9. Wyprowadzka

378 19 11
                                    

To był cholernie smutny widok.

Siedziałam wraz z Neteyamem na ilu, było już po ceremoni. Było po nim widać że bardzo przeżywał śmierć brata, co mu się dziwić. Ja jeszcze tego nie doświadczyłam, i nie chcę. Zeszliśmy z ilu i usiedliśmy na mostku obok plaży, usiadłam obok Neta i go przytuliłam. On to odwzajemnił, po chwili położył swoją głowę na moich kolanach. Zobaczyłam że zamyka oczy, więc nie chciałam się ruszać. Pocałowałam go w czoło i bawiłam się jego warkoczami na głowie, współczuję mu..

*** POV: JAKE ***

Podszedłem do wodza klanu Metkayina Tonowariego, chciałem go poinformować o tym że następnego dnia wracamy do siebie. Słyszałem od Norma że Olo'yektan naszego klanu umiera, strasznie źle się czuję. Więc to jest chyba odpowiedni czas by wrócić.

- Widzę cię Tonowari - Powiedziałem przed wodzem.

- Jake Sully - Wykazał gest - W czym mogę służyć? - Spytał.

- Jutro wracamy do siebie, nie będziemy was więcej narażać - Powiedziałem.

- Dobrze, rozumiem was. Tylko co zrobimy z dziećmi? -

- Jak z dziećmi? - Nie wiedziałem o co mu chodzi.

- Chodź ze mną - Powiedział, i zaprowadził mnie na plażę. Zobaczyliśmy tam Neteyama i Ronati..Neteyam leżał na jej kolanach a ona bawiła się jego warkoczami. Byłem z niego bardzo dumny, ale on nie mógł tu zostać. On będzie musiał zostać wodzem po mnie...

- Tonowari, co masz na myśli? - Spytałem.

- Myślę że twój syn będzie musiał to zostać, Neteyam mówił ci że się połączyli tak? -

- Połączyli się? Oh... nie miałem pojęcia - Powiedziałem zaskoczony, teraz to już podwójnie jestem z niego dumny.

- Tonowari, mój syn nie może tu zostać. Nie chcę wracać bez dwójki synów, to byłaby katorga dla rodziny i klanu. Ale, może twoja córka mogłaby wrócić z nami? Zostałaby Tsahik ludu Omaticaya, bo z tego co wiem to Aonung miał zostać wodzem po tobie tak? Więc ja nie widzę problemu by ona z nami wracała. - Powiedziałem.

- Ja może i bym się zgodził Jake Sully, ale nie wiem jak moja żona Ronal. To jest także jej decyzja. - Powiedział. Na co ja przytaknąłem i poszedłem z nim do tsahik.

*** POV: NETEYAM ***

Gdy się przebudziłem, zobaczyłem że moja Rona bawi się moimi warkoczami. Stwierdziłem że ją zaskoczę, więc wziąłem jej twarz w dłonie i lekko musnąłem jej usta. Ona natomiast odzajemniła mój pocałunek, zszedłem z jej kolan i pociągnąłem ją w moją stronę, tak że teraz na mnie leżała. Lekko się zaczerwieniła, co dodawało jej tylko uroku..

- Nie za dobrze ci? - Spytałem, biorąc znowu jej twarz w moje dłonie.

- A nawet nie wiesz jak.. - Powiedziała wtulając się we mnie.

*** POV: RONATI ***

Leżałam na Neteyamie, zastanawiając się co z nami będzie. Przecież z tego co słyszałam to on nie może tu zostać, bardzo się martwię..

- Neteyam? - Wstałam z niego i usiadłam mocząc nogi w wodzie.

- Co się stało kochana? - Spytał, siadając obok

Eywa Jednoczy || Avatar ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz