1. Mateo Larsen

131 24 2
                                    

Scarlett pov's

Kolejny dzień już od samego początku nie zapowiadał się kolorowo.

Był poniedziałek, czyli najgorszy dzień w tygodniu. Wczoraj wypiłam trochę wina z Megan, przez co po wstaniu czułam się jak jakiś zombie. Dosłownie. Niedość, że się tak czułam to w dodatku tak samo wyglądałam. I kolejna rzecz do rozpoczęcia mojego pechowego dnia to fakt, że gdy weszłam pod prysznic zamiast ciepłej wody włączyłam lodowatą, przez co pisnęłam tak głośno, że zapewne obudziłam cały dom. Zdecydowanie szczęście mi dziś nie dopisywało.

Gdy stanęłam przed szafą w dłonie od razu wpadła mi zwiewna fioletowa sukienka z małymi białymi kwiatkami. Była wiosna, więc na dworze świeciło słońce, dlatego nie obwiałam się o to, że będzie mi zimno. To był ten czas kiedy mogłam ubierać wszystkie moje ulubione sukienki.

A właśnie tą fioletową uwielbiałam najbardziej.

Długie blond włosy splotłam w dwa warkocze, a na samych końcach przewiązałam je białą wstążką. Zrobiłam dzienny makijaż i popsikałam się ulubioną mgiełką o zapachu finezji, szybko spakowałam najważniejsze lekcje w torbę i ruszyłam na dół. Oczywiście szybko przypomniałam sobie o pracy, która leżała na biurku, a musiałam donieś ją dziś do jednej z nauczycielek.

Kiedy weszłam do kuchni od razu zauważyłam Pascala siedzącego na blacie, podeszłam
Do futrzaka i pogłaskałam go szykując mu jedzenie. Chwyciłam za swoje śniadanie przygotowane dzień wcześniej i szybko żegnając się z mamą ubrałam buty i wyszłam. Było naprawdę ciepło i ładnie co sprawiło szeroki uśmiech na mojej twarzy. Uwielbiałam wiosnę!

O dziwo wcale nie wiało co bardzo mnie cieszyło. Kiedy zeszłam po schodkach na podjeździe zobaczyłam coś czego wcale nie chciałam. Czułam jak mój dzień jeszcze bardziej się psuje. Stanęłam jak wryta spoglądając przed siebie. Tak jak szybko pojawił się mój uśmiech, tak szybko zniknął w niepamięć.

– Co ty robisz?! – krzyknęłam podchodząc bliżej krawężnika. Brunet spojrzał na mnie, ale zupełnie zignorował moje pytanie i wsiadł do MOJEGO auta. Fuknęłam pod nosem i zbliżyłam się na bezpieczną odległość.

Pieprzony debil

– Nie widać? Nie wiem ślepa jesteś?

– Masz trzy sekundy by wysiąść z mojej niuni – wzięłam głęboki oddech patrząc na chłopaka morderczym wzrokiem. Nienawidziłam tego chłopaka całym moim sercem. Mateo Larsen był moim sąsiadem i samym diabłem w jednym, nie lubiliśmy się odkąd skończyłam pięć lat. Od samego początku wiedziałam, że ten chłopak to nic dobrego, a jedynie palant z mózgiem wielkości orzeszka. Od dziecka tak uważałam, i uważam aż do dziś.

– Niuni? – spojrzał na mnie marszcząc brwi.

– Raz – zaczęłam.

– Oh błagam cię Baker...

– Dwa – mówiłam serio.

– Jestem bardzo ciekaw co zrobisz jak nie wysiądę – uśmiechnął się cwaniacko dłonią przeczesując swoje włosy. Ja mu zaraz zmyje ten uśmieszek z twarzy...

– Trzy – w momencie wypowiedzenia ostatniej liczby ruszyłam wprost na niego. Złapałam go za rękaw czarnej bluzy i siłą próbowałam wyciągnąć go z auta. Cóż nie poszło mi najlepiej.

– Coś ci nie idzie Baker...polecam udać się na siłownie. Pierwszy tydzień masz za darmo! – powiedział śmiejąc się, przez co jeszcze bardziej dałam nacisk na jego ubranie i próbowałam go wyciągnąć. Ale ni chuja.

– Wyjdź debilu z mojego auta! – krzyknęłam mu prosto w twarz. Niemal tryskałam złością, byłam pewna, że przez moje szarpanie moje włosy uległy drastycznej zmianie.

To the starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz