70

506 40 2
                                    

Dopiero teraz odzyskuję jakąkolwiek świadomość. 

Stoję przed grobem mojego taty, mentora oraz najlepszego przyjaciela i nie potrafię dojść do siebie w żaden sposób. Z tego co wiem wszyscy poszli jakieś pół godziny temu, a ja nadal wpatruję się w urnę i czekam, aż chłopcy przygotują dół gdzie zostanie złożona. 

Nie pamiętam prawie nic..

Moje życie jakby uciekło mi przez palce przez te 2 godziny. Byłam w takim stanie, że tylko niektóre obrazy wspomnień ukazują się przed moimi oczami. Jestem złamana i każdy z moich ludzi dostrzegł to dzisiaj, ponieważ pamiętam że kiedy miałam wygłosić mowę i uczcić pamięć Chrisa, po prostu zapłakałam cicho i wtuliłam się w ramię mojego męża nie mając na nic siły.

Każdy z moich podwładnych pojawił się na pogrzebie tak samo jak mój teść, Mingi, Jimin i Yoongi. Taehyung musiał zostać w Korei, ale przysłał ogromny wieniec z pięknych kwiatów.

Wzdrygam się, gdy mała kropelka wody uderza o mój policzek. Samotna łza pędzi tworząc ścieżkę, a zaraz za nią pędzi kolejna. Moje dłonie zaczynają niesamowicie drżeć, kiedy chłopcy usadzają urnę na swoim miejscu i zaczynają ją powoli zakopywać. Jungkook nie opuścił mojego boku nawet na sekundę i dalej podtrzymuje mnie mocno za łokieć.

- Dacie nam jeszcze chwilę? - głos szatyna trochę zachrypnięty rozchodzi się wokół mojego ucha. Moi podwładni kiwają smutno głowami i oddalają się od miejsca pochówku zostawiając łopaty tuż obok. Rozglądam się wokół siebie i dostrzegam Jimina oraz Yoongiego. Mój teść pewnie odjechał już do naszego domu i prawdopodobnie się ze mną pożegnał, ale tego również nie pamiętam.

Padam na kolana w momencie, którym wszystkie szczęśliwe wspomnienia przelatują mi przed oczami. 

Moje pierwsze treningi. Udział w turnieju. Wsparcie Chrisa. Wygrana turnieju. Radość i świętowanie w lodziarni. Wsparcie. Pomoc w kierowaniu organizacją. Świętowanie moich osiemnastych urodzin.

Miłość ojcowska, której doświadczyłam tylko dzięki niemu.

Szloch wychodzi z mojego gardła, a kolana płoną niemiłosiernym bólem, ponieważ dopiero teraz docierają do mnie bodźcie zewnętrze. Zakrywam twarz drżącymi dłońmi i staram się złapać oddech, lecz mi się to nie udaje. Jungkook kuca obok mnie i mocno do siebie przytula, ale ja pozostaję w tej samej pozycji i płacze jeszcze mocniej.

Tęsknię za nim.

Ponownie szlocham tym razem krzyczę głośno w powietrze. Łzy spływają strumieniami po mojej twarzy rozmazując mój makijaż. Trzymałam to tak długo w sobie, jednak teraz przed jego grobem nie dam rady dłużej powstrzymywać tej krzty człowieczeństwa, której nauczył mnie właśnie Chris. 

- To moja wina! - walę pięścią w glebę i wyszarpuję się z uścisku mojego męża - Przepraszam! Przepraszam cię, tato...

I wtedy ciepły wiatr otulił moje policzki, a biała róża z moje wieńca odpada z niego i turla się tuż pod moje kolana trącając w nie. Oddech staje mi w płucach kłując boleśnie, a Jeon wzdycha obok mnie zaskoczony tym niesamowitym zdarzeniem. 

To ty tato?

Ponownie moje kolana trąca delikatna struktura róży i w tym momencie wiem.. On nie chce żebym żyła przeszłością i się smuciła. To znak od samego Chrisa, ponieważ inaczej wytłumaczyć się tego nie da. Zamykając na chwilę oczy biorę głęboki wdech. Wycieram z policzków łzy oraz wstaję na nogi bez pomocy mojego męża.

- Nigdy cię nie zapomnę - to zdanie opuszcza moje usta, kiedy w ostatnim momencie zanim odchodzę zerkam na urnę i tą różę tuż pod moimi nogami.

It's my Duty | Jungkook | ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz