału, trochę romansu nie zaszkodziło jeszcze nikomu...możecie dawać opinie w komentarzu, chętnie poczytam 👀❤️
CZYTASZ
Eywa Jednoczy || Avatar ~
Teen FictionNeteyam x Ronati ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ - Jest inny czemu miałby być z kimś takim jak ja? - - Ronati...Neteyam powiedział mi że cię widzi... - Ja też go widzę Tis... - ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ⚠️UWAGA⚠️ ~ Przekleństwa ~...