Przed nią stał stół. Dwa krzesła. Dwa nakrycia. Dwa dania. Levi podszedł do jednego z krzeseł i odsunął je, wskazując gestem, aby Juria na nim spoczęła. Zrobiła to. On sam zamknął drzwi i usiadł na tym drugim.
- Smacznego - powiedział, podnosząc widelec jak gdyby nigdy nic.
- Nawzajem - odpowiedziała nadal oszołomiona Juria. - A co my tu właściwie...
- Kolacji nigdy nie jadłaś? - zapytał surowo, jednak po chwili zmienił ton. - Dzisiaj zostajesz ze mną - dodał, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
Dziewczyna, trochę zdumiona, tryskała w środku radością. Czy kapral odwzajemniał jej uczucia, których sama nie potrafiła określić? Wiele myśli błądziło teraz po jej głowie.
- Coś nie tak? - zapytał, unosząc brew.
- Nie, skądże... - odpowiedziała mu dziewczyna.
- To dobrze - powiedział, przełykając kolejny kawałek dania. Juria sama nie była w stanie określić, co to była za potrawa, ale wydawało jej się, że każdy kęs smakował wyśmienicie, jeżeli tylko mogła patrzeć na kaprala. Reszta posiłku minęła w ciszy, a kiedy skończyli, Levi gestem nakazał dziewczynie wstać. Zrobiła to, a on podszedł do niej. Dziewczyna nie należała do aż tak wysokich, więc nie przewyższała stusześćdziesięciocentymetrowego Levi'ego. Przytulił ją. Juria stała, dosyć skrępowana, ale po chwili również objęła kaprala. Stali tak długo. Oboje chcieli, żeby wiecznie. W końcu puścili się, ku rozczarowaniu obu stron. Juria spojrzała na niego, on spuścił wzrok. Levi położył swoją dłoń na jej gorącym policzku, a drugą złapał jej nadgarstek i przyciągnął do siebie. Ich usta się spotkały. Zapomnieli o całym świecie. Nie przerywali pocałunku przez długi czas. Kiedy odstąpili od siebie, Levi podszedł do łóżka i odrzucił kawałek kołdry.
- Późno już. Połóż się - powiedział beznamiętnie i wskazał na łóżko.
I już? To koniec? Czyli Levi jednak nie uznał tego na poważnie. Juria położyła się i odwróciła przodem do ściany. Nagle poczuła dłoń kaprala na swojej głowie. Gładził ją po włosach. Nie była w stanie określić, jak długo. W końcu Levi położył się obok niej i przytulił ją. Zasnęli. Rano, kiedy Juria otworzyła oczy, zobaczyła nad sobą twarz Levi'ego. Było w niej coś dziwnego...No tak! Nie była ponura! Ona odpowiedziała mu tym samym, a on ją pocałował. Dziewczynie wydawało się, że śni, ale (na szczęście), nie był to sen.
- Chodźmy, musimy przetestować tę bandę - powiedział, zakładając torbę na ramię.
- To...Mi się to nie śniło? - Juria przetarła oczy ze zdumienia.
- Na to wygląda - odpowiedział jej kapral obojętnie. Dziewczyna wstała i szybko się uczesała. Zasnęli przecież w mundurach. Wyszli, wcale nie wzbudzając kontrowersji - nikt prócz dowódcy nie wiedział, że już opracowali strategię. Poszli przetestować zwiadowców, jak mówił wcześniej kapral. Nie odstępowali od siebie na krok, oczywiście pod pretekstem tego, że razem dowodzą. Zachowywali się w stosunku do siebie jak zawsze na widoku innych. Zimno, surowo i bez emocji; tylko w sprawach dotyczących pracy. Po obiedzie ogłoszono, że jutro odbędzie się wyprawa za mury. Nie spodobało się to Levi'emu. Wziął Jurię i odeszli na bok.
- Jutro nie wychylaj się za bardzo. Nie może ci się nic stać - powiedział cicho.
- Levi...Myślisz że mam zamiar zginąć z ręki Tytana? Że tak powiem, paradoksalnie...Po moim trupie! - odpowiedziała mu dziewczyna.
- Obiecaj mi, że nic ci się nie stanie.
- Obiecuję - położyła rękę na jego ramieniu. Wieczorem Juria miała już iść spać, gdy nagle do jej pokoju ktoś zapukał.
- Proszę! - krzyknęła. W drzwiach stanęła Mikasa.
- Musimy porozmawiać.
- No proszę, proszę. Kogo jak kogo, ale ciebie bym się tu nie spodziewała - powiedziała Juria.
- Tylko na moment. Słuchaj. Ty dowodzisz teraz z kapralem. Zadaniem jego oddziału jest też chronienie Erena. Chcę, żebyś o tym wiedziała. Kapral się o niego martwi. Może ty nie znasz takiego uczucia jak empatia, ale to podstawa w oddziale kaprala Levi'ego. Wiedz, że jeśli coś stanie się Erenowi z twojej winy, zabiję cię własnymi rękoma - powiedziała wkurzona Mikasa. Juria uśmiechnęła się i powiedziała:
- Jestem zaskoczona, jak wiele jesteś w stanie dla niego poświęcić. Chciałabym kiedyś zrobić coś takiego dla kogoś, kogo kocham.
Mikasa była trochę zaskoczona, a złość zeszła z jej twarzy. Chciała odpowiedzieć, ale w drzwiach stanął Levi.
- Może to ja będę mówił moim żołnierzom, co jest ich zadaniem? - burknął z oburzeniem w głosie. Mikasa spojrzała na kaprala pogardliwie i wyminęła go w drzwiach. Nigdy go nie lubiła. Levi spojrzał z satysfakcją na oddalającą się sylwetkę Mikasy.
- No, myślałem, że nigdy nie wyjdzie - powiedział, zamykając drzwi.
- W zasadzie ona tu była ledwie kilka sekund... - powiedziała Juria, opadając na krzesło. Kapral obrócił się twarzą do okna.
- Kilka sekund to dla żołnierza szmat czasu - stwierdził Levi z poważną twarzą. - Słuchaj. Jesteśmy żołnierzami. Cały czas jesteśmy narażeni na śmierć. Możemy zginąć, choćby jutro, choćby dzisiaj. Chcę przez to powiedzieć, że jeśli zobaczę cię konającą, dobiję cię sam. Nie dam ci zginąć z brudnej ręki - słowa kaprala zabrzmiały jak groźba, ale tak naprawdę były wyznaniem uczuć. Dziewczyna podeszła do niego i złapała za rękę, mówiąc:
- Zaklinam się na śmierć mojej matki - nie będziesz musiał tego robić.
CZYTASZ
Armia Miłości ✓ × SNK ×
FanfictionBŁĄD MOJEJ MŁODOŚCI OPUBLIKOWANY ZNOWU JAKO HEHESZKI • SHINGEKI NO KYOJIN FANFICTION Do zwiadowców dołącza nowy żołnierz. Ku zdziwieniu wszystkich, jest to kobieta, i to spoza murów! Dziewczyna ma dzielić obowiązki dowódcy oddziału ze wszystkim zn...