26. Tato!

1.1K 112 7
                                    

Juria weszła do pokoju kaprala.

- Załatwione, wyjaśnione, jest cudownie.

- Cieszę się - odparł Levi. Dziewczyna siadła obok narzeczonego.

- Levi, powiedz mi coś. Co ci się we mnie podoba? - zapytała. Mężczyzna spuścił wzrok.

- Juria, co to za pytanie? Wszystko mi się w tobie podoba.

- A co pomyślałeś, jak zobaczyłeś mnie po raz pierwszy? - kapral przymknął oczy.

- Skoro zaszliśmy tak daleko, czas się przyznać... - objął dziewczynę. - Pomyślałem, że nigdy nie widziałem takiej osoby i że nie wierzę w to, co czuję. Zrobiło mi się gorąco. A co ty pomyślałaś?

- Ja? Er...Pomyślałam, że jako jedyny nie przypominasz tam błazna. A potem, kiedy odstąpiłeś mi pokój...Nie mogłam przestać o tobie myśleć...Ja nie spałam dobrze tamtej nocy.

Levi pocałował Jurię w policzek.

- Wiesz, że jutro wyprawa?

- Jeju, to już jutro?! Levi, uważaj na siebie, proszę...

- Ty też. Postaram się, żebyśmy wrócili jak najszybciej.

Juria po prostu przytuliła mężczyznę.

Następnego dnia już o świcie wybrani żołnierze byli gotowi do wyprawy. Dziewczyna podeszła do Aruna, na którym siedział Levi.

- Uważaj. Proszę.

Levi pochylił się i pocałował Jurię.

- Nie martw się.

Odjechali. Levi odwrócił się jeszcze i wyszeptał "Kocham cię", co Juria wyczytała z ruchu warg. Uśmiechnęła się nieudolnie i odeszła, gdy konie zniknęły z pola widzenia. Weszła do pokoju Ariana. Chłopak wstał z łóżka na jej widok.

- Cześć skarbie - przytulił ją. Juria uśmiechnęła się i usiadła na łóżku.

- Jak miło, że już się nie denerwujesz.

- Zrozumiałam, że to nie ma sensu, wiem, że mnie kochasz.

Arian uśmiechnął się szeroko.

- Juria, to znaczy że...

- Jeszcze nie. Pamiętasz? Daj mi jeszcze czas na przypomnienie... - przerwała mu dziewczyna i położyła się na brzuchu, kładąc ręce pod brodę. Blondyn westchnął i usiadł na drugim łóżku. Zapadła niezręczna cisza. Oboje chcieli ją przerwać, ale nie wiedzieli jak. Popatrzyli na siebie.

- Tęsknisz? - w końcu ciszę przerwał Arian.

- Zależy za kim...Lub za czym... - Juria uniosła lekko głowę.

- No za nim - powiedział Arian.

- Tak... - dziewczyna położyła twarz na łóżku, a jej włosy utworzyły coś w rodzaju zasłon.

- A za mną byś tęskniła?

Juria skinęła głową.

- Arian, czemu odkąd przyjechałeś nasze rozmowy są takie nudne i tylko o jednym?

- W sumie masz rację. A...Jak tam twój koń?

- Sebastien ma się świetnie.

- Panno Jurio! - do pokoju wpadł posłaniec. - Przyjechał jakiś mężczyzna, chce rozmawiać z dowódcą.

Juria spojrzała na Ariana porozumiewawczo. On zrozumiał jej przekaz i wstał, wychodząc wraz z nią. Kiedy oboje zeszli na dół, ujrzeli stojącego tyłem mężczyznę o brązowych włosach, gdzieniegdzie siwych. Stał obok wielkiego wozu. Nagle obrócił się. Arian otworzył usta, a Jurii oczy powiększyły się do maksimum.

- TATO! - wykrzyknęła i rzuciła się na szyję mężczyzny.

- Juria?!

- Tato, to ty, to naprawdę ty, żyjesz! Myślałam, że coś ci się stało - po policzkach Jurii spływały łzy szczęścia.

- Już nie pamiętasz kto nauczył cię obsługiwać ciężki sprzęt?

Dziewczyna zaśmiała się.

- A co ty tu robisz?

- Przywiozłem owy sprzęt dla wojska. Nie sądziłem, że ujrzę własną córkę jako dowódcę.

- Nie, nie, ja tylko dowodzę oddziałem, i to z Lev...To znaczy z kapralem. Ale on i dowódca Erwin są akurat na wyprawie, więc ja zajmuję się pozostałymi.

- Moja mała Juria już jest kobietą...

- Tato...A właśnie! Co z babcią?

- Babcia ma się dobrze! Właśnie mówiła, że coś mnie zaskoczy w podróży, no i proszę! A propos! Gdzie Arian?

- Ekhem... - odchrząknął chłopak i stanął koło Jurii.

- Synu, chodź tutaj! - poklepał Ariana, przytulając go. - Oczywiście dalej zaręczeni?

_

Przedostatni rozdział, po tym już wielki finał pierwszej części.

Armia Miłości ✓ × SNK × Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz